Wciąż mówi się o rozwiązaniach, które mają zwiększyć dzietność w Polsce przez m.in. danie kobietom możliwości pogodzenia pracy z macierzyństwem. Tymczasem co jakiś czas słyszy się o sytuacjach, w których mamy są dyskryminowane tylko ze względu na to, że zdecydowały się powiększyć rodzinę. Albo jeszcze gorzej: że mają pod swoją opieką chore dziecko.
"Tobie będzie lepiej w domu, bo masz chore dziecko"
Jedną z takich historii w mediach społecznościowych opisała blogerka Anna Suchecka, znana w internecie jako „Żona z ADHD”. Kobieta podzieliła się z internautami swoim "powrotem" z urlopu macierzyńskiego.
– Myśl o powrocie do pracy była jedną z tych, która z tyłu głowy tykała nieustannie. Uwielbiałam moją pracę. […] Marzyłam o powrocie. O tym, że będę "normalnie" funkcjonować – napisała Anna Suchecka.
Niestety okazało się, że na jej miejsce zatrudniono już inną osobę.
– Przyszłam więc w maju. Po 2 miesiącach od poprzedniej rozmowy. Najpierw zobaczyłam już zatrudnioną osobę na moim miejscu. A potem usłyszałam: "tobie będzie lepiej w domu, bo masz chore dziecko i będziesz na zwolnieniach lekarskich". I to byłoby na tyle.
Pomimo tych słów, zrobiłam wszystko, co się dało. Co mogłam zrobić. Dostałam odpowiedź: "nie ma dla Pani miejsca" – czytamy we wpisie.
Blogerka zaznaczyła, że pracowała w tzw. budżetówce, a więc instytucjach finansowanych z budżetu państwa.
– Nie zostało mi już nic, jak tylko starać się o orzeczenie o niepełnosprawności i walczyć o zasiłek – podsumowała gorzko.
Takich kobiet jest więcej
Z komentarzy pod wpisem wynika, że nie jest to jednostkowa sytuacja. Inne mamy również musiały mierzyć się z podobnymi problemami.
"Byłam w tej samej sytuacji", "W pierwszej ciąży zostałam zwolniona z pracy trzy dni po porodzie z powodu upadłości firmy. Potem wszystko wróciło na dobre tory", "Od lat nic się nie zmienia. Ja miałam umowę zlecenie w ciąży. Dopóki nie powiedziałam o ciąży, to byłam pełnoprawną pracownicą. Jak powiedziałam, to moja umowa nie została przedłużona" – piszą mamy.
Jedna z komentujących trafnie podsumowała całą sytuację opisaną przez blogerkę: "Życie kobiety to nieustanna walka. Ona nigdy się nie kończy".