Nasze dzieci potrzebują normalności w czasie epidemii tak samo, jak my. Właśnie dlatego nie powinniśmy rezygnować z przyjęcia urodzinowego. W jaki sposób zrobić to w czasie, gdy na całym świecie szaleje koronawirus? Rodzice pokazują, że się da. Wystarczy tylko głowa pełna pomysłów.
Przebieranie się, kostiumy, maski, zajęcia organizowane na zewnątrz, szukanie skarbów czy impreza urodzinowa przeniesiona do internetu to tylko niektóre z inspirujących pomysłów, na jakie wpadli rodzice. Chcecie wiedzieć, jak to dokładnie wyglądało?
Koronaparty w internecie
Andrzej pomyślał, że jego 7-letnia córka nie będzie zadowolona, jeśli w tym roku podczas swoich urodzin nie spotka się z kolegami i koleżankami tak, jak w ubiegłym.
Właśnie dlatego postanowił, że pomoże jej zorganizować przyjęcie w internecie. Co zrobił, by urozmaicić zabawę online?
– Pomyślałem, że dzieci by się nudziły, jeśli miałyby jedynie rozmawiać ze sobą przez kamerkę. Zacząłem się więc zastanawiać, jakie aktywności można zorganizować online, by moja córka, a także jej koledzy i koleżanki miały świetną zabawę – opowiada Andrzej.
Okazuje się, że możliwości jest wiele. Wystarczy tylko uwolnić pokłady swojej wyobraźni.
– Wpadłem na pomysł, że mogą grać wspólnie online. To był strzał w dziesiątkę. Nie spodziewałem się, że aż tak im się to spodoba. Poza tym był tort, wszyscy patrzyli, jak Klaudia zdmuchuje świeczki. Oprócz gier internetowych dzieci wykonywały różne zadania, każdy w swoim domu. Moja córka była naprawdę zadowolona – mówi Andrzej.
Wyjdźmy na miasto albo do lasu
Kilkoro rodziców opowiadało mi, że zorganizowali grę terenową z okazji urodzin dziecka. W warunkach pandemicznych to pomysł idealny!
– Postanowiłam, że zorganizuję dla mojego syna aktywność na zewnątrz, bo przecież nie może zaprosić kolegów do domu. Razem z mężem wymyśliliśmy grę terenową na naszym osiedlu, bo chcieliśmy mieć ich na oku. Daliśmy im mapę, a oni musieli znajdować kolejne wskazówki i wykonywać zadania: malowanie twarzy, wykonywanie różnych zadań na czas itd. Mieli przy tym naprawdę duży ubaw! – opowiada Ewelina.
Każdą z takich zabaw można urozmaicić, dodając coś od siebie.
– Chcieliśmy, żeby dzieci były bezpieczne, dlatego przed całą zabawą rozdaliśmy im specjalne, urodzinowe maseczki i powiedzieliśmy, że dodatkowe punkty dostaje się za trzymanie dystansu. Proszę sobie wyobrazić, że wzajemnie się pilnowały, by przypadkiem nie być za blisko – śmieje się mama 9-latka.
Wyobraźnia rodziców nie ma granic. Jedna z mam mówi o tym, że w pobliskim lesie pochowała słodycze i bawiła się z dziećmi w "ciepło, zimno". Inna, że podchody zorganizowała w parku, a motywem całej zabawy była jesień: dzieci szukały konkretnych liści, kasztanów itd.
– Ja zorganizowałem mojej 8-letniej córce grę-niespodziankę. Na wyznaczone miejsce przyszła z zawiązanymi oczami. Tam już czekali koledzy i koleżanki. Wcześniej prześledziłem trasę i pochowałem w różnych miejscach wierszowane wskazówki. Widziałem, że wszyscy są naprawdę podekscytowani i świetnie się bawią – mówi Robert.
Bądźmy kim chcemy
Czasami nie trzeba organizować wielkich imprez, by sprawić, że nasze dzieci będą zadowolone.
– Moje dzieci już od jakiegoś czasu uwielbiają dinozaury, oglądają wszystko, co jest z nimi związane. Zbliżały się 6 urodziny starszego Jasia, wypadają one 31 października, w tym roku w sobotę. W okolicznościach pandemii nie było mowy o imprezie dla dzieciaków, mimo że i tak się spotykają w przedszkolu. Chciałam zrobić mu jakąś niespodziankę, chciałam, by się cieszył mimo okoliczności – opowiada Marta.
Zaczęła więc szukać kostiumu dinozaura. Choć nie było łatwo, po długich poszukiwaniach znalazła go. Kolejnego dnia zamieniła się w t-rexa.
– W piątek się przebrałam. Jak chłopacy to zobaczyli, byli zachwyceni. Wyszliśmy na ulicę, a z ich twarzy nie schodził uśmiech. Młodszy trzymał mnie za rękę, bo nie spodziewał się, że będziemy aż tak przyciągać uwagę przechodniów. Pytałam ich, czy im się podoba chodzenie po ulicy z dinozaurem. Odpowiedzieli z krzykiem, że tak. Ludzie uśmiechali się i robili zdjęcia. Miłe uczucie, gdy można kogoś uszczęśliwić w piątkowy pochmurny poranek – opowiada Marta.
Ten oryginalny pomysł spodobał się nie tylko synom Marty czy przechodniom. Zachwycone były także dzieci w przedszkolu.
– Kiedy dochodziliśmy do przedszkola, słyszałam głosy dzieci lub rodziców: "Patrz! Dinozaur!". Odprowadziłam synów pod drzwi, dalej już nie mogłam wejść, choć młodsze dziecko próbowało mnie wciągnąć do środka. Pod samym przedszkolem nie wiedziałam, w którą stronę się obrócić by wszystkie dzieci mogły mnie zobaczyć, słyszałam: "proszę podejść tutaj, dzieci z piętra też chcą zobaczyć dinozaura". Więc chodziłam od okna do okna i machałam - mówi Marta.
Uśmiechy na twarzach innych ludzi, ale przede wszystkim na twarzy Jasia, były dla jego mamy bezcenne.
Do naszego przedszkola chodzą dzieci różnej narodowości. Akurat szła dziewczynka mówiąca tylko po angielsku. Ten jej pisk zachwytu: "Daddy look! Its a dinosaur! I love dinosaurs!" Ta ich radość i szczęście, nie zapomnę tego nigdy. Rodzice byli trochę zszokowani, ale po pierwszym wrażeniu pojawiał się uśmiech na twarzy. Sami pewnie mieli z tego radochę. Po weekendzie usłyszałam od dzieci pytanie, czy dziś znów do przedszkola odprowadzi ich T-rex – śmieje się Marta.
Jej zdjęcie, na którym widzimy dinozaura i dwóch chłopców, pokazuje, że można. Urodziny dziecka w czasie pandemii mogą być naprawdę wyjątkowe. Wystarczy tylko odrobina wyobraźni, otwarta głowa i dystans do samego siebie.