
Reklama.
Nie rozpieszczaj faceta
Ona prasuje mu koszulę, on w zamian za to rozrzuca po całym mieszkaniu brudne skarpetki. Ona farbuje się na blond, bo doskonale wie, że kręci go ten kolor, on w zamian za to, od dwóch miesięcy nie ma chęci, by odwiedzić fryzjera. Ona pakuje mu do pracy zdrowy obiadek, on zjada go z koleżanką, podpytując, czy nie wyszliby na kawę, oczywiście tak dyskretnie, by jego żona czasem się nie dowiedziała.Może cię zainteresować także: 20-letnia koleżanka wraca do domu "odgrzać chłopakowi obiad". Staje się służącą na własne życzenie
To jasne, co łączy tych wszystkich mężczyzn. Nie są materiałami na "dobrych facetów". Ale co łączy ich kobiety? Uwierzyły, że rozpieszczając swoich mężczyzn, dostaną od nich to samo albo zatrzymają ich przy sobie. A działają wyłącznie na swoją niekorzyść.
Znacie kobiety, które skaczą dookoła swoich facetów, a ci zachowują się, jakby mieli dwie lewe ręce? Muszą mieć obiad podstawiony pod nos, sami nie mają pojęcia, gdzie leżą ich rzeczy, nie umieją prasować, bo to nie jest "męska rzecz". Ale właściwie w tych męskich rzeczach, cokolwiek to znaczy, też się nie odnajdują.
Na pewno znacie pary: ona mamusia, on nieporadny synuś. Ale czy znacie choć jeden związek, w który to mężczyzna stara się na każdym kroku, a jego żona jest uznana za niesamowitą, jeśli raz w tygodniu ugotuje obiad, a na rocznicę kupi droższy prezent? Jestem pewna, że nie.
Bo w moc rozpieszczania wierzą tylko kobiety. Wydaje nam się, że jeśli odpowiednio długo będziemy traktować faceta dobrze, on odwdzięczy nam się tym samym. Albo przynajmniej nie czmychnie do innej.
Głaskanie nie chroni przed zdradą
Znam masę facetów w wyprasowanych koszulach, którzy jedzą w pracy obiad przygotowany przez żonę, a jedyne, o czym myślą, to dekolt koleżanki z pracy. Ta za to wcale nie musi umieć gotować. I nie chodzi wcale o to, by być dla swoich facetów najgorszymi zołzami. Ale by nigdy nie dawać z siebie studziesięciu procent. Partner szybko się do tego przyzwyczai i jeszcze szybciej przestanie to doceniać.Słucham moich koleżanek, które mówią o swoich facetach jak o rozpieszczonych dzieciach. "Mam szczęście, jak sam pomyśli, by wyrzucić śmieci, tak udało mu się nawet ugotować zupę, nigdy nie wie, gdzie leżą jego majtki" i myślę sobie, że w pewnym sensie same są sobie winne. Zawiesiły swoim partnerom poprzeczkę tak nisko, że ich najmniejszy gest, odbierany będzie jako akt dobroci i troski.
I chociaż w związku powinniśmy być partnerscy, kobiety mają tak nierówne szanse, że wydaje mi się, że czasami powinniśmy wymagać trochę więcej. Nie przejmować na siebie żadnych obowiązków partnera, dać mu do zrozumienia, że zrobienie czegoś za niego, ugotowanie pysznej kolacji, wysprzątanie domu, gdy akurat RAZ mu się nie chciało, jest czymś, co należy docenić, za co powinien podziękować, a nie czymś co mu się należy.
Głaskanie go po głowie nie zapewni ci ani jego troski ani wierności. Usłyszysz, że nie pozwalałaś mu poczuć się mężczyzną, byłaś dla niego zbyt mamą, a za mało kochanką. Zbieranie za niego skarpetek nie sprawi, że następnym razem on ich nie rzuci. Zrobi to tym bardziej, skoro ma darmową pomoc domową. A zawieszenie poprzeczki nisko, nie sprawi, że pokaże ci swoje wyżyny.
Dziewczyny, narzeczone, żony i kochanki – nie rozpieszczajcie swoich facetów. A raczej róbcie to tak, by zrozumieli, że ten gest, to coś innego niż to, co mają na co dzień. Nie wasz obowiązek, a prezent od was. Tylko wtedy to docenią.
Może cię zainteresować także: "Każdy facet woli zołzę od mamusi". Oto dlaczego nie powinnaś być dla swojego męża za dobra