Mój mąż mówi, że jestem nadopiekuńcza w stosunku do syna. Uważa, że wychowujemy życiowego niedorajdę
List do redakcji
14 lipca 2021, 13:17·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 lipca 2021, 13:17
Chyba każdemu rodzicowi zależy, by wychować samodzielne, zaradne, pewne siebie dziecko, które w przyszłości da sobie radę w życiu. Z drugiej strony popełniamy często jeden podstawowy błąd –jesteśmy zbyt opiekuńczy w stosunku do naszego dziecka, czasem nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Do tego zmiana podejścia wcale nie jest taka prosta…
Reklama.
Każdy rodzic chce jak najlepiej dla swojego dziecka, łatwo jednak popaść w nadmierną opiekuńczość.
Czytelniczka pisze, że mąż zwrócił jej uwagę, że wychowuje syna na egoistę i życiowego niedorajdę.
Jak nie być nadopiekuńczym rodzicem?
"Jestem mamą 7-latka i wychowuje go najlepiej jak potrafię. Nie krzyczę, nie stosuję kar, dużo rozmawiamy i zawsze mu tłumaczę, gdy postępuje niewłaściwie. Wydawało mi się, że nie popełniam żadnych większych rodzicielskich błędów, niestety ostatnio mój mąż uświadomił mi, że jest inaczej” – pisze mama Dominika.
Czy wychowuję niedorajdę?
Przyznaje, że syn jest dla niej najważniejszy, ale zawsze uważała, że to zupełnie normalne, tak przecież ma każda mama.
"Troszczę się o niego, pewnie nawet nieświadomie stawiam jego potrzeby na pierwszym miejscu, bo ma przecież dopiero 7 lat, a moją rolą jest zadbać o niego. Chcę, by był bezpieczny, miał beztroskie dzieciństwo, niczego mu nie brakowało.
Mąż jednak twierdzi, że jestem nadopiekuńcza. Ostatnio usłyszałam z jego ust: ‘Wychowujesz egoistę i życiowego niedorajdę’. Przyznaję, że te słowa wstrząsnęły mną” – pisze mama Dominika i dodaje, że nigdy siebie w ten sposób nie postrzegała, choć rzeczywiście pragnie dla swojego dziecka wszystkiego, co najlepsze.
"Mąż twierdzi, że chowam syna pod kloszem. Uważa, że ma za mało obowiązków, we wszystkim go wyręczam, a to prowadzi do tego, że nie potrafi zrobić sam najprostszych rzeczy, np. wynieść śmieci czy zrobić sobie kanapkę.
Twierdzi też, że przesadnie dbam o jego bezpieczeństwo” – pisze mama Dominika. Rzeczywiście jeszcze sam nie chodzi do szkoły, sklepu czy na plac zabaw, choć wszystkie te miejsca znajdują się w pobliżu.
Jego potrzeby są najważniejsze
"Do tego mąż zauważył, że syn robi się coraz bardziej roszczeniowy. Uważa, że to moja wina, bo zbyt często stawiam jego i to, co on chce i na co ma ochotę na pierwszym miejscu.
Powiedział, że wychowuję małego egoistę, do tego nieporadnego życiowo, który zawsze będzie oczekiwał wsparcia” – dodaje mama Dominika. Przyznaje, że słowa męża dały jej do myślenia. Zaczęła zastanawiać się, czy rzeczywiście ma rację.
"On już wcześniej zwracał mi uwagę przy okazji różnych drobnych rzeczy, że postępuję niewłaściwie. A to wybieram rano ubranie dla syna, a to ciągle pytam, czy nie jest głodny albo rzucam wszystko i idę z nim na rower, bo mnie o to poprosił.
Mąż postępuje inaczej, nie jest tak zapatrzony w syna, stara się go uczyć samodzielności i odpowiedzialności. Uzmysłowiłam sobie jednak, że ja chyba torpeduję te jego wysiłki” – dodaje mama Dominika.