Czy jeśli w pierwszej klasie szkoły podstawowej nie ma ocen liczbowych, to można nie zdać? Owszem, przekonała się o tym piątka dzieci z Łapanowa w Małopolsce. Rodzice szukają winnych, gmina nie ma pieniędzy na specjalistów, dyrektorka rozkłada ręce, a kuratorium zapowiada kontrole.
W jednej szkole aż pięcioro pierwszaków musi powtórzyć rok.
Dyrektorka mówi, że zabrakło kontaktu z nauczycielami i specjalistami, a dzieci nie osiągnęły gotowości szkolnej.
Rodzice zrzucają winę na edukację zdalną i brak finansów, za które dzieci poniosą karę.
Powtórka z pierwszej klasy
Jak informuje "Gazeta Krakowska" w Łapanowie aż pięcioro pierwszoklasistów z trzech klas pierwszych będzie musiało we wrześniu powtórzyć rok nauki. - Wszystkie procedury zostały zachowane, było wcześniejsze powiadomienie rodziców, ich zgoda, było to również konsultowane z poradnią psychologiczno-pedagogiczną - mówiła w rozmowie z gazetą dyrektorka szkoły Dorota Twaróg.
Brak promocji do klasy drugiej, to wynik braku dojrzałości szkolnej u tych dzieci. Oznaczają one umiejętności niezbędne do nauki czytania, pisania i liczenia, niezbędne na dalszym etapie nauki. - W przypadku tych pięciorga dzieci tych umiejętności zabrakło - mówi dyrektorka Szkoły Podstawowej im. św. Jana Kantego w Łapanowie.
Kobieta przyznaje, że braki, które mają dzieci, łatwiej będzie im nadrobić, powtarzając pierwszą klasę, niż w kolejnych latach, stąd taka decyzja. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej musi zgłosić trudności w nauce dziecka i zaproponować pozostawienie je na kolejny rok w tej samej klasie rodzicom, a oni muszą wyrazić zgodę, aby tak się stało.
Szukanie winnych
W Łapanowie rodzice się zgodzili, jednak to nie oznacza, że są zadowoleni. Zwracają uwagę, że dzieci niezbędnych umiejętności nie zdobyły przez naukę zdalną.
- Moje dziecko przyzwyczaiło się do rówieśników, teraz boi się iść do nowej klasy. To niesprawiedliwe, że dzieci muszą płacić za to, że przez koronawirusa nie mogły normalnie chodzić do szkoły - mówi anonimowo jedna z matek. Zaznacza jednocześnie, że dzieci płacą straconym rokiem, również za brak finansów w gminie.
Szkoły podstawowe są nadzorowane przez urzędy gminy i to one rozdzielają pieniądze. W Łapanowie zabrakło ich na specjalistów, takich jak logopeda, czy psycholog. Pedagog jest w placówce cztery razy w tygodniu, przez kilka godzin, bo pracuje także w innych szkołach.
- Zwracałam się w tej sprawie do organu prowadzącego. Niestety, ze względu na kłopoty finansowe, nie dostałam na ten rok pozwolenia, aby zatrudnić psychologa i logopedę - tłumaczy dyrektorka i podkreśla, że faktycznie, pandemia też nie pomogła tym dzieciom.
"Gazeta Krakowska" podaje, że wójt gminy Łapanów jest zaskoczony ilością pierwszaków, które muszą powtarzać rok. - Rozmawialiśmy w sprawie psychologa z dyrektorami. Z tej rozmowy wynikało, że jeżeli będzie takie zapotrzebowanie, od września próbowalibyśmy zatrudnić psychologa. Co do logopedy, rozeznamy, jaka byłaby skala pomocy, czy dotyczyłoby to tylko tej szkoły, czy logopeda zabezpieczyłby wszystkie nasze placówki - powiedział Andrzej Śliwa.
- Dzieci zostawały w domu i były niestety skazane na pomoc rodziców. Zabrakło nauczyciela na tyle, na ile było trzeba. Rodzic nie jest winny - mówi Dorota Twaróg.
Sprawie przyjrzy się kurator
Kuratorium nie ma jeszcze informacji, jak sytuacja pierwszaków wygląda w pozostałych klasach pierwszych w regionie, bo te informacje spływać będą przez całe wakacje. Jednak Barbara Nowak, Małopolska Kurator Oświaty przyznaje, że sytuacja, kiedy w jednej liczącej łącznie niespełna 500 uczniów szkole, promocji do klasy drugiej nie otrzymuje aż pięciu uczniów, nie jest częsta.
Jednocześnie kurator zapowiada, że przyjrzy się tej konkretnej sytuacji w czasie doraźnej kontroli w placówce.