Szał na lody sygnowane przez Ekipę Friza trwa w najlepsze. Dzięki dokładnie przemyślanej strategii marketingowej, lody, które powstały we współpracy z marką Koral, szybko stały się obiektem pożądania wielu fanów Ekipy. Ale czy naprawdę warto je zjeść?
Temu co znalazło się w składzie Lodów Ekipy Friza przyjrzał się portal czytamyetykiety.pl. I trzeba przyznać, że nie znalazł tu jakiś wielkich zbrodni na zdrowiu, np. mamy syrop glukozowy, zamiast tańszego i bardziej szkodliwego glukozowo-frutozowego. W składzie tego produktu nie znajdziemy sztucznych barwników.
"Ze względu na dużą ilość "bajerów" typu strzelający cukier czy polewa balonowa nie podziewałyśmy się jakiejś rewelacji, czy czystego składu bez miligrama dodatków" - piszą autorki portalu. W polewie znajdziemy tłuszcz kokosowy, mleko w proszku czy cukier.
W Lodach Ekipy, niezależnie od smaku, znajdziemy aż sześć pozycji cukrów, część w lodach, część w polewie, reszta w strzelającej posypce. Nie jest to jakaś wyjątkowo duża, ani mała ilość, jak na lody. W składzie znajdziemy też kilka substancji stabilizujących i aromaty.
Podsumowując te lody to nic wyjątkowego, jeśli chodzi o skład. Fenomen produktu nie wynika jednak ze składu czy smaku, ale z popularności samej Ekipy i... z niedostępności lodów.
Strategia sprzedaży
Bardzo dobrze przemyślana strategia i wykorzystanie wizerunku idoli młodzieży sprawiła, że ludzie oszaleli na punkcie lodów. Ich limitowana ilość sprawiła, że dzieciaki, a nawet rodzice i dziadkowie ruszyli szturmem, żeby zdobyć słodycze.
Ludzie wykupowali całe kartony lodów, a papierki po nich, sprzedają się w sieci za niebotyczne kwoty. Bo im trudniej coś zdobyć, tym bardziej tego pożądamy.