"Babcia nie wie nawet co to TikTok, dziadek na Facebooku tylko robi wstyd" – słyszę od młodszego pokolenia i aż chce się powiedzieć "miej dla dziadków litość". Ale dziadkowie często nie są "lepsi". Według nich na komputerze są tylko "głupawe gierki", internet to zło, a na gamerskie pasje wnuka najlepiej machnąć ręką i odpowiedzieć "kiedyś to było". Przepaść technologiczna między dziadkami a wnukami pogłębia przepaść pokoleniową i niestety – to dziadkowie są sami sobie winni.
Sama byłam wychowana w kulcie bezwzględnego szacunku do starszych osób, a bardziej świętych postaci niż własna babcia i dziadek można ze świecą szukać. Dziadek i babcia wiedzieli wszystko najlepiej i święcie w to wierzyłam do momentu, gdy zaczęłam korzystać z telefonu komórkowego albo komputera.
Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że jest coś, o czym dziadkowie pojęcia jednak nie mają. Mało tego! Ja wiem lepiej i mogłabym nawet ich nauczyć. Pamiętam moment, gdy uczyłam dziadka pisania SMS-ów, a on był bardzo niecierpliwy i irytujący, o swoje pomyłki oskarżał sprzęt albo mnie.
To była mieszanina dumy i... rozczarowania. Dumy, bo okazało się, że ja mogę wiedzieć lepiej niż ktoś starszy, rozczarowania, bo okazywałam dziadkowi więcej cierpliwości niż on mi przy odrabianiu lekcji, a poza tym starszy pan poddał się szybciej niż ja, gdy to on próbował mnie czegoś nauczyć.
Dziadek po zaledwie kilku próbach uznał, że wystarczy mu funkcja dzwonienia, a ja po raz pierwszy zrozumiałam, że o wielu rzeczach babci i dziadkowi po prostu nigdy nie opowiem, wyłącznie dlatego, bo kompletnie mnie nie zrozumieją.
Wtedy, jak pewnie wielu z nas wychowanych w kulcie uszanowania starszych, słyszałam od rodziców, że nie powinnam się obrażać. "To są starsze osoby, trzeba być wyrozumiałym, nie można tyle wymagać, a ty wiesz co babcia przeżyła!".
Wiem, że moi dziadkowie byli po 70-tce, gdy ja byłam ledwo w podstawówce i przepaść pokoleniowa była między nami ogromna, ale powiększyła się najbardziej w momencie, gdy okazało się, że istnieje jeszcze jedna przepaść – cyfrowa. I z nią można było coś zrobić. Ale dziadkom zwyczajnie się nie chciało.
Czy naprawdę roszczeniowe jest wymaganie, by starsze pokolenie zamiast nauczać to młodsze, zechciało się od niego czegoś nauczyć?
Babcia nie wie co to TikTok
Ostatnio na imprezie rodzinnej miałam okazję obserwować scenkę z rodzaju różnicy pokoleń. Mój 9-letni kuzyn zafascynowany TikTokiem próbował wśród najmłodszych uczestników imprezy zebrać grupę tancerzy, z którą nauczy się zupełnie nowej choregrafii i filmik wrzuci do internetu.
A raczej na swoje zablokowane konto prywatne, tylko dla kolegów, bo na takie pozwoliła mu mama. Tak czy owak bawił się świetnie, a aktywna forma spędzania czasu służyła wszystkim dzieciakom.
Po wszystkim chciał pochwalić się dziadkowi i babci swoim artystycznym dziełem i pokazać przy okazji inne filmiki. Gdy dziadek usłyszał, że wnuczek pokaże mu filmik na TikToku, najpierw zaczął żartować, że TikTaki to takie miętowe cukierki, a potem rzucił okiem dosłownie na kilka sekund i machnął z pobłażaniem ręką.
"I co to ma być? Znowu jakiś głupoty? Poskakaliście sobie jak małpy i ty to tam gdzieś wrzucasz?" – chłopcu po prostu buzia się zamknęła. Mało tego, musiał potem słuchać monologu o tym że, jak dziadek był mały, to do zabawy miał tylko drewniane klocki i patyk. A jeśli dziadek się czymś już zajmował dla rozrywki, to pracą, a od patrzenia w ekran zepsuje mu się wzrok.
