"Weszłam do pokoju i zobaczyłam, jak mąż czyta bajkę naszemu 5-miesięcznemu dziecku" – napisała na grupie jedna z kobiet. Wiecie, jak skomentowali to inni uczestnicy dyskusji? "Haha, a po co czytać takiemu małemu dziecku", "dziwny ten twój mąż", "przecież taki bobas i tak nic nie rozumie". Niestety, w wielu głowach nadal pokutuje myślenie, że mały człowiek, to tak jakby nadal nie do końca człowiek. Bo przecież nie wie, nie chodzi, nie mówi, nie rozumie. Błąd. Niepozorne czytanie książeczki przez tatę to dla tego 5-miesięcznego dziecka moment budowania więzi, kształtowania się stylu przywiązania, nauka bliskości i poczucia bezpieczeństwa. To jeden z najważniejszych momentów w jego życiu.
Z pozoru mało znaczący komentarz wspomnianej mamy, a raczej reakcje innych osób na jej słowa, dały mi do myślenia. Mimo dostępu do wiedzy i kolejnych publikacji eksperckich, mimo rosnącej świadomości i popularności rodzicielstwa bliskości nadal poruszamy się w kliszach, w których dziecko to TYLKO dziecko.
Przy okazji takich artykułów zawsze przypomina mi się smutna statystyka dotycząca klapsów – nadal aż 42 proc. Polaków popiera tę "metodę wychowawczą".
A to i tak zaledwie kropla w morzu problemów, bo co kilka dni, żeby nie napisać, że codziennie, docierają do nas doniesienia o kolejnych często bardzo brutalnych historiach krzywdzonych dzieci. Takich dzieci są tysiące i potrzebują naszej pomocy.
Trzy style przywiązania
Twórcą teorii przywiązania jest John Bowlby. Brytyjski lekarz i psychoanalityk opisał, jaki wpływ na rozwój małego dziecka i jego późniejsze życie ma utrata obiektów znaczących, czyli mamy, taty lub stałego opiekuna. Wyszczególnione przez niego style są nieświadomymi przekonaniami na temat tego, czego możemy spodziewać się w relacjach z innymi.
Brak uwagi i prawidłowej opieki sprawiają, że rozwija się styl unikający (wycofywanie się z relacji). U dzieci, które tej uwagi dostawały za mało, pojawia się styl lękowo-ambiwalentny (strach przed utratą bliskiej osoby). Styl bezpieczny charakteryzuje natomiast osoby, które we wczesnej fazie rozwoju była otoczona bliską opieką przez obiekt znaczący, dzięki czemu nie boją się straty.
Trauma i krzywda
Współcześni badacze wyszczególniają jeszcze jeden styl przywiązania – zdezorganizowany, który pojawia się u dzieci doświadczających przemocy fizycznej i/lub psychicznej ze strony rodziców. Dla takich dzieci rodzic jest jednocześnie źródłem zagrożenia i bezpieczeństwa. Z tego wynika niespójność, zdezorganizowanie, nieporadność, lękliwość, rozregulowanie emocji, a w późniejszych etapach szereg problemów i poważnych zaburzeń.
Jak pomóc dzieciom, które doświadczyły chaotycznego i krzywdzącego rodzicielstwa, w konsekwencji czego przywiązanie jest dla nich traumatyczne? W swojej książce "Dzieci i młodzież ze zdezorganizowanym stylem przywiązania" Chris Taylor pisze, że konieczne jest "zrozumienie przeszłości danej młodej osoby z pewnego rodzaju zaciekawieniem jej umysłem tu i teraz". Peter Fonagy nazwał takie zaciekawienie mentalizowaniem.
Mówiąc najprościej mentalizowanie polega na tym, że myślimy zarówno o własnych, jak i cudzych myślach i uczuciach leżących u podstaw obserwowalnego zachowania, że jesteśmy tych myśli i uczuć ciekawi oraz że uczymy się je rozumieć. Taylor podkreśla, że nie jest to nowy nurt terapeutyczny, a raczej nowy termin na określenie procesu, który istnieje od zarania dziejów.
