Wiecie, że zaledwie 55 lat temu pogląd, że kobieta może odczuwać jakąkolwiek przyjemność seksualną ze stosunku nie był wiedzą powszechną? Przez wieki uważano, że przyjemność z seksu czerpie wyłącznie mężczyzna, a kobieta ma mu to umożliwić i przyczynić się do spłodzenia potomka. Co historia seksu naszych prababć może mieć wspólnego z nami? Dotyka nas luka w orgazmie.
Czym jest luka w orgazmie? Tak nazwana została dysproporcja pomiędzy kobietami i mężczyznami, a także pomiędzy heteroseksualnymi a homoseksualnymi kobietami w kontekście częstotliwości przeżywania orgazmu.
Naukowcy przeprowadzili badania na ponad 50 000 kobiet i mężczyzn pytając o to, czy osiągnęli orgazm podczas współżycia w ostatnim miesiącu. Dysproporcje były ogromne.
Orgazm osiągnęło 95 procent mężczyzn i 65 procent kobiet.
Mogłoby się wydawać, że 30-procentowa dysproporcja może być wynikiem zjawiska, które nazywano "kobiecą naturą", a więc przekonania zgodnie, z którym kobietom ze względu na ich anatomię trudniej jest osiągnąć orgazm niż mężczyznom.
Teoria ta została jednak zburzona przez dalsze wyniki ankiet. To samo pytanie o orgazm zadano kobietom i mężczyznom homoseksualnym. 86 procent kobiet homoseksualnych odpowiedziało, że miało orgazm w ciągu ostatniego miesiąca współżycia. Skąd więc tak wielka dysproporcja w przeżywaniu orgazmu wśród kobiet i mężczyzn?
Kobiety mają mniej przyjemności?
Warto podkreślić, że dzięki dzisiejszej seksuologii wiemy już, że dla wielu kobiet satysfakcjonujący seks nie musi kończyć się orgazmem – nie jest to jednak reguła, a na pewno nie wyjaśnia tak wielkich dysproporcji. Poza tym przez wieki odmawiano kobietom przyjemności z seksu i brak orgazmu mógł równać się zupełnemu brakowi przyjemności płynącej z seksu.
Luka orgazmowa ma więc 3 główne przyczyny: patrzenie na kobietę, jak na istotę pozbawioną pożądania (w innym przypadku według religii nieczystą), braku zrozumienia kobiecej anatomii, uznawania orgazmu pochwowego za jedyny prawidłowy.
1. Kobieta seksualna to kobieta nieczysta
W średniowieczu panowało przekonanie, że seks jest wyłącznie narzędziem służącym do płodzenia dzieci, jednocześnie wierzono, że tylko w czasie kobiecego orgazmu może dojść do zapłodnienia. Utożsamiano możliwość zapłodnienia ze szczytowaniem do takiego stopnia, że kobieta która zaszła w ciąże w wyniku domniemanego gwałtu była obwiniana o niewierność, bo ciąża świadczyła o jej seksualnej przyjemności.
Kościół w swoich naukach przez wieki przekonywał, że seks jako narzędzie do prokreacji nie musi być źródłem kobiecej przyjemności, a odkrycie jej w seksie może być nawet niebezpieczne i prowadzić do cudzołóstwa.
2. Brak zrozumienia kobiecej anatomii
Jeszcze przed rokiem 1966 sądzono, że przyjemność z seksu może czerpać wyłącznie mężczyzna, a kobieta ma mu to umożliwić , a współżycie jest jej obowiązkiem oraz drogą do posiadania dzieci.
Według badań przeprowadzonych przez North American Society for Pediatric and Adolescent Gynecology aż 44 proc. mężczyzn z college'u nie potrafiła nawet zidentyfikować łechtaczki, a liczba ta podejrzanie przypomina odsetek kobiet, które nie osiągają orgazmów. Niestety także 29 procent studentek nie umiało wyjaśnić, gdzie znajduje się łechtaczka.
3. Wiara w orgazm pochwowy
W roku 1970 Shere Hite udowodniła, że 95 procent kobiet doświadcza orgazmu w czasie masturbacji, podczas której stymulują łechtaczkę. Kobiety uważają jednak, że w czasie seksu penetracyjnego orgazm powinien zaczynać się w pochwie. To oczywiście błędne przekonanie.
Dzisiaj wiemy już, że nie ma różnych orgazmów, są tylko różne drogi pobudzenia. Reakcja organizmu, odpowiedź organizmu jest jedna. Nie mówimy więc o różnych typach orgazmów, tylko o różnych rodzajach stymulacji, które do orgazmu mogą doprowadzić.
Nadal jednak partnerzy heteroseksualnych kobiet często pomijają w czasie seksu łechtaczkę, co najczęściej przekreśla szansę na orgazm. Luka w orgazmie nadal istnieje,
ale pamiętajmy o wypracowywaniu własnej przyjemności - zarówno z partnerem, jak i samemu.