Koleżanki córki chodzą na mnóstwo zajęć dodatkowych. Miałam wyrzuty sumienia, ale zrozumiałam jedno
List do redakcji
26 listopada 2021, 14:07·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 listopada 2021, 14:07
Chcemy naszym dzieciom zapewnić wszechstronny rozwój, pomóc rozwijać ich pasje i ułatwić im start w przyszłość, dlatego zwykle nie ograniczamy się do edukacji szkolnej. Chętnie zapisujemy dziecko na zajęcia dodatkowe, ale czy czasem nie popadamy w przesadę?
Reklama.
Rodzice pragną zadbać o wszechstronny rozwój swojego dziecka, dlatego często zapisują je na wiele zajęć dodatkowych.
Czytelniczka pisze, że była zszokowana, gdy usłyszała, na ile zajęć dodatkowych chodzą koleżanki jej córki.
Miała wyrzuty sumienia, a potem zrozumiała, że nie popełnia błędu.
"Żyłam w nieświadomości, dopóki moja 7-letnia córka nie postanowiła zaprosić do domu trzech koleżanek z klasy. Już umówienie ich u nas przysporzyło mi sporo problemów, bo każdego dnia któreś nie pasowało, w końcu jednak spotkały się wszystkie tak jak planowały.
To, co od nich usłyszałam, zaskoczyło mnie, a nawet zszokowało – okazało się, że każda z nich chodzi 4-5 razy w tygodniu na jakieś zajęcia dodatkowe” – opisuje Agnieszka.
Czy popełniam błąd?
Wszystkie uczęszczają na dodatkowe zajęcia z języka angielskiego, dwie chodzą jeszcze na hiszpański, dwa razy w tygodniu mają zajęcia taneczne lub sportowe, jedna jest zapisana na programowanie, a w weekendy mają jeszcze zwykle basen.
"Przyznam, że gdy jedna przez drugą zaczęły mi opowiadać, na jakie zajęcia chodzą, to poczułam lekki zawrót głowy. A jednocześnie poczułam wyrzuty sumienia, bo moją córkę zapisałam tylko na jedne zajęcia dodatkowe – raz w tygodniu chodzi na hip-hop, bo to od kilku miesięcy jej wielka pasja” – pisze Agnieszka.
Dodaje, że zaczęła się zastanawiać, czy czasem to ona nie popełnia błędu. Może rzeczywiście, póki córka jest mała, ma dużo energii i chłonny umysł, powinna uczestniczyć w wielu zajęciach rozwijających jej naturalne talenty?
"Zadzwoniłam nawet z ciekawości do koleżanki, której syn jest w drugiej klasie szkoły podstawowej. Nie usłyszałam od niej słów pocieszenia, bo wymieniła mi, że Kuba chodzi na 'Matematykę na wesoło', programowanie, szachy i karate.
Plus jest taki, że wszystkie zajęcia ma na miejscu, w szkole. Na mój okrzyk zdumienia, kiedy znajduje na to wszystko czas, odpowiedziała, że i tak musi być w szkole, dopóki oni nie wrócą z pracy, więc zamiast się bawić z kolegami czy nudzić się, robi przynajmniej coś pożytecznego” – pisze Agnieszka.
Dzieci potrzebują nudy i... odpoczynku
Jej pogląd na tę kwestię jest odwrotny, bo jednak woli, by jej córka bawiła się z koleżankami i miała też czas na nudzenie się.
"Przyjrzałam się koleżankom córki podczas zabawy u nas. Rozstawiły namiot tipi, gdzie przeniosły część zabawek, poskładały trochę lego friends, potańczyły do jakieś ulubionej muzyki.
Po mniej więcej godzinie, tylko moja córka miała jeszcze siłę na zabawę. Jej koleżanki zaczęły pokładać się na kanapie, jedna wprost oznajmiła, że chce jej się spać. I wtedy pomyślałam, że chyba jednak postępuję słusznie – te dziewczynki były po prostu przemęczone. Nawet jeśli lubiły te swoje zajęcia dodatkowe, to zwyczajnie potrzebowały odpoczynku” – opisuje Agnieszka.
Dodaje, że postanowiła nie "wkręcać” się w porównywanie córki z innymi dziećmi. Może chcą chodzić na zajęcia, może realizują ambicje swoich rodziców.
"Uważam, że postępuję słusznie, bo kieruję się dobrym samopoczuciem mojego dziecka. Jest radosną, pełną energii dziewczynką, która ma na co dzień fajne, kreatywne pomysły. Trochę poświęca czasu na naukę, ale nie oszukujmy się, nie ma zbyt wiele zadawane w pierwszej klasie, więc ma dużo czasu na swoje zabawy i przyjemności. I uważam, że tak powinno być” – dodaje Agnieszka.