Dziecko, które od swoich pierwszych dni przebywa w przyjaznym środowisku, otoczone jest opieką, uwagą i miłością, wyrasta na pewnego siebie i szczęśliwego dorosłego, który potrafi sobie poradzić z życiowymi trudnościami. Niestety nie wszystkie dzieci dostają taką szansę. Tysiące z nich wchodzi w dorosłość z bagażem, który bez naszej pomocy będzie ciążył na nich do końca życia.
O tym, jak wygląda w praktyce pomoc takim dzieciom, porozmawiałam z Beatą Kulig, która pracuje w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce w Polsce, w którym odpowiada za projekty rzecznicze i Politykę Ochrony Dziecka.
Wiele mówi się o tym, że krzywdzone dziecko, to skrzywdzony dorosły. Statystyki i
raporty pokazują jednak, że niestety jest to temat, który nadal trzeba poruszać. Z
jakimi dziećmi spotyka się Pani w swojej pracy?
Najczęstszym problemem w rodzinach, z który dzieci trafiają do opieki zastępczej, nie tylko do rodzin SOS, ale i rodzin zastępczych, czy domów dziecka, jest tzw. niewydolność opiekuńczo-wychowawcza.
Co to oznacza?
Gdy mówimy o opiece nad dzieckiem, zwłaszcza małym, od razu nasuwa nam się stały rytm dnia, kąpiele, pełnowartościowe posiłki, dbałość o zdrowie dziecka, spędzaniem z nim czasu, bezwarunkowy zachwyt, który dziecko widzi w oczach rodziców. I to wydaje nam się oczywistością.
Natomiast doświadczenia dzieci w rodzinach, z których trafiają one do opieki zastępczej, mogą być i często są całkiem inne. Na te doświadczenia dzieci składają się m.in. zaniedbania – tak dotyczące posiłków czy opieki medycznej, jak i emocjonalnych potrzeb dziecka. Są jednak i takie dzieci, które doświadczyły nie tylko zaniedbania. To dzieci, które w swoim życiu przeszły więcej, niż niejeden dorosły.
Jakie to doświadczenia?
Dzieci te były świadkami lub ofiarami przemocy emocjonalnej, fizycznej bądź wykorzystania seksualnego. Dorośli, którzy się nimi opiekowali bywali pochłonięci własnymi problemami i nałogami do tego stopnia, że nie mieli już czasu, możliwości, chęci czy umiejętności, aby zająć się swoimi dziećmi. Zamiast zapewnić dziecku stałą i przewidywalną opiekę, budować z nimi bezpieczną więź, byli źródłem cierpienia i traumatycznych doświadczeń.
Jakie zachowania przejawiają porzucone dzieci, które nie wiedzą, czym jest rodzicielstwo bliskości?
Określenie "porzucone dzieci" można rozumieć dwojako. Dosłownie, wówczas myślimy o
dziecku pozostawionym przez rodzica lub opiekuna bez opieki, np. podrzuconym na
wychowanie dziadkom, czy innym krewnym lub znajomym bądź zostawionym w miejscu
publicznym.
Można je też rozumieć metaforycznie, jako dziecko, którego potrzeby nie były i nie są
zaspokajane. Takie dziecko jest zaniedbywane, pomimo że mieszka z rodzicem lub
opiekunem. Rodzic nie spędza czasu, nie buduje bliskości i nie wchodzi w relacje.
W uproszczeniu, gdy od urodzenia dzieckiem opiekują się w wystarczająco dobry sposób
stałe osoby (najczęściej będą to rodzice), gdy są blisko i odpowiadają na potrzeby dziecka, czyli są dostępni, przewidywalni i responsywni, dziecko czuje się bezpieczne.
To poczucie bezpieczeństwo jest chyba kluczowe...
Dziecko bazując na poczuciu bezpieczeństwa, zaczyna poznawać świat, a w sytuacji niepokoju, zwraca się rodziców. Tym samym dziecko uczy się, że ono jest warte miłości – bo jego głos jest słyszalny, wyrażane potrzeby są zaspokajane, jest ważne i wartościowe.
Uczy się, że rodzice i szerzej inni dorośli oraz świat zewnętrzny jest przewidywalny, że można im ufać, że w sytuacji zagrożenia warto zwracać się o pomoc, bo ją otrzyma.
