Wiemy już, że dzieci wrócą do szkół 1 września. Jednak poza zapewnieniem im bezpieczeństwa równie ważne jest zwrócenie się w stronę nauczycieli. Ci natomiast mają powody do buntowania się.
Przez powrót do pracy będą narażeni na zakażenie koronawirusem, a niemała część kadry nauczycielskiej to osoby w wiekowej grupie ryzyka. Co więcej, podwyżki zaplanowane przez PIS w 2019 roku zakładają, że pensja nauczycieli na najniższych stopniach wyniesie netto 2150 złotych.
Przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz podkreśla, że stanie murem za nauczycielami, którzy boją się powrotu do pracy. Jakie są postulaty i plany związkowców?
Wysoka grupa ryzyka i brak maseczek
24 sierpnia odbędzie się spotkanie nauczycieli — związkowców ze wszystkich regionów Polski. Tematem rozmów będzie decyzja Ministerstwa Edukacji Narodowej dotycząca powrotu nauczania do szkół od września.
Przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego wskazuje, że nauczyciele mają wiele powodów, by odmówić pracy. Przede wszystkim rząd nie zapewnił nauczycielom bezpieczeństwa, a duża część z nich to osoby po 60 roku życia, które szczególnie są narażone na zachorowanie.
— Chcemy, by kadra nauczycielska była poddawana obowiązkowym testom na obecność koronawirusa. Nauczyciele muszą również zostać wyposażeni w niezbędną ilość środków ochrony osobistej – podkreśla w rozmowie z money.pl Sławomir Broniarz.
Przewodniczący ZNP zwraca uwagę na to, że w sklepach i autobusach mamy obowiązek zasłaniania ust i nosa, zachowywania bezpiecznego dystansu. I pyta czemu w takim razie w budynku szkoły, w której może zmieścić się nawet 400 uczniów, będą panowały odmienne zasady.
— Dlaczego? Bo przy 4,5 mln uczniów, jakich mamy w szkołach, należałoby zużywać ok. 12-13 mln jednorazowych maseczek dziennie. Zgodnie z zaleceniami lekarzy, dzieci powinny je zmieniać co 3 godziny. To zrujnowałoby budżet ministerstwa edukacji —
wyjaśnia Broniarz.
Zwraca się także do ministra edukacji, podając przykłady innych krajów, w których szkolne zasady bezpieczeństwa zostały potraktowane o wiele poważniej.
— 2.5 mln nowych ławek, 2 mln testów dla nauczycieli,11 mln masek dziennie dla szkół. Tyle, że we Włoszech! A co u nas panie ministrze? To nie może być zadanie dyrektorów szkół? To chodzi o zdrowie i życie uczniów, nauczycieli i pracowników szkół" — pisze na Twitterze.
Warto zauważyć, że o zamknięciu szkoły ma zdecydować dyrektor po konsultacji z sanepidem. Jednak wielu dyrektorów nie chce brać na siebie odpowiedzialności za zdrowie, a nawet życie nauczycieli, szczególnie tych powyżej 60 lat z chorobami współistniejącymi, mając świadomość, że zakażenie może skończyć się dla nich tragicznie.
Nauczyciele więc muszą podpisywać oświadczenia, że są świadomi ryzyka i nie będą wnosić skarg i pretensji w razie choroby, jednak taki dokument nie zdejmie odpowiedzialności ze szkoły.
2150 złotych po podwyżce
Drugim powodem, dla którego nauczyciele nie chcą wracać do szkół, jest "podwyżka" zaproponowana przez PIS w 2019 roku jako odpowiedź na strajk nauczycieli. Dlaczego więc nauczyciele buntują się przeciwko powrotowi do szkół mimo podwyżek?
Ponieważ pieniądze, które zaproponował im rząd, sprawią właściwie tylko tyle, że niektórzy nauczyciele dobiją do... pensji minimalnej, która od stycznia będzie wynosić 2800 złotych brutto.
Nauczyciel stażysta po studiach magisterskich może uzyskać pensję w wysokości 2949 złotych brutto (około 2150 zł na rękę), a młodzi nauczyciele zwykle nie mogą liczyć na dodatki motywacyjne czy za wychowawstwo.
Sławomir Broniarz tłumaczy, że hasłem "podwyżki" rząd pragnął pokazać społeczeństwu, że strajk został zażegnany, natomiast sytuacja nauczycieli nie tylko się nie poprawiła, ale w ciągu kolejnych lat nie mogą już liczyć na wyższą pensję.
— To dramatyczna sytuacja, że my w ogóle o takich kwotach mówimy. Przecież to prawdopodobnie ostatnie podwyżki na lata, czy to nie przerażające? — komentuje.
Prezes ZNP podkreśla, że obecna sytuacja finansowa sprawi, że młodzi i zdolni nauczyciele nie podejmą się pracy w szkole, a ci starsi, szczególnie narażeni na zachorowanie będą ratować się urlopami zdrowotnymi. Podkreśla także, że stanie murem za nauczycielami, którzy obawiają się powrotu do szkół.