Wyobraź sobie, że ktoś puka do twoich drzwi. Otwierasz i okazuje się, że to para. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że są... nadzy. "Twój syn ogląda nas online. Na laptopie, iPadzie, Playstation, na swoim telefonie, na twoim telefonie, SmartTV, projektorze. Nagrywamy filmiki dla dorosłych, a to jeszcze dziecko" - informują cię. Tak, to aktorzy porno.
"Może nie wiedzieć, że prawdziwe związki tak nie wyglądają" - dodają po chwili. Taki pomysł na kampanię na temat zagrożeń w sieci, które czyhają na nieletnich ma nowozelandzki rząd.
Nie, spokojnie. Aktorzy porno nie będą pukać do drzwi obywateli. Wyżej opisana scena to treść filmu skierowanego do rodziców. Kampania ma uświadamiać, co robią dzieci w internecie, jednak bez straszenia i stawiania odbiorcy w obliczu przerażających wniosków.
Cztery spoty mają podobną konwencję. Dobitnie uświadamiają, że to, co dzieje się w internecie bezpośrednio dotyczy naszych dzieci i że po drugiej stronie ekranu zawsze jest żywy człowiek.
Filmy pokazują też, jak zareagować. Robienie wykładów, awantur i bazowanie na emocjach ustępuje tu spokojnej rozmowie o konkretach. Brawo!