Chronimy dzieci przed wrzątkiem, gorącym tłuszczem, prądem czy chemikaliami. Jednak wyobraźnia dzieci nie zna granic i choć bardzo się staramy może dochodzić do poważnych wypadków. Tym razem mowa o zagrożeniu, jakim są kapsułki do pralek i zmywarek. Ładnie pachną i są przyjemne w dotyku, a tym samym atrakcyjne dla dzieci. Tłumaczymy dzieciom, by nie brały ich do buzi, jednak równie niebezpieczne są, gdy po prostu znajdują się w ich rękach, bo mogą pęknąć i doprowadzić do poparzenia oczu.
Gdy substancje chemiczne znajdą się w rękach najmłodszych, pojawia duże prawdopodobieństwo, że dojdzie do chemicznego urazu, podrażnienia, a nawet poparzenia. Jak podaje Gazeta Wyborcza, w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Katowicach w ubiegłym roku (2019) przyjęto z powodu poparzenia oczu kapsułkami do pralek i zmywarek aż 20 dzieci.
Na początku 2020 roku statystki znów nie dają powodów do radości, ponieważ już odnotowano 11 podobnych przypadków. Dzieci chętnie bawią się kapsułkami, bo są kolorowe, a ich żelowa konsystencja powoduje, że najmłodsi je ściskają. Nie potrafią ocenić siły nacisku, doprowadzając do pęknięcia i pryśnięcia substancji prosto na twarz.
Niebezpieczne kapsułki do pralek i zmywarek
Dlaczego te kapsułki są aż tak niebezpieczne i drażniące tłumaczy Gazecie Wyborczej dr hab. Erita Filipek, kierująca oddziałem okulistycznym w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Katowicach:
— To substancje zagęszczone, które dopiero w pralce lub zmywarce mają ulec rozpuszczeniu i rozcieńczeniu, a im większe stężenie, tym zagrożenie poparzeniem mniejsze.
Dzieci mają różne pomysły na wykorzystanie kapsułek. Jednym po prostu pękają w rękach, inne rozbijają je sobie na głowie, a jeszcze inne wkładają do ust. Niemniej w każdej sytuacji podrażnienia oczu tymi substancjami, należy je jak najszybciej przemyć dużą ilością wodą, by usunąć preparat i udać się z dzieckiem do szpitala. Problem poparzenia przez kapsułki wydaje się na tyle duży, że UCK zamierza zorganizować akcję uświadamiającą dla opiekunów.