Chłopiec akurat tym bardziej wbił wzrok w ekran i jestem pewna, że pomyślał sobie dokładnie to, co ja kiedyś. "To by było na tyle, jeśli chodzi o rozmowy z dziadkami". Dziadek nie musiał zostać gwiazdą Instagrama, żeby znaleźć z wnuczkiem wspólny język, wystarczyła odrobina otwartości. Ale po co to komu, gdy można wrócić z nostalgią do starych "dobrych" czasów?
Dziadek zresztą odwołał się do pracy i tutaj aż wypadałoby uświadomić starszego pana, że "skaczący jak małpki" na tym całym "Tiktaku" potrafią zarobić więcej niż w niejednej pracy na etat, ale do tego trzeba by swoje dziecko popchnąć, a nie podcinać mu skrzydła.
Od mojej znajomej słyszę za to narzekania, że jej dzieci nie chcą zostawać u dziadków na noc, chociaż ci chętnie zapraszają. Mówią, że u dziadków się nudzą, nie ma co z nimi robić. Wyjątkowo więc pozwoliła 12-letniemu starszakowi wziąć do dziadka laptopa.
– On jest zafascynowany wizją tego, że można grać zawodowo. Gra sam, z kolegami, ale ogląda jeszcze filmiki na YouTube o tym, jak robić to lepiej, więc uznałam, że może dziadkowi się swoją pasją pochwalić – tłumaczy mi znajoma mama.
Wspólny wieczór, który miał być spędzony z dziadkami, skończył się fiaskiem. Dziadek najpierw widząc Wiedźmina na koniu zaczął pytać, czy to jego wnuczek.
Komputer psuje wzrok, a od gier się głupieje
– Tylko że on nie pytał, czy to jego postać, on myślał że to chyba jakieś wideo wspomnienie z jazdy konnej stylizowanej na średniowiecze. Potem gdy Sebastian chciał dziadkowi wytłumaczyć, na czym gra polega i dać mu spróbować, to dziadek uznał, że on nie chce zepsuć komputera, bo rodzice drogo za niego zapłacili i tyle – wyjaśnia znajoma.
I nie jest to tylko kwestia tego, jak bardzo dziadkowie są zaznajomieni z nowymi technologiami. Nie brak babć, które całe życie pracowały przy komputerze, teraz przyjaźnie zawierają na Facebooku, a szydełkowanie odrzuciły na rzecz grania w Candy Crush i Farmera.
Babcie i dziadkowie są sami sobie winni
Jednak to samo miejsce, które im dostarcza rozrywki, dla ich wnuków jest według nich "kopalnią głupot i stratą czasu". I gdy zaczynam rozmawiać na ten temat ze znajomymi mamami albo dorosłymi już wnuczkami, wiele z nich ma podobne obserwacje.
Dziadkowie i babcie są znudzeni opowieściami wnuków, jeśli ich hobby odbiega od tego, co sami znali. Internet jest według nich pełen głupot, komputer psuje wzrok, gry wywołują agresję.
Dzieci wcale nie wstydzą się, że babcia nie wie, co to TikTok, a dziadek "robi przypał" na Facebooku. No może czasem warto upomnieć dziadka, że nie wypada wstawiać na Facebooka zdjęć z rodzinnych imprez bez pytania gości o zgodę i warto też pogodzić się z tym czy raczej przygotować dzieci na to, że dziadkowie faktycznie są starszymi osobami i nie we wszystkim będą wnukom dotrzymywać tempa.
Ale dzieciom zazwyczaj jest przykro, bo dziadkowie nie chcą sobie zadać nawet minimum wysiłku, by w świat technologii spróbować wejść. A ten świat coraz mocniej jest światem, w którym ich wnuki bawią się, uczą, poznają nowych przyjaciół, żyją. I nawet jeśli dziadkowie nie zrozumieją zajawki wnuków, mogą po prostu ją pochwalić, zachwycić się, zainteresować. Różnica pokoleń jest nie do zatarcia, ale można przestać ją pogłębiać przepaścią cyfrową.