Współczesne testy ciążowe pojawiły się dopiero pod koniec XX wieku. Jak wcześniej potwierdzano ciążę?
Współczesne testy ciążowe pojawiły się dopiero pod koniec XX wieku. Jak wcześniej potwierdzano ciążę? Fot. Unspash
Reklama.
  • Już starożytni chcieli wiedzieć jak najszybciej, czy kobieta jest w ciąży. Hipokratej robił test szczelności, a Egipcjanki sikały na zboże.
  • Połowa XX wieku wymagała poświęceń ze strony zwierząt, aby potwierdzić lub wykluczyć ciążę. Myszy, króliki i owce cierpiały na ówczesnych testach ciążowych.
  • Współczesne metody potwierdzania lub wykluczania ciąży są ogólnodostępne, tanie i bardzo skuteczne.
  • Pierwsze testy w papirusach

    Jeszcze w starożytności istniały metody badania, czy kobieta jest w ciąży, ba - ówczesne testy określały nawet płeć przyszłego dziecka. W egipskich papirusach nie brakuje zapisków o tym, że kobieta, która podejrzewała, że może spodziewać się dziecka, sikała do dwóch naczyń. W pierwszym były ziarna pszenicy w drugim owsa. Jeśli ziarna wykiełkowały, oznaczało to pozytywny wynik testu.
    Ziarna pszenicy oznaczały, że kobieta urodzi córkę, a owsa, że syna. Metoda jest obciążona niemałym marginesem błędu, jednak znała ją moja babcia, która żyła znacznie później niż w starożytności, więc może jest w niej ziarnko prawdy?

    Potem była igła

    W średniowieczu odchodzono od powszechnego sikania na zboże, jednak mimo iż nadal nie wiedziano o istnieniu hormonów, które pojawiają się w moczu ciężarnej, to jasne było, że coś się w nim zmienia. Żyjący w wiekach średnich kazali potencjalnej ciężarnej oddawać mocz do nocnika i zanurzali w nim igłę. Jeśli ta zaczynała rdzewieć lub czarnieć, przyszła mama zbierała gratulacje i wyczekiwała kolejnych symptomów.

    Szaleństwa ojca medycyny

    Hipokrates, choć uznawany za ojca medycyny miał dość kontrowersyjną metodę sprawdzania, czy pacjentka spodziewa się dziecka. W tamtych czasach zakładano, że macica ciężarnej jest... szczelna. Żeby potwierdzić lub wykluczyć stan błogosławiony, do pochwy potencjalnej ciężarnej wkładano na noc kawałki cebuli.
    Rano wąchano... oddech kobiety. Jeśli zapach był nieprzyjemny - ciąży brak. Jeśli z ust nie wydobywała się nieprzyjemna woń, zakładano, że macica się uszczelniła, czyli kobieta jest w ciąży.

    Test gryzonia

    W latach 90. XIX wieku odkryto hormony ciążowe. W 1927 roku naukowcy Selmar Aschheim i Bernhard Zondek wymyślili "test królika". W tym czasie nikt nie myślał o prawach zwierząt i ich dobrostanie. Dlatego ówczesne kobiety nie bardzo przejmowały się tym, że lekarze wstrzykiwali ich mocz myszom lub królikom, które nie osiągnęły jeszcze dojrzałości płciowej.
    Test AZ miał wywoływać ruję u gryzonia, jeśli otrzymał zastrzyk z moczu ciężarnej. Brak rui u myszy, oznaczał brak ciąży u pacjentki. Takie badanie trwało kilka dni i było bardzo kosztowne, do tego wymagało poświęcenia życia zwierząt labolatoryjnych.

    A może jednak probówka?

    Pierwsze domowe testy ciążowe pojawiły się w aptekach w Stanach zjednoczonych w 1977 roku. Choć nadal nie przypominały tych, które znamy, nie były już tak kontrowersyjne, jak dotychczasowe metody. W zestawie z końca lat 70. znajdowały się: fiolka oczyszczonej wody, probówka z czerwonymi krwinkami owcy, zakraplacz i przezroczysty plastikowy wspornik do probówki.
    Wszystkie współczesne testy ciążowe do domowego użytku bazują na wykrywaniu w moczu kobiety hormonu Beta hCG. Dziś na wynik czekamy zaledwie trzy minuty, a wiele z testów jest tak czułych, że można wykonać je jeszcze przed datą spodziewanej miesiączki. W dniu, w którym stwierdzimy, że okres się spóźnia, test ma skuteczność ponad 99 proc.