Mąż namawia mnie na kolejne dziecko. Za "wzór" do naśladowania daje naszych przyjaciół
List do redakcji
15 czerwca 2021, 12:21·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 czerwca 2021, 12:21
Jedno, dwójka, a może więcej dzieci? Zwykle mamy wyobrażenie, jak liczną rodzinę chcielibyśmy posiadać, choć często rzeczywistość weryfikuje nasze plany. Co jednak, gdy ty uważasz, że obecna liczba dzieci jest optymalna, a twój partner namawia cię na kolejne?
Reklama.
Wiele par ma wyobrażenie o tym, ile dzieci chciałoby posiadać, choć często rzeczywistość weryfikuje te plany.
Czasem dochodzi w związku do konfliktu, bo jeden z partnerów marzy o kolejnym dziecku, ale napotyka na zdecydowany opór.
Jak dogadać się w kwestii optymalnej liczby posiadanych dzieci?
"Nigdy z mężem nie rozmawialiśmy o tym, ile chcielibyśmy mieć dzieci. Ja doszłam do wniosku, że po urodzeniu pierwszego okaże się, jak odnajdujemy się w tej roli, czy sobie radzimy, również finansowo.
Oczywiście po narodzinach córki okazało się, że jesteśmy w niej totalnie zakochani, dlatego dwa lata później zdecydowaliśmy się na drugie dziecko” – pisze mama 4-letniej Zosi i 2-letniego Mateusza.
Chcę wrócić do pracy
Przyznaje, że choć dzieci są jej całym światem, to macierzyństwo okazało się trudniejsze niż myślała. Nieprzespane noce, początkowe kłopoty z karmieniem piersią, kolki, ciągłe zmęczenie i wyczerpanie.
"Teraz wreszcie odetchnęłam. Dzieci trochę podrosły, zaczęły bawić się ze sobą, łatwiej mi znaleźć chwilę dla siebie. Nie ukrywam, że marzę też o powrocie do pracy, którą naprawdę lubiłam. Córka chodzi do przedszkola, a syn od września idzie do żłobka, wszystko układałoby się po mojej myśli, gdyby nie mąż, który wciąż wraca do jednego tematu” – pisze mama Zosi i Mateusza.
Jej partner namawia ją na jeszcze jedno dziecko, bo sam ma trzech braci. Uważa, że w wielodzietnej rodzinie dzieci wychowują się lepiej, bo są bardziej empatyczne, nastawione na współpracę, a w dorosłości mogą liczyć na swoje wsparcie.
Czuję się pod presją
"Może rzeczywiście tak jest, nie neguję tego. Po prostu ja nie widzę siebie jako mamy więcej niż dwójki dzieci. Macierzyństwo to naprawdę ciężka praca, która często pochłania cały twój czas, a ja chciałabym robić też inne rzeczy.
Tłumaczę to mężowi, ale on ma zawsze te same argumenty: że przecież uwielbiałabym to kolejne dziecko jak poprzednie, poza tym one tak szybko rosną i jeszcze będę miała dużo czasu dla siebie” – pisze mama Zosi i Mateusza.
Dodaje, że ma już dość rozmów na ten temat, bo zaczyna się czuć pod presją. Wielokrotnie mówiła partnerowi, że rozumie jego punkt widzenia, ale chciałaby, żeby on zrozumiał też jej podejście.
"Za ‘wzór’ do naśladowania daje mi naszych przyjaciół, którzy mają trójkę dzieci i twierdzą, że może jeszcze zdecydują się na czwarte. I cudownie! Oni oboje zgadzają się co do takiego modelu rodziny.
U nas jest inaczej – w tym momencie ja już nie chcę więcej dzieci i rozmowy na ten temat coraz bardziej mnie drażnią. Czuję się w jakiś sposób przymuszana do realizowania wizji, która mi nie odpowiada” – pisze mama Zosi i Mateusza i dodaje, że choć wie, że ma rację, bo nie powinna niczego robić wbrew sobie, to czuje dyskomfort.
„Czy jestem egoistką, że tak myślę? Pewnie gdyby kolejne dziecko pojawiło się na świecie, dałabym sobie świetnie radę, ale nie chcę znów wracać do pieluch, mleka, kaszek, nieprzespanych nocy. Chcę poświęcić czas sobie i dzieciom, które już mam” – dodaje mama Zosi i Mateusza.