Wiele możemy mówić o tym, że rozmowa jest w relacji najważniejsza, ale w długoletnich związkach często wydaje nam się, że nie musimy specjalnie dobierać słów. Znamy się tak dobrze, że partner zrozumie, co mamy na myśli. Ale to nieprawda – nadużywamy wyrażeń, które działają na partnera jak płachta na byka albo powoli, ale skutecznie podkopują naszą relację. Oto cztery z nich.
Powiedzcie, że na was to słowo nie działa jak płachta na byka.
Powinieneś to naprawić.
Powinnaś to posprzątać.
Powinieneś o tym pamiętać.
Czujemy się jak na dywaniku u dyrektora lub na pogadance z rodzicami. Małą rzecz, którą moglibyśmy partnerowi przekazać, nawet używając pytania czy prośby, wynosimy do rangi problemu i przykrego obowiązku. Pokazujemy swoją wyższość, dyrygujemy partnerem, oczekujemy, że zrobi to, co chcemy, bo przychodzimy do niego z komunikatem nieznoszącym sprzeciwu.
Oczywiście wcale nie musimy mieć nic złego na myśli, ale tak to brzmi. O ile milej byłoby zapytać "mógłbyś odebrać dzieci ze szkoły" zamiast "powinieneś odebrać dzieci ze szkoły". Przekaz jest jeden, zapewne partner nam nie odmówi. Ale nie stawiamy go w pozycji słuchającego rozkazów dziecka.
2. Ty nigdy/ty zawsze
"Nigdy" i "zawsze" to dwa słowa, które użyte w negatywnym kontekście zamienią zwykłe nieporozumienie w prawdziwą awanturę. On akurat nie posprzątał, ona zapomniała zapłacić rachunki, on zarysował samochód, ona pokłóciła się z teściową. Sytuacja nieprzyjemna, losowa, wpadka. Mimo tego w złości na partnera wyolbrzymiamy ją.
Ty zawsze o wszystkim zapominasz.
Ty nigdy nie sprzątasz.
Ty zawsze coś gubisz.
Ty nigdy nie potrafisz nic zrobić dobrze.
Realnie żadna z tych rzeczy nie dzieje się "zawsze" ani "nigdy", ale nasza zmiana retoryki rozmowy sprawia, że zamiast rozmawiać o danym problemie i jakoś go rozwiązać, krytykujemy partnera za całokształt. Wypominamy mu rzeczy, których już nie zmieni, na które nie ma wpływu, które realnie nie mają nic do aktualnej sytuacji. Ten czuje się zaatakowany i odepchnięty. Na pewno nie zapamięta z tej rozmowy, co akurat zrobił źle, a jedynie to, jak mocno został zaatakowany.
3. Musisz
Gorsze niż "powinieneś" jest chyba tylko słowo rozkazu, czyli "musisz". Nim dajesz znać, że nie wejdziesz z partnerem w żadną dyskusję, nie rozmawiacie o danej kwestii wspólnie, a jedynie z góry zdecydowałaś, co będzie należało do katalogu jego obowiązków. Nie oszukujmy się – jesteśmy dorośli i w większości dokładnie zdajemy sobie sprawę, z powinności, przed którymi nie uciekniemy i które – no właśnie – musimy zrobić. Wspierajmy w tym partnera, zamiast przypominać mu o wszelkich nieprzyjemnościach.
Musisz to zmienić.
Musisz zacząć się nad tym zastanawiać.
Musisz to ogarnąć.
To kolejne słowo, które warto zamienić na "proszę, czy mógłbyś zrobić, zmieńMY, ZastanówMY, ogarnijMY.
4. Ty
W związku chodzi głównie o "nas" jednak częściej w rozmowie z partnerem lubimy używać słowa ty i to we wszelkich formach.
Ty nigdy o tym nie pamiętasz.
Ciebie to nie obchodzi.
Gdy ci coś mówię, masz to gdzieś.
Nie chodzi tylko o słowo, a o sposób naszego myślenia. Obwiniane partnera o każdą złą sytuację, akcentowanie, że jeśli nie możemy się porozumieć, to on jest winny. Ile łatwiej byłoby po prostu powiedzieć "w tej kwestii się nie rozumiemy", zamiast "ty nigdy niczego nie rozumiesz". Słowa kształtują rzeczywistość, także tą związkową — nie zapominajmy o tym i ograniczmy niepotrzebne w naszym słowniku.