Miała 21 lat, gdy związała się z Michałem Żebrowskim. Od razu nie spodobała się publiczności, bo była ładna i wygadana. Teraz jako mama nie rezygnuje z drapieżności. Buduje własną markę, ale jak mówi, nie jest "kolejną żoną aktora, która projektuje ciuchy".
Okazało się, że przystojny Żebrowski wziął sobie za żonę paskudną babę o końskiej urodzie.
Miałam 23 lata i rodziłam pierwsze dziecko - samotność znalazłaby się w top 5 na mojej liście doświadczeń poporodowych.
Nie miałam żadnego doświadczenia w tworzeniu własnej marki i z obawy przed poniesieniem totalnej porażki “kolejnej żony aktora, która projektuje ciuchy” zdecydowałam się zrobić to po cichu.
Rozmowa z Olą Żebrowską, mamą i biznesmenką, a nie tylko żoną aktora Michała.
"Żebrowska pokazała odważne zdjęcie", "Żebrowska zaskakuje zdjęciem na Instagramie", "Ola Żebrowska nago", "Tym razem przesadzili. Ola Żebrowska z mężem...". Gdy wstukać jej nazwisko w przeglądarkę wydaje się, że to skandalistka, która weszła do show-biznesu po plecach męża i rozgościła się tam, by szokować polskiego internautę.
Prawda jest taka, że Ola jest nie tylko żoną swoje męża. Stworzyła markę modową Francis & Henry, która nazwę wzięła od imion jej synów. W social-mediach odczarowuje macierzyństwo i pokazuje women power.
Co myśli o swoich początkach na salonach, samotności poporodowej oraz o co chodzi z modą dla młodych matek? O tym przeczytacie poniżej.
Była sobie Ola, która okrzyknięto Anją Rubik Żebrowskiego, ludzie jej zazdrościli figury, męża i życia. Cokolwiek zrobiła, doszukiwali się prowokacji. Tymczasem Ola stała się mamą i złe języki już tylko pieją z zachwytu. Trudno było w tym pierwszym etapie? Gdy tajemnicza żona swojego męża weszła na salony i okazało się, że jest ładna, co jest dużą zbrodnią w Polsce?
Miałam 21 lat i zupełnie odwrotne wrażenie przy okazji tak zwanego wejścia na salony. Okazało się, że przystojny Żebrowski wziął sobie za żonę paskudną babę o końskiej urodzie. Do wszystkich kompleksów, które miałam jako młoda dziewczyna, doszły opinie zupełnie obcych ludzi, którzy szczególnie wypowiadając się anonimowo w internecie - nikogo nie oszczędzają.
Kiedyś takie komentarze potrafiły naprawdę popsuć mi humor, bo w zasadzie ze wszystkimi z nich się zgadzałam - później już tylko z niektórymi! Pamiętam jak pod jednym z tych strasznych zdjęć ściankowych przeczytałam komentarz, że mam twarz jak stopa. Naprawdę szczerze się z tego śmiałam - bo był wyjątkowo trafny, ale z tego samego powodu, kilka lat wcześniej pewnie doprowadziłby mnie do łez.
Teraz gwiazdy już nie świecą cyckami na czerwonym dywanie, ale niejędrnym brzuchem na Insta. Nie zbudowałaś swojego nieskazitelnego wizerunku, nie ty pozbawiłaś się człowieczeństwa, tylko media cię pozbawiły. Widzisz pewne rozczarowanie tym, że Żebrowska okazała się normalna i teraz tylko trzeba chwalić? Czy dostajesz swoją dawkę hejtu, już nie mainstreamową, a osobistą od komentujących zdjęcia?
Pozdrawiam wszystkich, którzy kierują się zasadą - jeśli nie masz niczego miłego do napisania, to nie pisz nic. I dziękuję tym, którzy poświęcają chwilę by napisać coś miłego jeśli akurat cos miłego sobie pomyślą.
Mamom często wyostrza się język. Ty też to zauważyłaś? Szukamy dobrych odpowiedzi, bo świat ciągle chce nas złapać na "macierzyńskich błędach”.
Wiem, że istnieją takie społeczności czy grupy, które wręcz bazują na pouczaniu i ocenianiu jednych rodziców przez drugich - to jak ktoś wychowuje swoje dzieci, czym je karmi, co im czyta, jak je rodzi! Omijam takie skupiska szerokim łukiem i szkoda mi wrażliwych, szczególnie młodych mam, które nie mają wsparcia w innych, a natrafiają na podobne komentarze.
Widziałam kiedyś taką grafikę, na której mama pchająca na spacerze wózek z dzieckiem „gapi” się w telefon - podpisana była „to, co widzisz”, a obok mnóstwo rysunków, na których ta sama mama bawi się z tym samym dzieckiem: czyta mu, układa puzzle, buduje z klocków, maluje - podpisanych: „to, czego nie widzisz”.