Dziecko uczy się tego w początkach swojego życia, właśnie poprzez te opiekuńcze zabiegi rodziców, związane ze zmienianiem pieluszki, gdy jest mokro, z karmieniem, gdy dziecko poczuje głód, z dotykiem, tulenie, bliskością i czułym szeptem rodzica. Relacje rodziców z dziećmi są źródłem satysfakcji dla obu stron. Rodzi się wówczas bezpieczna więź.
Co się dzieje, gdy opieka rodzicielska nie jest wystarczająco dobra? Gdy rodzic nie reaguje na potrzeby dziecka albo gdy reaguje w sposób nieprzewidywalny?
Gdy dziecko nie wie, czy jak zapłacze, to rodzic przyjdzie i zmieni pieluszkę i nakarmi, czy może przyjdzie i będzie krzyczał, ale pieluszkę zmieni i nakarmi dziecko, czy może w ogóle nie przyjdzie, a wówczas głód i dyskomfort nie miną, stara się w tych zachowaniach odczytać schemat. Wówczas może się do niego zaadaptować. Tak powstają pozabezpieczne wzorce przywiązania.
W gorszej sytuacji są dzieci, które w ogóle nie mogą przewidzieć, w jaki sposób danego dnia rodzic się zachowa. Czy będzie odrzucający i zagrażający życiu dziecka, czy w ogóle się pojawi, a może, co dla dziecka bywa zaskoczeniem, będzie czuły i opiekuńczy?
Czy będzie przytulał, czy będzie krzyczał, a może uderzy? W tej sytuacji rodzic jest źródłem lęku. Zamiast chronić, krzywdzi. Dziecko doświadcza szeregu traumatycznych zdarzeń, których sprawcą jest osoba najbliższa.
Czego uczy dziecko takie zachowanie opiekuna?
W uproszczeniu dziecko dowiaduje się, że nie jest warte miłości, bo jego potrzeby nie są
zaspokajane, jego głos nie jest słyszany. Że jest nieważne, a o rodzicach i szerzej, o świecie – o rodzicach, że są nieprzewidywalni i nie warto na nich polegać, a świat nie daje bezpieczeństwa, jest źródłem zmieniających się zagrożeń. Tak kształtuje się zdezorganizowany wzorzec przywiązania.
Badania mówią, że o ile ogólnie w społeczeństwie dzieci ze zdezogranizowanym stylem
przywiązania jest między 15-25 proc., o tyle odsetek ten rośnie do prawie 50 proc. wśród dzieci, w rodzinach których dochodzi do przemocy.
Co to oznacza dla rodzica zastępczego czy opiekuna w placówce opiekuńczo-wychowawczej ? Z jakimi zachowaniami dzieci spotykają się te osoby?
Warto pamiętać, że nie ma jednego wzorca zachowań dzieci, które były zaniedbywane czy krzywdzone przez rodziców bądź opiekunów, które doświadczyły sytuacji zagrażających ich zdrowiu lub życiu, bądź zagrażających zdrowiu i życiu bliskich im osób.
Dzieci "porzucone" mogą się zachowywać, jakby ich nie było, być bardzo ciche, nie wyrażać swoich potrzeb, mogą nie wiedzieć, na co mają ochotę, co lubią, co chciałyby zrobić w czasie wolnym. Mogą doświadczać zaburzeń snu, problemów z koncentracją, jeśli są w wieku szkolnym, to również trudności w uczeniu się. Będą strachliwe i uległe, nie będą wchodzić w relacje z rówieśnikami, mogą żyć w przeświadczeniu, że nikt ich nie lubi i nikt się nim nie interesuje.
Inne, doświadczając podobnych przejść, w kontaktach społecznych mogą oscylować od
zachowania nadmiernie agresywnego do przesadnie uległego. Na przykład w szkole mogą skupiać uwagę nauczycieli poprzez ataki wściekłości i wybuchowe zachowania. Będą ciągle poszukiwać uwagi nauczyciela, a sam proces nabywania nowej wiedzy może ich nie interesować. Swoim zachowaniem mogą zniechęcać do siebie inne dzieci.
