W ciągu 8 lat szkoły podstawowej dzieci mają 608 lekcji religii. W tym samym okresie życia na lekcjach informatyki spędzają 190 godzin. Ponad trzy razy mniej! — Pokolenie, które żyje internetem i smartfonem ma 45 minut lekcji przy komputerze tygodniowo?! — pytają zirytowani rodzice, których zbulwersował plan lekcji pewnego 10-latka.
Na portalu LinkedIn Maciej Kawecki udostępnił plan lekcji klasy piątej. Według rozpiski uczniowie mają lekcje religii dwa razy w tygodniu, na informatykę znaleziono tylko 45 minut raz w tygodniu. Niezależnie od stosunku do wiary, należy przyznać, że proporcje te są zaburzone.
Nie trzeba nikogo przekonywać, że dzisiejsze pokolenia dosłownie urodziły się ze smartfonem w ręce. Dzieci często poruszają się po internecie o wiele sprawniej niż ich rodzice, nadal jednak brakuje im świadomości i są podatne na zagrożenia czyhające na nie w sieci.
Informatyka, plastyka, muzyka, czyli "wolne lekcje"
Tymczasem informatyka bywa przedmiotem traktowanym po macoszemu, niczym plastyka czy muzyka. W najlepszym wypadku dzieci uczą się podstawowej obsługi kilku programów komputerowych, jednak o bezpieczeństwie poruszania się po internecie wciąż mówi się za mało.
W najgorszym informatyki uczą nauczyciele, którzy sami mają problem z obsługą komputera, a informatyka, zamienia się w kolejną "wolną lekcję", na której odrabia się zaległe zadania domowe.
Rodzice są sfrustrowani, mają dosyć dominacji religii, w komentarzach rozpętała się burza. Pojawiają się pytania, kiedy program szkolny będzie traktowany poważnie. Czy dzieci zdobędą w szkole umiejętności, które są im potrzebne do codziennego funkcjonowania, jak zdolność bezpiecznego poruszania się po sieci?
Tak praktyczny przedmiot powinien być traktowany równie poważnie, co język polski, matematyka czy języki obce. Internet dawno przestał być wyłącznie przestrzenią rozrywki, a stał się miejscem pracy i nauki, o czym świetnie przekonało nas zdalne nauczanie. Czy doczekamy się więc potraktowania informatyki jak przedmiotu przyszłości?