Jak każda szanująca się włosomaniaczka wiem, że kosmetycznych perełek nie szuka się tylko w hurtowniach fryzjerskich i drogeriach kosmetycznych. Świetnym miejscem do polowania na dobre kosmetyki są także apteki, a nawet sklepy spożywcze. Tym razem prawdziwy włosowy hit znalazłam w Lidlu. W kilka sekund zadziałał na moje włosy jak najlepsza maska, a kosztował... mniej niż 10 złotych.
Przetestowałam krem do włosów z Lidla i okazał się kosmetyczną perełką.
Produkt za 9 zł zadziałał na moje włosy lepiej niż fryzjerska maska.
Krem do włosów Nature's Best z Cien zawiera 95 proc. składników naturalnych.
Krem do włosów za niecałe 10 zł
Krem do włosów nie jest zbyt popularnym produktem kosmetycznym, właśnie dlatego zainteresował mnie do tego stopnia, że postanowiłam go przetestować. Czym krem właściwie różni się od innych produktów do włosów?
Przede wszystkim stosujemy go na włosy już umyte, jedynie lekko wilgotne i nie spłukujemy. Najlepiej zrobić to jeszcze przed czesaniem.
Na długie włosy stosuję nawet trzy czy cztery pompki produktu, bo nie obciąża on moich włosów. Rozczesuję je najpierw palcami, a dopiero potem szczotką do włosów. Taki sposób zabezpiecza nasze włosy, które jeszcze przed suszeniem, czesane na mokro, są bardzo podatne na zniszczenia.
Czy krem do włosów to to samo, co odżywka bez spłukiwania? I tak, i nie. Krem Nature's Best firmy Cien rozprowadza się na włosach podobnie jak odżywka, jednak nie zostawia na nich intensywnego zapachu, jak to często bywa z odżywkami zawierającymi SLS.
Efekty stosowania kremu do włosów
Nie da nam także efektu włosów śliskich, sypiących się, mocno pachnących, które w szybki sposób zapewnia nam jedwab w płynie czy wszelkie wzbogacane witaminami olejki do włosów i produkty na bazie silikonu. Dlaczego więc uważam go za mój nowy włosowy must-have?
Bo wyżej wymienione produkty działają niczym słodki batonik zjedzony, gdy brak nam energii – podziałają na chwilę, a po czasie będziemy jeszcze bardziej zmęczone.
Cukier dostarczy nam pozornej energii i żadnych witamin. Podobnie jest z produktami na bazie silikonu, którymi można na jedno mycie zamienić najbardziej zniszczone włosy w gładką taflę. To jednak tylko powierzchowna regeneracja.
Krem do włosów natomiast dokładnie tak, jak obiecuje producent, daje nam efekt "naturalnie zdrowych włosów". Zimnotłoczony olej z awokado wzmacnia i odżywia włosy. Formuła oparta na składnikach, które w 95 proc. są naturalne, nie obciąża włosów i skutecznie je nawilża.
Długotrwała regeneracja włosów zamiast sztucznego efektu
Włosy po wysuszeniu nie były sztucznie "śliskie", ale miękkie, gładkie i mięsiste. Łatwo poddawały się także modelowaniu, z czym często jest problem po użyciu silikonowych produktów czy obciążających olejków.
Krem jest w pełni wegański, przetestowany dermatologicznie, a nawet jego butelka jest wykonana w 30 proc. z materiałów nadających się do recyklingu. Nature's Best na stałe zagości w mojej kosmetyczce. Włosy zdrowe i wysokoporowate zadowolą się nim na tyle, że nie trzeba już stosować innych produktów zabezpieczających końcówki.
Miłośniczki mocnego odżywienia czy posiadaczki włosów rozjaśnianych i mocno zniszczonych mogą po wysuszeniu i tak zabezpieczyć końcówki włosów olejkiem lub silikonem. Krem świetnie współgra z innymi produktami.
Nie pozostawia także na włosach żadnego wyraźnego zapachu, więc nie będzie się gryzł z żadnymi dodatkowymi kosmetykami, które nałożymy na nasze włosy. Wspominałam już, że kosztował 9 zł? Nic, tylko biec do Lidla!