Czym jest seks? Najwyższym dowodem miłości brzmi romantycznie... albo przedmiotowo. Ciałem nie powinniśmy niczego udowadniać. Może raczej aktem. Magicznym przeżyciem? Drogą prowadzącą do poczęcia dziecka – usłyszelibyśmy z ambony. A może po prostu momentem przeżycia przyjemności, do którego nie trzeba na siłę dorabiać romantyzmu, celu, emocji. Zapytałam pięć kobiet o to, czym jest dla nich seks.
Seks według kobiet może być przyjemnością, aktem miłości, wyborem, rozwojem, celebracją seksualności.
Coraz więcej kobiet wyznaje, że najpierw szukają własnej przyjemności i skupiają się na rozwoju swojej seksualności, zamiast uczyć się spełniać męskie fantazje.
1. Aktem miłości
"Z kim? Tylko z osobą, którą kocham. Naprawdę powiedz, że jestem staroświecka, zahukana, konserwatywna, ale uprawianie seksu z kimś, do kogo nie czuje się 'wszystkiego', jest dla mnie po prostu niewyobrażalne. Pójście do łóżka z kimś, kogo się poznało na imprezie albo nawet było się z nim na trzech randkach, jest dla mnie troszkę sprzedaniem swojej intymności komuś, o kim nie wiesz, czy na to zasługuje.
To dla mnie trochę tak, jak poznać kogoś na ulicy, iść z nim na kawę, a tam podzielić się z nim przemyśleniami, sekretami, tajemnicami, które wiedzą o tobie twoi najbliżsi przyjaciele albo wyłącznie ty sama.
Nigdy nie zrobiłam tego z kimś, kogo nie kocham i wiem, że nie byłoby to przyjemne. Cielesność to tylko kilka procent z seksu, fundament to uczucia. Patrzenie w oczy, pocałunki i powtarzanie sobie, że się siebie kocha. Nic nie jest tak więziotwórcze, ale też tak odkrywające i sprawiające, że czuję się bezbronna".
Magda, 36 lat.
2. Przyjemnością
"Moje pojęcie seksu i samej seksualności bardzo się zmieniło w ciągu ostatnich lat. Po pierwsze i najważniejsze seks musi być przyjemny. Do tego z osobą, która jest w jakiś sposób dla mnie atrakcyjna, nie musiałabym tej osoby kochać, ważne żeby była dla mnie pociągająca. Żeby była między nami taka iskra, chemia, to coś, kiedy po prostu nie możesz się powstrzymać.
Kiedyś taki seks z osobą, z którą nie jesteś, wydawał mi się sprzedajny. Wydaje mi się, że to przez tą religijną narrację, że kobieta bez 'cnoty' to nadgryzione jabłko, jakiś przedmiot z ubytkiem. Ale teraz, gdy mam własny światopogląd oparty na moim komforcie, widzę, że gdybym była sama, to nie musiałabym założyć ponownie pasa cnoty dopóki nie zjawi się kolejny 'ten jedyny'.
W aktualnym związku jest mi dobrze i to też jest spoko. To, że kogoś kochasz, na pewno go uatrakcyjnia i skłania do szukania zupełnie nowych metod uzyskiwania tej przyjemności. Dawania mu jej i sobie. Ale miłość nie jest warunkiem, może być dodatkiem".
Aleksandra, 24 lata.
3. Wyborem
"Dla mnie stosunek z kimś jest wyborem za każdym razem tej samej osoby, którą się kocha. Nie ma co ukrywać, że seks w małżeństwie po latach nie będzie tym samym seksem, którym żyliście po roku narzeczeństwa. Wszystko się zmienia i nabiera dojrzałości, ale też zmarszczek.
I mam na myśli zarówno wasze ciała, jak i relacje. Może być naprawdę wspaniale, bo znacie swoje ciała dobrze i jesteście ze sobą blisko, ale też może zabraknąć jakieś iskry. Czasem możecie czuć w takim seksie rutynę, ale to nie jest nic złego.
Myślę, że seks nie jest najważniejszy w związku, on zależy od popędu, poziomu znajomości, waszego wieku. Dla mnie zachowanie wierności i kochanie się od lat z jednym mężczyzną to jest wybór. Robimy to, by za każdym razem pokazać, że kochamy siebie i siebie wybieramy, tak jak wybraliśmy na związek. Seks przeminie, ale kluczowa jest relacja zbudowana na miłości, wierności, uczciwości względem siebie".
Katarzyna, 47 lat.
4. Rozwojem
"Nie chodzi o to z kim, a jak. Gdy przypominam sobie pierwsze lata odkrywania swojej seksualności, a to jaki mam do niej stosunek teraz, to czuję się, jakby był to jeden z najbardziej rozwojowych aspektów mojego życia.
Kiedyś, pewnie przez porno i taki stereotypowy przekaz, wydawało mi się, że w seksie można spróbować różnych pozycji, a jeśli jesteś dobra w tych 'ostrych', to znaczy, że jesteś dobrą kochanką. Jeśli nauczysz się paru technik z filmów dla dorosłych, faceci oszaleją na twoim punkcie. Może i tak. Ale czy ty oszalejesz na punkcie własnej przyjemności? Nie sądzę.
Dlatego po latach zadowalania kogoś zaczęłam zadowalać siebie. Poznałam partnera, z którym etapami odkrywaliśmy moją seksualność, przesuwaliśmy granicę. Ale dla mnie, dla mojej przyjemności, odkrywania siebie.
I wiem już, że nie chodzi o koronkową bieliznę i uwiedzenie faceta, a o to, żeby bez makijażu, depilacji i robienia z siebie 'kobiecej kobiety' czuć się najbardziej kobieco na świecie. Umieć przeżyć przyjemność zarówno z partnerem, jak i ze sobą.
Zaczęłam eksperymentować z gadżetami do dawania sobie przyjemności i uważam, że każda kobieta powinna od tego zacząć. Możesz się śmiać, ale tak! Od kupienia wibratora i nauki tego, jak dać sobie przyjemność, jak przeżyć orgazm dla siebie. Dopiero potem eksperymentować dla przyjemności mężczyzny".
Kamila, 28 lat.
5. Celebracją kobiecości
"Seks to dla mnie zachwycanie się drugą osobą (wcale nie jej ciałem, a nią samą), ale także sobą samą. Cieszenie się swoją kobiecością, seksualnością, taką magią, którą się ma wokół siebie, ale wychodzi na jaw dopiero, gdy ciało jest wolne od ubrań, a umysł od innych myśli.
Dbam w czasie seksu o przyjemność partnera, ale swoją przyjemność czerpię nie tylko z orgazmu, fizycznej dobroci, jaką mi daje. Sam fakt, że się z kimś kocham i on podziwia mnie, moje nieidealne ciało, moją kobiecość, daje mi taką wielką moc.
Seks to moment na spotkanie z bliską mi osobą, nie musi być to stały partner, ale ktoś dla mnie ważny. Ale to też moment na spotkanie ze samą sobą i cieszenie się tym, co każda z nas ma w sobie. I nie musimy się kochać, ale musimy siebie nawzajem w czasie seksu "ukochiwać". Czyli szanować się, odwdzięczać, akceptować. Taki seks to też seks z miłością, ale inną. Miłością do człowieka, jego ciała, swojej kobiecości"