Nowe zalecenia w sprawie porodów rodzinnych, które zakładały, że ojciec dziecka powinien mieć przy sobie wynik testu na COVID-19, jeśli chce być przy porodzie, oburzyły Polki. Jak wiadomo, zrobienie wiarygodnego testu jest właściwie niemożliwe. O prawa kobiet zawalczyła Fundacja Rodzić Po Ludzku. I udało się!
Na stronie Ministerstwa Zdrowia kilka dni temu pojawiły się zalecenia Konsultanta Krajowego w dziedzinie Położnictwa i Ginekologii oraz Konsultanta Krajowego w dziedzinie Perinatologii dotyczące porodów rodzinnych. Wskazywały one, jakie warunki musi spełnić ojciec dziecka, by mógł być przy jego narodzinach.
Obowiązkowe są oczywiście rękawiczki oraz maseczka, jednak konsultanci wskazywali również na konieczności wykonania testu na COVID-19. I to maksymalnie 5 dni przed porodem.
To wymaganie oburzyło kobiety i ekspertów z Fundacji Rodzić Po Ludzku. Test bardzo trudno dostać, a wykonanie go w określonym przez konsultantów czasie jest niemożliwe, choćby ze względu na fakt, że termin porodu jest ruchomy.
— Idąc tokiem myślenia Konsultantów, należałoby również wprowadzić taki obowiązek wobec personelu medycznego, aby zabezpieczyć zdrowe kobiety w ciąży przyjmowane do porodu, przed zakażeniem ze strony personelu medycznego - komentowała Fundacja.
Test na COVID-19 nieobowiązkowy
Okazuje się, że argumenty Fundacji wiele zdziałały! "Konsultanci Krajowi złagodzili swoje stanowisko i NIE WYMAGAJĄ już obowiązkowego przeprowadzania testów na obecność COVID-19 u osoby bliskiej, towarzyszącej kobiecie w porodzie.
Decyzja w tym zakresie nadal została pozostawiona w rękach Dyrektorów Szpitali, cieszy jednak fakt, iż Konsultanci dostrzegli bezsens takiego odgórnego wymogu. Jest to iskierka nadziei, iż w podejściu do porodów rodzinnych w Polsce zaczyna pojawiać się zdrowy rozsądek. Miejmy nadzieję, że odtąd będzie on już dominował" - poinformowała Fundacja Rodzić Po Ludzku.
Oby dyrektorzy szpitali dostrzegali sensowność tej argumentacji. Niestety w wyniku chaosu i przerzucania wszelkiej odpowiedzi na szpitale, część placówek zaczęła ustalać własne zasady dla porodów rodzinnych.
Jedne ustaliły, że testy w kierunku COVID-19 będą pokrywane z kasy szpitala, a inne zaczęły wręcz wprowadzać dodatkowe opłaty np. za oddzielną salę do porodów, badania czy strój ochronny. W skrajnych wypadkach wprowadzono nawet testy dla kobiet w ciąży, a do momentu, gdy wynik nie był jawny, pacjentkę traktowano, jako podejrzaną o zakażenie koronawirusem.
Jak będzie teraz? Mamy nadzieję, że zmiana decyzji Konsultantów Krajowych zmieni rzeczywistość rodzących na lepsze.