Syn nie podziela sportowej pasji męża. On nazywa go leniem i "ciśnie" coraz bardziej
List do redakcji
·2 minuty czytania
Publikacja artykułu:
Wychowujemy dzieci, przekazując im własne wartości, poglądy i spojrzenie na świat. Czy jest coś złego w tym, że chcemy im też pokazać własne zainteresowania i pasje? Pewnie nie, dopóki robimy to z poszanowaniem dziecięcej wolności.
Reklama.
Rodzice często chcą przekazać dziecku nie tylko swoje wartości, ale też pasje i zainteresowania.
Czytelniczka pisze, że mąż za wszelką cenę chce zachęcić syna do uprawiania sportu.
Czy powinniśmy mobilizować dziecko do aktywności fizycznej?
"Mąż jest typem sportowca i nie ukrywam, że gdy się poznaliśmy bardzo mi to imponowało. Jeździ na rowerze, nartach, biega, gra w tenisa, zimą korzysta z siłowni. Sport rzeczywiście dodaje mu energii i napędza do działania. Niestety od pewnego czasu za wszelką cenę chce przekonać do niego syna, a skutki są opłakane” – pisze pani Agnieszka, mama 9-letniego Igora.
Nie bądź leniem
Przyznaje, że mąż zachęcał syna do aktywności fizycznej od najmłodszych lat. Początkowo jednak była to forma zabawy – jeździli razem na rowerach, hulajnogach, chodzili na basen, kopali piłkę w parku.
"Cieszyłam się, że tak aktywnie razem spędzają czas, co na pewno przekładało się na ich męską więź. Od pewnego czasu widzę jednak, że syn jest zniechęcony do sportu. Pytał mnie, czy może wypisać się z piłki nożnej i zajęć karate, ostatnio odmówił tacie wyjścia na rower.
Mąż zamiast odpuścić, to jeszcze bardziej go "ciśnie”. Mówi: 'Daj spokój, nie bądź leniem, idziemy się poruszać” – pisze pani Agnieszka i dodaje, że nie wie, co ma zrobić.
Widzi, że syn odkąd poszedł do szkoły, zmienił się. Bardziej niż sportem interesuje się nauką – czyta sam książki, przegląda atlasy zwierząt, prosił, żeby kupić mu globus, bo chce nauczyć się nazw państw.
Zmuszać czy odpuścić?
"Chyba stał się teraz bardziej podobny do mnie. Ja lubię spokój, ciszę, czytanie książek, sadzenie kwiatów. Czasem pójdę z mężem na rower, ale to chyba jedyna aktywność fizyczna, z którą jest mi po drodze.
Wolę spacery po lesie, a jeszcze chętniej chodziłabym non stop do teatru czy galerii. Pod tym względem naprawdę się z mężem różnimy” – pisze pani Agnieszka i zastanawia się, czy mąż nie popełnia błędu naciskając na syna w kwestii sportu. Nie chce odpuścić, przez co jest coraz więcej napięć i sporów, bo syn się buntuje.
"Z jednej strony rozumiem, że mąż chce zarazić syna miłością do sportu, zwłaszcza że powszechnie wiadomo, że ruch to zdrowie. Z drugiej strony trudno zmusić kogoś do aktywności fizycznej, syn powinien sam chcieć uczestniczyć w jakiś zajęciach” – dodaje pani Agnieszka i przyznaje, że mąż złości się na nią, bo go nie wspiera na w tej kwestii.
"Ale ja też na siłę nie zabieram syna do teatru czy muzeum. Czasem mu proponuję wyjście na jakaś wystawę, ale jeśli się nie zgadza, nie obrażam się. Jest jeszcze mały, ale ma prawo do własnego zdania i do własnych zainteresowań” – uważa pani Agnieszka.