Naszą uwagę powinny zwracać też dzieci, które są dorosłe i odpowiedzialne nad wiek. Mając, np. 9 lat potrafią wykonać szereg czynności z zakresu prowadzenia gospodarstwa domowego. Potrafią zmienić młodszemu rodzeństwu pieluchę, wiedzą gdzie i jak zdobyć jedzenie, wiedzą jak wytłumaczyć, dlaczego znowu nie mają drugiego śniadania w
szkole, albo dlaczego rodzic znowu nie przyszedł na wywiadówkę.
Po trafieniu do pieczy zastępczej kontrolują rodzica zastępczego lub opiekuna, sprawdzając, czy prawidłowo zajmuje się on młodszym rodzeństwem. Łatwo wówczas popaść w zachwyt nad tym, jak dziecko jest dojrzałe, zorganizowane i odpowiedzialne. Natomiast oznacza to raczej, że w rodzinie to ono pełniło funkcję rodzica, to na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za rodzinę i za rodzeństwo. Takiemu dziecku nie będzie łatwo zaufać dorosłym oraz oczekiwać pomocy ze strony dorosłego.
Co jest najtrudniejsze w pracy z dziećmi, które zostały skrzywdzone?
Te dzieci zostały skrzywdzone w relacji z drugim człowiekiem, skrzywdził je dorosły, który
miał je chronić. Zadaniem rodzica zastępczego, rodzica SOS jest zbudować relację z
dzieckiem i poprzez tę relację odbudować jego poczucie własnej wartości i zaufanie do świata dorosłych. To długa droga.
Dziecko ma na swoim koncie wiele doświadczeń, które każą mu nie wierzyć w dobre intencje opiekuna zastępczego. Skoro tylu dorosłych już zawiodło, na czele z najbliższymi, to dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Dziecko może wielokrotnie wycofywać się z relacji, po to, aby uprzedzić antycypowane porzucenie – "porzucę cię, aby nie dać się porzucić". Zadaniem opiekuna jest rozumienie tych mechanizmów, czyli strategii przyjmowanych przez dziecko.
W jaki sposób pomagacie Państwo tym młodym ludziom poradzić sobie z traumą?
Mówiąc o traumie w pracy z dzieckiem w opiece zastępczej – w rodzinie zastępczej, rodzinie SOS czy placówce opiekuńczo-wychowawczej, mówimy najczęściej o złożonej traumie rozwojowej. Czyli nie chodzi tutaj o pojedyncze zdarzenie typu napad, pożar, wypadek samochodowy, ale o wielokrotnie powtarzające się zdarzenia jak przemoc domowa, której dziecko było świadkiem lub ofiarą, bądź chroniczne zaniedbanie potrzeb dziecka przez najbliższych dorosłych.
Po takich doświadczeniach dziecko nie tylko nie ufa innym, ale żyje w nadmiernej czujności, która każe mu spodziewać się ataku, czy niebezpieczeństwa ze strony drugiego człowieka.
Nie zmienia to faktu, że potrzebuje ono bliskiej, wspierającej i możliwie długotrwałej relacji z opiekunem zastępczym, zapewnienia mu bezpieczeństwa, stałości, przewidywalności, czyli wszystkiego tego, czego brakowało mu w dotychczasowym życiu. Zatem kluczem jest gotowość opiekuna do wejścia z dzieckiem w relację i mozolne, codzienne budowanie tej relacji, bycie z dzieckiem.
Jak przebiega proces budowania takiej relacji?
Niebagatelne znaczenie ma codzienność, zwykłe, proste czynności, jak gotowanie, sprzątanie, zakupy, czas wolny. Wspólne wykonywanie tych czynności. Czasem, przy tak prozaicznych zadaniach, jak obieranie ziemniaków dziecko się otwiera i opowiada o swoich trudnych doświadczeniach.
Takiego czasu zwierzeń nie da się zaplanować. Po prostu trzeba z dzieckiem być, towarzyszyć mu. Warto koncentrować się na zasobach danego dziecka, jego talentach, zainteresowaniach. To również poprzez mocne strony i zainteresowania dziecko może budować poczucie własnej wartości.
Jak wygląda proces zdrowienia i ile może trwać?
