Planuję wesele na piątek, a połowa gości już wie, że nie przyjdzie. „Wesela robi się w weekendy!”
List do redakcji
07 września 2021, 14:32·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 września 2021, 14:32
Sala zarezerwowana, kościół dogadany, zaliczki wpłacone zespołowi i fotografowi. Wszystko prawie dopięte na ostatni guzik, więc zaczęliśmy rozdawać zaproszenia na ślub. Po kolejnej odmowie gości, ręce mi opadły. Dlaczego nie przyjdą? Bo ślub będzie w piątek! "Wesela i imprezy rodzinne urządza się w sobotę" – słyszę od kolejnej cioci i trafia mnie szlag.
Reklama.
Wesele w tygodniu
Dlaczego zdecydowaliśmy się zrobić wesele w tygodniu? Dziwi się rodzina tak, jakby powody były jakąś wielką tajemnicą. Wiele par decyduje się wziąć ślub w weekend, bo takie rozwiązanie ma kilka naprawdę znaczących plusów.
Po pierwsze, nie musieliśmy czekać na salę 2 albo 3 lata, bo wolne terminy przypadają głównie na weekendy. Po drugie, wesela w tygodniu są zwyczajnie tańsze, w bonusie możecie dostać dodatkowy alkohol lub nocleg dla gości A to, jak drogą imprezą jest wesele, wie chyba każdy. I tak, nie bądźcie zdziwieni — większość par młodych, u których byliście wzięła kredyt na swoją imprezkę.
Poza tym fotografowie, kamerzyści, a nawet zespoły prędzej mają wolny piątek czy czwartek niż sobotę w sezonie. Decyzja o weselu w tygodniu była więc dla nas oczywista i nie sądziliśmy, że wybrana przez nas data będzie dla gości aż takim problemem.
Pierwsza grupa gości, to ci, których rozumiem najbardziej — w piątek jeszcze najzwyczajniej w świecie są w pracy. Pracują do późna, co zupełnie wyklucza przyjście na imprezę lub kończą tak, że nie zdążyliby wyszykować się na uroczystość, a w sobotę także idą do pracy. Miło byłoby wiedzieć, że ktoś na nasza uroczystość po prostu weźmie wolne, ale okej, nikogo nie mogę do tego zmusić. Nie każdy też ma taką możliwość.
Innych gości zdecydowanie rozumiem jednak mniej. Od dwóch dobrych koleżanek usłyszałam, że na wesele w piątek nie przyjdą, bo pracują w soboty — od 10.00. "I naprawdę nie możecie po prostu pobawić się do nocy i wrócić do domu, tak by przespać się przed pracą?" — zapytałam.
"Chyba żartujesz, w pracy muszę być wyspana i wypoczęta!" — odpowiedziała zaproszona, a ja uznałam, że nie mamy o czym dyskutować. Taki dzień ma się raz na całe życie, a koleżanka wypomina mi, że wstanie niewyspana? Widocznie nie zależy jej, by być moim gościem.
Ostatnia grupa, do której należały głównie babcie, ciocie i wujkowie zaskoczyła mnie jednak najbardziej. Usłyszałam, że wesela po prostu nie wypada robić w tygodniu, tylko w dzień święty.
To nie koniec! Właśnie grupa, z której większość od dawna jest na emeryturze i nie zajmuje się niczym, poza obgadywaniem uroczystości rodzinnych była tą, z której najwięcej osób nam odmówiło.
Na początku zrobiło mi się bardzo przykro, a słuchając głupich usprawiedliwień gości, miałam ochotę powiedzieć, że jeśli dołożą mi się do wesela, to z chęcią zrobię je w sobotę dwa lata później i to jeśli terminy pozwolą.
Przyszły mąż jednak uświadomił mi, że ta data pozwoliła zrobić małą selekcję wśród gości. Przyjdą tylko ci, którym naprawdę zależy. Wezmą wolne, wyjdą z pracy, przygotują się wcześniej. A mniejsza liczba gości, to mniej wydanych pieniędzy. Poza tym kameralne wesela są w modzie — także tej pandemicznej.