Naprawdę liczę na to, że coraz częściej będziemy potrafili ugryźć się w język zanim udzielimy innej mamie nieproszonej rady albo wytkniemy jej coś co wydaje nam się "macierzyńskim błędem". Internet przynosi o wiele większe korzyści kiedy korzystamy z niego jako źródła doświadczeń innych mam, zamiast miejsca na porównywanie się i udowadnianie, kto z nas jest większym znawcą cudzych dzieci.
Pokazanie blizny po cesarce, odważne skoki na skakance oraz karmienie nabrzmiałą piersią. Czy jest też dla ciebie forma radzenia sobie z przemilczanymi tajemnicami połogu? Baby lubią sobie pogadać, ale niekoniecznie o nietrzymaniu moczu.
Na własnym przykładzie doświadczyłam cudownej mocy social mediów w radzeniu sobie z różnymi trudnymi tematami. Ta moc polega na tym, że widząc, że nie jestem w tym sama, mam energię do tego by niektóre rzeczy, których nie da się zmienić - polubić i zaakceptować, a inne zwyczajnie przetrwać. Czasami wystarczy się z nich wspólnie pośmiać.
Wiem, że wiele innych mam też tak ma. Co nie znaczy, że nie obserwuję kobiet, które na instagramowych kafelkach pokazują przepiękne ujęcia i tutoriale jak w idealnie czystej kuchni robią z dziećmi kolorowe muffinki czy mydełka. To bardzo inspirujące konta i dostarczające przyjemnych wizualnie doznań.
Powiedziałaś w wywiadzie, że "Każdy chce potrzymać dziecko, ale kto potrzyma matki". Czujesz się opuszczona w roli mamy? Wśród doświadczeń poporodowych kobiety często wskazują samotność.
Już nie. Ale kiedy miałam 23 lata i rodziłam pierwsze dziecko - owszem, samotność znalazłaby się w top 5 na mojej liście doświadczeń poporodowych. I to nie miało nic wspólnego z poczuciem opuszczenia czy osamotnieniem. Miałam u boku męża, rodzinę. Ale nie byłam gotowa na to, co działo się wtedy w mojej głowie. Ciężko było mi to nazwać, a tym bardziej się tym podzielić.
Z pragnienia pomocy innym kobietom powstało Francis&Henry?
Czułam, że mogę stworzyć coś co ułatwi mamom codzienne funkcjonowanie. Francis & Henry to przede wszystkim wygodne, kobiece ubrania, umożliwiające karmienie bez dodatkowych suwaków czy guzików, idealne do noszenia 24h na dobę - co pod koniec ciąży i po porodzie dla wielu z nas okazuje się zbawienne.
Nie było takich ubrań na rynku kiedy rodziłam swoje pierwsze dzieci. By dodatkowo docenić kobiety w całym zamieszaniu okołoporodowym, powstały piękne zestawy prezentowe do porodu. Oprócz umilenia tego okresu przez to, że są praktyczne, mają na celu zwrócić uwagę innych, na potrzebę zauważenia mamy - nie tylko noworodka - przy okazji Baby Shower’ow czy poporodowych odwiedzin.
Widziałam dużo zagranicznych publikacji reklamowych firmy. Polskie mamy jeszcze nie chcą o siebie zadbać przy porodzie i po?
Nasza marka to nadal bardzo mała, rodzinna firma. Nie mam działu PR i gotowej strategii marketingowej. Tworzyłam ją 5 lat temu - jako początkująca mama w biznesie, kierowana jedynie intuicją, że tak jak mnie, innym mamom takie rzeczy się zwyczajnie przydadzą. Nie miałam żadnego doświadczenia w tworzeniu własnej marki i z obawy przed poniesieniem totalnej porażki “kolejnej żony aktora, która projektuje ciuchy” zdecydowałam się zrobić to po cichu.
Podzieliłam się swoimi pierwszymi zestawami z zagranicznymi mamami które były i nadal są dla mnie inspiracją. Nie miały pojęcia kim jest Michał Żebrowski a tym bardziej jego żona - ale okazało się, że zarówno ubrania, które im przesłałam jak i pomysł zestawów prezentowych dla przyszłych mam, bardzo im się spodobały.
Tym sposobem publikacji zagranicznych jest dzisiaj więcej, ale pracujemy nad tym, żeby nasze rzeczy poznały i pokochały tez polskie mamy. Dopiero od niedawna działamy w Polsce - właśnie razem z moja siostrą pracujemy nad przetłumaczeniem całej strony na język polski.
Czujesz "women power"? Strajk Kobiet, rozmawiamy ze sobą o body positive i pryszczach, pomagamy sobie w pracy przebić szklany sufit i promujemy wzajemnie swoje firmy i marki w świecie. Ale nadal mamy pod górę. Myślisz, że nasze dzieci będą żyły w prokobiecej rzeczywistości?
Myślę, że jest na to szansa, szczególnie jeśli prawa kobiet staną się priorytetem polskiej polityki.