"Córka ma 11 lat, chodzi do czwartej klasy szkoły podstawowej. Gdy tylko zaczęła się agresja rosyjska od razu z nią na ten temat rozmawialiśmy. Nie chcieliśmy, by żyła w 'bańce' informacyjnej, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że wcześniej czy później i tak te wiadomości o wojnie do niej dotrą. Woleliśmy sami jej wytłumaczyć, o co chodzi, chcieliśmy ją uspokoić. Ale jej niepokój narastał z dnia na dzień” – pisze Aneta.
Córka pytała o wojnę
Dodaje, że w szkole nauczyciele też rozmawiali z dziećmi z klas 4-8 na temat sytuacji w Ukrainie. Poinformowano, w jaki sposób można pomóc, psycholog przypomniała jak rozpoznać, że odczuwa się lęk i jak sobie wtedy poradzić.
"Córka długo opowiadała o tym spotkaniu, potem zadawała mi jeszcze pytania o Ukrainę. Czy wszyscy ludzie uciekają, w jaki sposób, co ze sobą zabierają. Widziałam, że najbardziej przeraziła ją świadomość tego, że ci ludzie wszystko porzucają i z jedną walizką czy torbą uciekają ze swoich domów.
Wytłumaczyłam jej, jak najlepiej umiałam, znów uspokajałam, że nam nic nie grozi. I wyglądało na to, że moje słowa dotarły do niej. Zmieniła temat, opowiedziała coś zabawnego. Niestety chyba tylko zdusiła ten lęk, zamknęła się w sobie” – pisze Aneta.
Widziała, że jej dziecko chodzi trochę przygnębione i smutne, ale uznała, że to normalna reakcja na to, co się obecnie dzieje. Przecież również dorośli reagują niepokojem, a nawet przerażeniem na sytuację w Ukrainie.
Nie chce uciekać z domu
"Wczoraj ze szkoły znów wróciła jakaś przybita. Zapytałam ją, jak się czuje, czy chce jeszcze porozmawiać o tym, co się dzieje, a ona nagle płaczliwym głosem powiedziała, że nie chce uciekać z domu, gdy będzie wojna. Nie chce zostawiać swoich rzeczy, swojego pokoju… Byłam przerażona, gdy to usłyszałam, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moje dziecko tak bardzo przeżywa obecną sytuację” – dodaje Aneta.
Pisze, że razem z mężem chroniła córkę przed informacjami - nie mają włączonej non stop telewizji, nie rozmawiają o tym na okrągło.
"A jednak moje dziecko i tak gdzieś o tym słyszy i to, co się dzieje, bardzo na nią wpływa. Zawsze była wrażliwą dziewczynką, o dużej empatii i wielkim sercu, która przejmowała się innymi. Martwię się jednak, że nie radzi sobie z tym lękiem, że jest tym już za bardzo przytłoczona. Zaczęła o tym rozmyślać i widać, że nie umie przestać. Zapisałam ją do psychologa szkolnego, mam nadzieję, że pomoże nam w tej sytuacji” – pisze Aneta.