Nie da się nie zauważyć, że nastroje homofobiczne w Polsce rosną. Szczególnie kontrowersyjnym tematem stała się tęcza i dyskusje na temat tego, gdzie i jak powinna być umieszczona, by nie obrażać niczyich uczuć. Tym razem jednak tęcza była po prostu wzorem na spince małej dziewczynki, okazuje się, że nawet to wywołało wśród pasażerów emocje. Do jakich granic absurdu doszliśmy, by mieszankę kolorów uznawać za symbol prowokacji albo wrogiej ideologii?
Tęcza obraża czy jest symbolem miłości? To pytanie ciągle żywe i powracające w publicznych dyskusjach. Tęczowy wzór stał się tak charakterystyczny, że nawet na przypadkowym przedmiocie sprawia dla niektórych wrażenie manifestu.
Idealnie pokazała to sytuacja w autobusie miejskim, którą na swoim Facebooku krótko skomentował ojciec dziecka. Jedna z pasażerek zwróciła rodzicom uwagę, że ich córka nosi na głowie "symbol LGBT". Dziewczynka miała na włosach spinkę w kształcie tęczy. Nie tęczowej flagi. Po prostu łuk z mieszanką 5 kolorów.
Tęcza była jednak tylko ozdobą do włosów. Ojciec słowa pasażerki skomentował na swoim Facebooku: "Pasażerka w autobusie miejskim zwróciła nam uwagę, że dziecko ma spinki w kolorach LGBT. Szaleństwo w naszym kraju przekracza wszelkie granice".
Z drugiej, odzywamy się, gdy nasz komentarz nie jest potrzebny i nie wniesie nic do dyskusji, próbujemy wywołać polityczne spory zamiast zwyczajnie zapytać. Niestety nie wiemy, jak odpowiedział pasażerce ojciec i co z rozmowy zrozumiało dziecko.
Warto by jednak wyjaśnić pasażerce, że tęcza jest symbolem równości i miłości, i noszona nawet przez dziecko nie powinna wzbudzać kontrowersji.