"Mój mąż ogląda się za każda lafiryndą na ulicy". Czemu hodujesz w sobie nienawiść do innych kobiet?
List do redakcji
19 sierpnia 2021, 15:29·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 sierpnia 2021, 15:29
Idziesz z nim za rękę i z daleka widzisz, że zbliża się do was ona. Długonoga blondynka z dużym dekoltem, brunetka z włosami do tyłka, 25-latka o jędrnej skórze i ponętnym spojrzeniu. A on nagle zapomina, co miał ci odpowiedzieć, wgapia się nią, a jego głowa obraca się prawie o 180 stopni, jak w Egzorcyście. A ty myślisz: no co za lafirynda. A jad, którym chcesz zatruć inne kobiety, ale ostatecznie zatruje ciebie, zaczyna się w tobie zbierać.
Reklama.
Brzydka i zrobiona lafirynda
To takie w naszym stylu. Mówisz swoim koleżankom, że martwisz się o relacje ze swoim mężem, bo w pracy/na siłowni/w klubie szachowym pojawiła się jakaś nowa kobieta.
Sam fakt pojawienia się kogoś, kto nie ma penisa między nogami, jawi ci się jako przerażający. No bo jak to tak, kobieta kręci się wokół mojego partnera? Opowiadasz koleżankom historie niewinnej (na razie!) znajomości twojego męża i jej, a one kwitują to jasną prośbą: Pokaż, jak wygląda!
No pokaż tę lafiryndę! Znajdujesz zdjęcie przepięknej/dość ładnej/bardzo ładnej kobiety. Nieważne, jak obiektywnie wygląda. I zaczyna się festiwal wylewania koleżeńskiej żółci.
– Usta ma zrobione, jak dwa pontony – mówi twoja koleżanka Kasia, która ostatnio rozważała operację nosa.
– A wiesz, co się mówi o takich ustach! Wary... – nie kończy na szczęście koleżanka numer dwa.
– Może i cycki ma duże, ale jest gruba, więc się nie liczy – zaczyna trzecia, która akurat skończyła dietę i miesiącami sama siebie nazywała grubaską.
Zaczynacie hodować w sobie pogardę i nienawiść do obcej kobiety i nie wiadomo już, czy jest tak bezczelnie piękna, że należy każdy szczegół jej wyglądu obejrzeć z każdej strony i bezlitośnie wyśmiać, by poczuć grunt pod nogami? Czy tak brzydka, że należy utwierdzić swoją przyjaciółkę w poczuciu, że taka brzydula na pewno nic nie zdziała z jej mężem.
Bo przecież dokładnie o to tutaj chodzi, dopatrujemy się w obcej kobiecie rywalki i najgorszego wroga, bo dba o siebie tak jak my, bo jest seksowna czy kobieca, tak jak my. Zakładamy, że wszystko, o czym marzy, to nasz partner.
A raczej tak boli nas wizja, że to on może o niej marzyć. Wiele z nas nie może znieść tego, że nasz partner uśmiecha się czy zagaduje obcą dziewczynę. Jest za miły dla kelnerki, zatrzymywał wzrok na dziewczynie na ulicy na zbyt długo.
Zerkamy w jego telefon i śledzimy każde konto na Instagramie, które on śledzi. Zerkamy czy nie polajkował zdjęcia koleżanki w kostiumie kąpielowym - to już przesada, chociaż ona ma małe cycki.
Wyżyj się na nim za karę
Śledzi kilka kont influencerek – zrobionych i plastikowych, żałosne. Ich oskarżyć o chęć uwiedzenia męża nie możemy, więc będziemy się na nim wyżywać. Albo wprost, albo po cichutku.
Podszczypywać go tekstami o tym, że na takie kobiety może tylko popatrzeć, bo żadna z nich, by go nie chciała, że jest pusty jak one, bo to przecież jasne, że każdy mililitr kwasu, który wlewają w swoje ciało, odbiera im rozum. A jemu każde spojrzenie na nie, że prawdziwy mężczyzna to by takim widokiem gardził.
Jego jedno spojrzenie czy komplement powiedziany przy tobie o innej kobiecie działa na ciebie jak płachta na byka, musisz mu dopiec na każdy sposób, żeby wiedział, kto jest jego panią i władczynią! Jeśli nie uznaje cię za najseksowniejszą kobietę, która w ogóle chodziła po ziemi, to czy on w ogóle cię kocha?
Takie myśli hodujemy w sobie i rosną, jak grzyby po deszczu, bo podlewamy je pogardą w stosunku do każdej kobiety, która wyda nam się rywalką. Ale czas zrozumieć, że twojemu facetowi mogą podobać się inne kobiety i nie jest to cios wymierzony w twoją stronę!
To, że uzna inną za atrakcyjną czy piękną nie zmienia nagle jego uczucia do ciebie. I nie jest dla ciebie wskazówką, by zacząć dietę, pofarbować włosy na blond, poczuć się od niej gorszą. Ona nie jest twoją rywalką, a on nie jest twoim wrogiem. Wrogiem jest zupełny brak rozmów o potrzebach, a może to oczyściłoby atmosferę.
Gdybyś ty powiedziała przy nim, że ten facet jest naprawdę przystojny, a ta kobieta faktycznie ma piękną figurę. Zaczęła traktować ludzi wokół siebie, jak kobiety i mężczyzn, którzy mają prawo spodobać się tobie lub jemu. I nie ma w tym nic złego!
Wierność to wybór, zazdrość też
Może zaczniesz przy partnerze szczerze punktować osoby innej i tej samej płci i poprosisz go, by robił to samo? Może okaże się, że to, co jawi ci się jako pierwszy krok do zdrady, rozwodu i odebrania ci poczucia własnej wartości, to zwykły ludzki pociąg lub poczucie estetyki, które zaczyna się i kończy na słowach i obserwacji?
On wybrał ciebie, a ty jego. Jeśli okazuje ci troskę, zaangażowanie i uczucia, nie każ mu udawać, że inne kobiety nie istnieją, sama też nie zakładaj klapek na oczy przy innym mężczyźnie. Wierność nie polega na ślepocie, a na wyborze. Czy nie tak to działa?