To, ile trwa proces zdrowienia, jest uwarunkowane indywidualnie, zależy m.in.
wcześniejszych doświadczeń dziecka. Kluczowe jest indywidualne podejście. Pomocne
będzie, o ile to możliwe, poznanie historii dziecka, bo ułatwia opiekunowi zrozumienie jego zachowań i niebranie ich do siebie.
Wiele z takich zachowań to strategie przyjęte przez dziecko, które zapewniały mu możliwość przetrwania w codzienności, która nie była normalna. Zatem zadaniem rodzica zastępczego czy opiekuna jest z jednej strony budowanie relacji z dzieckiem, a z drugiej identyfikowanie potrzeb, które dziecko wyraża, poprzez swoje zachowania, zwłaszcza te, które potocznie rozumiemy, jako "niepożądane" czy "nieodpowiednie".
Zwykle wcześniej dziecko nauczyło się też, że jego zdanie nie ma znaczenia, że jego potrzeby nie są ważne, że mówiąc potocznie "nie ma głosu". Zatem jeśli czegoś pragnie, musi to osiągnąć działaniem. Przykładowo zainteresowanie opiekuna osiągało tylko wtedy, gdy się zachowało tak głośno i prowokująco, że on "musiał" zareagować.
Jak przywrócić ten dziecku ten głos?
Musimy uczyć je na nowo tego, aby swoje potrzeby wyrażało za pomocą słów, aby nie przechodziło od razu do działania. Uczyć i motywować do opisywania swoich stanów, uczuć, potrzeb i dążeń. Warto także pamiętać, że to, co daje bezpieczeństwo, to przewidywalna codzienność, zapowiedzi zmian.
O ile intuicyjnie działamy tak w odniesieniu do dzieci młodszych, ceniąc stałość rytmu dobowego, o tyle może się to wydawać w odniesieniu do dzieci starszych niekonieczne. Natomiast dzieci, które trafiają do pieczy zastępczej to, czego doświadczyły w swoim życiu w nadmiarze, to chaos i nieprzewidywalne środowisko opiekuńcze.
Dlatego w miarę stałe, uzgodnione ze starszymi dziećmi zasady, plan dnia i rytuały pomagają w budowaniu poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. Niebagatelne znaczenie w wychodzeniu z traumy ma aktywność fizyczna i zajęcia sportowe.
Zwłaszcza jeśli dziecko było ofiarą przemocy fizycznej lub seksualnej, która wiąże się z naruszaniem granic ciała. Dzięki aktywności sportowej, różnym formom zajęć tanecznych czy teatralnych bądź ćwiczeniom relaksacyjnym, dopasowanym do potrzeb dziecka, w bezpiecznej interakcji z dorosłym, nauczycielem czy trenerem lub rówieśnikami, ma ono możliwość powiększania swoje przestrzeni bezpieczeństwa, odprężenia, dobrego samopoczucia.
Jednocześnie opiekun czy rodzic zastępczy, aby skuteczniej pracować z dzieckiem, powinien współpracować z doświadczonymi terapeutami, którzy podpowiedzą jak pracować z dzieckiem, które doświadczyło złożonej traumy rozwojowej, jak budować więź z dzieckiem ze zdezorganizowanym stylem przywiązania adekwatnie do jego historii i zachowań. A jeśli jest to zasadne i pozwala na to wiek dziecka i stopień jego rozwoju, to również zachęcić dziecko do terapii.
Po czym poznać, że ten proces przebiega prawidłowo? Jaką przemianę przechodzi
dziecko?
To, co świadczyć będzie o tym, że proces zdrowienia przebiega prawidłowo, to z jednej
strony relacje, które buduje dziecko, jego mniejsze i większe sukcesy towarzyskie, ale także jakość relacji z nami. To rezygnacja ze strategii przetrwania, na rzecz konstruktywnych form wyrażania własnych potrzeb. To wzrastające własnej wartości. Należy pamiętać, że proces ten może być rozłożony na lata i nie przebiegać liniowo.
O czym powinien pamiętać rodzic zastępczy, rodzic SOS czy opiekun?
