Lotniska otwarte, hotele otwarte, mnóstwo polskich rodzin ruszyło na zagraniczne wakacje. Egipt, Tunezja, Hiszpania, wszędzie słychać radosny szczebiot w ojczystym języku. Jednak gorzej, jeśli Polak postanowi zaoszczędzić w czasie wakacji. Pracownicy biur podróży, linii lotniczych czy rezydenci nie mają wątpliwości, pomysłowość polskich turystów nie zna granic.
Polacy oszczędzają, jak mogą na wakacyjnych wyjazdach, jednak niektórzy przekraczają granice żenady.
Zaniżają wiek dzieci, wynoszą jedzenie z restauracji, proszę gości z all inclusive, żeby zamawiali dla nich drinki.
Pracownicy branży turystycznej nie zostawiają suchej nitki na rodakach.
Lecieć jak najtaniej
Znajomy pracujący w biurze podróży opowiadał, że nie ma w zasadzie tygodnia, kiedy rodzice nie byliby zszokowani, że dziecko, które z nimi podróżuje, musi mieć aktualny dokument. - Wszyscy pamiętamy historię chłopca, którego kilka lat temu rodzice zostawili na lotnisku, bo przy odprawie okazało się, że paszport dziecka jest nieważny - mówi Kamil.
Jednak najczęściej, nawet jeśli dziecko ma paszport, rodzice starają się go przemilczeć. - Chodzi o to, że dzieci do dwóch lat latają za darmo na kolanach rodziców, często też hotele nie pobierają za nie opłaty, albo jest ona znacznie niższa, niż w przypadku 5-cio czy 6-latka, więc rodzice kłamią, że dziecko jest młodsze, a w dokumentach jest niewygodny pesel, który obnaża prawdę - tłumaczy pracownik biura.
Jednak można natrafić na jeszcze dramatyczniejsze historie. Rodzice mówią, że 10-latek spokojnie może spać z nimi i je niewiele, więc może udałoby się, żeby jechał za darmo.
- Kiedyś zdarzyło się, że pani zapytała, co nam przeszkadza, że dziecko będzie spało na podłodze, skoro ono tak lubi. Oczywiście nie chciała zapłacić za większy pokój - mówi Agnieszka, która pracuje w hotelu nad Bałtykiem.
Jedzenie po brzegi
Bartek, który był rezydentem w Egipcie, opowiadał o kobiecie, która przyleciała na wakacje z nastoletnim synem. - Mieli wykupione dwa posiłki, jednak wiadomo, w hotelu dokupowanie napojów i jedzenia nie jest najtańsze, a oni nie ruszali się z miejsca - wspomina.
- Dostałem, któregoś dnia telefon z recepcji, że mam natychmiast przyjechać, bo jest jakaś awantura w hotelu i obsługa nie może się z tą dwójką dogadać - mówi Bartek. Okazało się, że kobieta w czasie śniadania robiła kanapki na wynos, na co obsługa przymykała oczy, jednak zwrócono jej uwagę, kiedy zapytała gości ze stolika obok, czy mogliby zamówić jedną lampkę wina więcej i jej dać, skoro i tak mają all inclusive i napoje za darmo.
Bartek zrezygnował z tej pracy po dwóch latach, bo telefon dzwonił non stop. Ludzie budzili go w nocy, żeby poskarżyć się na brak papieru toaletowego, albo zatrucie pokarmowe, które okazywało się przejedzeniem. Bo jak się zapłaciło, to trzeba się najeść do syta.
Na wycieczkach poza hotel, zdarza się naszym rodakom mówić, że nie będą jedli w restauracji, gdzie organizator zaplanował postój, bo zabrali jedzenie z hotelu. - Nie widzą w tym absolutnie nic zdrożnego - mówi Kamil. - Siadają przed restauracją i wyciągają owinięte w serwetki kanapki, które zrobili w czasie śniadania w hotelu. Rekordziści potrafią tak jeść nawet na dwudniowych wyjazdach.
Już w biurze podróży rodziny szukają oszczędności na jedzeniu. - Zwykle wielkim rozczarowaniem jest, kiedy mówimy, że nie można wykupić jednego all inclusive i trzech pobytów z dwoma posiłkami w jednym pokoju. Kombinują, że mama z opaską wyniesie dla dzieciaków dodatkowe jedzenie i zamówi piwko dla siebie i taty - tłumaczy Kamil.
Oszczędzają na wszystkim
Hotel, w którym pracuje Agnieszka, pobiera dodatkowe opłaty za leżaki. Jednak wielu gości nie zamierza płacić, a jeśli nawet, to nie biorą leżaków dla dzieci. - Nie mam dzieci, ale chyba jednak źle bym się czuła, gdybym sama leżała na leżaku, a dziecko na ręczniku w przejściu. Zresztą zdarzają się całe rodziny, które tak się rozkładają, a my potem idąc z zamówieniami, musimy się przeciskać.
O zabieraniu "na pamiątkę" ręczników, poduszek czy lampek, nawet nie chce rozmawiać. - Zdarza się, że zgłaszają, że coś uległo zniszczeniu i wyrzucili, ale nie ma tych rzeczy w koszu, bo pokojowe zawarłyby to w raporcie, więc jak myślisz, co się dzieje z tymi rzeczami? - pyta retorycznie.
Ludzka pomysłowość nie zna granic. Takie zachowanie nie tylko świadczą o braku kultury, ale także utrwalają stereotypy i dają fatalny przykład dzieciom. Oszustwa, wyłudzenia i kradzieże, bo dokładnie tym są powyższe zachowania. Warto o tym pamiętać, że nawet na wakacjach należy zachowywać się przyzwoicie.