Nauczycielka zadała uczniom lekturę na święta. Reakcja uczennicy daje do myślenia
Dominika Lange
08 grudnia 2021, 13:53·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 grudnia 2021, 13:53
Nauczycielka języka polskiego jednej ze szkół opublikowała na Twitterze wpis, w którym podzieliła się z internautami nietypową sytuacją. Zadała uczniom lekturę do przeczytania. Takiej reakcji uczennicy nikt się nie spodziewał.
Reklama.
Nauczycielka języka polskiego opisała sytuację, która miała miejsce na jej lekcji. Reakcja uczennicy na zadaną lekturę podzieliła internautów.
Polonistka poleciła uczniom przeczytanie "Dżumy" podczas przerwy świątecznej. Nie zgodziła się z tym jedna z uczennic oraz większość internautów. "To czas dla rodziny" – twierdzą.
Polscy uczniowie spędzają więcej czasu na nauce i odrabianiu zadań domowych niż ich rówieśnicy z innych krajów. Czy zatem jest konieczność, by wypełniali szkolne obowiązki nawet podczas świątecznej przerwy?
Lektura zamiast odpoczynku
Reni Skoczek, nauczycielka języka polskiego aktywna w mediach społecznościowych, opisała internautom sytuację, która ostatnio przydarzyła jej się w szkole. Polonistka poleciła uczniom, by w czasie przerwy świątecznej przeczytali "Dżumę", co nie spotkało się z aprobatą części uczniów. – W czasie świąt? A czy święta nie są po to, by spędzać je z rodziną? – zapytała jedna z uczennic.
Święta z dżumą
Wpis nauczycielki wywołał dyskusję wśród internautów. Większość z nich zgodziła się z uczennicą. "Zadawanie pracy domowej, w tym czytania lektur, podczas ferii i wakacji powinno być zakazane", "To czas na odpoczynek", "Uczennica ma rację" – komentowali użytkownicy Twittera. Niektórzy zwrócili też uwagę na niefortunny dobór lektury. "To za ciężki kaliber jak na święta" – zauważyli. Nauczycielka chyba nie spodziewała się takiej reakcji na swój wpis.
Kto ma rację?
Z jednej strony ciężko nie zrozumieć nauczycielki, która ma podstawę programową do wypracowania z uczniami. Dodatkowo – czytanie lektur nie do końca jest rozpatrywane w kategoriach pracy domowej. Ale mimo wszystko, niezależnie od tego, czy ktoś lubi czytać, czy nie, lekturami i pracami domowymi rządzą te same mechanizmy – to obowiązek przyniesiony ze szkoły do domu, z którego będzie trzeba się rozliczyć. W tym przypadku – w trakcie przerwy świątecznej.
Coraz częściej słyszy się też opinie, że długofalowo prace domowe mogą przynieść więcej szkód niż korzyści. Zwłaszcza w polskim wydaniu – zdaniem ekspertów polski uczeń spędza na pracy w domu więcej czasu niż m.in. jego koledzy z Niemiec czy Finlandii.
Praca po pracy
Nasuwa się też pytanie, czy skoro przykładamy wagę do tego, by oddzielać życie prywatne od zawodowego i dbać o higienę pracy, to możemy wymagać czegoś zupełnie odwrotnego od dzieci. Uczeń spędza ok. 6 godzin dziennie w szkole, po czym wraca do do domu i zaczyna odrabiać lekcje.
Czym to się różni od sytuacji, w której nam, dorosłym, przy wyjściu z pracy szef regularnie dawałby dodatkowe zadania do zrobienia w domu? W końcu zaraz weekend, święta, może nawet urlop, będziemy mieli na to wystarczająco dużo czasu. Obowiązki służbowe, a tym samym szkolne, nie powinny wypełniać nam prywatnej przestrzeni. "Czytanie lektury jest normalnym zadaniem. Ale w czasie przerw i ferii jest czas na odpoczynek" – podsumował dyskusję jeden z internautów. I trudno się z nim nie zgodzić.
Opisany przykład nie jest chyba najlepszym przyczynkiem do dyskusji o tym, że młodzież nie czyta książek, a raczej do tego, by zastanowić się, czy narzucone lektury - bez względu na to jak dobre - powinny spotykać się z entuzjazmem uczniów. Zwłaszcza w święta.