Podejmując się pracy z dziećmi, które doświadczył złożonej traum rozwojowej, dziećmi ze zdezorganizowanym stylem przywiązania, każdy powinien pamiętać, że jest narażony na wtórny stres pourazowy. Jego źródłem może być trudna, czasem przerażająca historia przyjętego dziecka i wynikające z niej zachowania.
Wtórny stres pourazowy jest konsekwencją reakcji na traumę osoby, z którą pracujemy. Wpływa on na życie osobiste i poczucie bezpieczeństwa rodzica zastępczego czy opiekuna.
Dlatego opiekun musi być świadomy istnienia takiego zjawiska i postrzegać je jako zagrożenie zawodowe, a nie wyraz niekompetencji lub słabości. Za każdym razem, gdy oznaki wtórnego stresu pourazowego się pojawiają, należy szukać profesjonalnej pomocy. Jest to szczególnie ważne dla tych osób, które same mają doświadczenia traumatyczne.
Zasadnicze znaczenie ma stałe pogłębianie wiedzy na temat zaburzenia przywiązania, traumy oraz innych problemów, z którymi dzieci trafiają do opieki zastępczej. Pomocne są szkolenia, konferencje, korzystanie z lektur, chociażby książek Chrisa Taylora, który jest praktykiem i od wielu lat pracuje z dziećmi z doświadczeniem traumy i straty.
Warto również szukać pomocy i wsparcia wśród bardziej doświadczonych rodziców zastępczych czy opiekunów. I jeszcze jedno. Nie można zapominać o sobie. Trzeba dbać o siebie, pozwalać sobie na codzienne przyjemności, spotykać się z przyjaciółmi. To wszystko należy traktować jako profilaktykę.
Jakie konsekwencje w dorosłym życiu mogą ponosić dzieci ze zdezorganizowanym
stylem przywiązania, które nie otrzymały pomocy specjalistycznej?
Jeden z badaczy określił ten stan, jako stan "ukradzionej przyszłości". Naukowcy wiążą
wykształcenie się zdezorganizowanego stylu przywiązania u dziecka z doświadczaniem przez nie złożonej traumy rozwojowej. Bez pomocy specjalistycznej, ale i bez stałej, bezpiecznej relacji, dorosły, który w dzieciństwie doświadczył złożonej traumy rozwojowej i wykształcił zdezorganizowany styl przywiązania, wciąż będzie postrzegać siebie, jako osobę niewartą miłości i uwagi, a świat jako zagrażający.
Nie będzie w stanie zbudować wystarczająco dobrych bliskich relacji. Te "niekorzystne doświadczenia dziecięce" przełożą się też niekorzystnie na zdrowie i długość życia, w tym zwiększając kilkukrotnie prawdopodobieństwo wystąpienia chorób przewlekłych, depresji czy prób samobójczych.
Beata Kulig pracuje w Stowarzyszeniu SOS Wioski Dziecięce w Polsce, gdzie odpowiada za projekty rzecznicze i Politykę Ochrony Dziecka. Trenerka, członkini Zespołu Trenerów Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej. Szkoli rodziców i opiekunów zastępczych, nauczycieli, pracowników pomocy społecznej, kuratorów sądowych w zakresie przywiązania i traumy oraz wspierania osób jej doświadczających, trenerka TBRI – Trust-Based Relational Intervention® – Interwencji Relacyjnej Opartej na Zaufaniu. Wraz z Tomaszem Sajem autorka przewodnika dla nauczycieli "Szkoła wrażliwa na traumę. Jak wspierać dziecko z doświadczeniem traumy w procesie edukacji".
Napisz do autorki: alicja.cembrowska@mamadu.pl
Artykuł powstał we współpracy z Gdańskim Wydawnictwem Psychologicznym
Chris Taylor, "Dzieci i młodzież ze zdezorganizowanym stylem przywiązania"
Wczesna trauma może mieć druzgocący wpływ na rozwój przywiązania, przyczyniając się do powstania jego stylów pozabezpiecznych i zdezorganizowanych. [...] Można je zdefiniować jako niezdolność dziecka do zrozumienia umysłu figury przywiązania, a wiąże się ono z wieloma trudnościami pojawiającymi się w późniejszym życiu