Typowa sytuacja, jak wiele z naszego życia. Spacer, plac zabaw, sklep i zachwyt: "Och, jaki ładny chłopczyk” w stronę mojej małej córki. Cóż powiedzieć, na mojej twarzy z reguły pojawiał się uśmiech. Moja córka nie nosi się w różu, włoski ma krótkie, wszystkie spinki wyrzuca z uporem, a jej ulubionym kolorem jest czerń. Taka po prostu jest i kocham ją do szaleństwa.
Tak, nie utrwalamy w naszym domu stereotypów dotyczących płci. Chociaż to ja przez większość jej życia jestem przy niej w domu, nigdy nie usłyszała, że rolą taty jest zarabianie pieniędzy, a mamy, ugotowanie obiadu. Obiady gotujemy wspólnie, a kiedy przyszedł na to czas, moja córka widzi i wie, że mamy praca jest równie ważna, co taty.
Jak przeszłam od kokardek we włosach do podziału obowiązków? Gładko. Tak, jak gładko przenikają się te sfery w życiu. I tym właśnie jest dla mnie utrwalanie stereotypów. Krzywdzącym procesem, który ma swój początek w różowych falbaniastych sukienkach, a koniec w poniżaniu kobiet i traktowaniu ich każdego działania, jako kuriozum lub fanaberii.
Czymże jest ta męska rzecz w naszej społecznej świadomości? A czym jest pierwiastek kobiecy? Moja córka wie, że prawdziwy mężczyzna czasem płacze, że prawdziwy człowiek czasem ma wszystkiego dość, a emocje nie mają płci.
Moja córka wychowana jest w przekonaniu, że może wszystko. To nie banał, to dla mnie klucz. Tylko projektując w głowach naszych dzieci przekonanie, że są wystarczające, godne, pełne i wolne, możemy wpłynąć na to, kim staną się jako dorośli.
Moja córka nie będzie uniżoną służebnicą męskiego króla, nie pozwolę na to.
Czarne buciki
Kiedy spotkała się z pierwszą grupą społeczną, w przedszkolu, po kilku pierwszych dniach, zasmucona opowiedziała mi sytuację. Wybrała się pierwszy raz do przedszkola, w swoich nowych butkach, były czarne. Czarne z szarym noskiem, takie sobie wybrała. Dziewczynki skrytykowały jej nowy nabytek, z którego była naprawdę dumna, powiedziały, że są brzydkie, ponieważ.. nie są różowe.
To nie jest tekst o kształtowaniu gustów. Ani o tym, jaki kolor butów wybrać do przedszkola. Nawet nie do końca o feminizmie, choć mam nadzieję, że jego wibracje czuć w moich słowach. Rzecz w tym, żebyśmy w końcu zaczęli patrzeć głębiej, uważniej. Nie na kolor bluzki, sukienki, butów. Nie na płeć, nie ona nas określa. Sedno tkwi w tym, żebyśmy poszerzyli naszą perspektywę.
Dla naszych dzieci, dla dorosłych, którymi się staną.
Nie wkładajmy ludzi w ramy tego, co powinni ze względu płeć, a spróbujmy dostrzec to, czym już są. Pełni, wystarczający, godni.