Nowe zalecenia w sprawie porodów rodzinnych w dobie koronawirusa oburzyły kobiety. Jak się okazuje, wymagania szpitali są abstrakcyjne i stwarzają jedynie pozory dbałości o bezpieczeństwo. Fundacja Rodzić po Ludzku apeluje o poważne potraktowanie tematu, a aktualne podejście uważa za "promowanie opresyjnego położnictwa".
Na stronie Ministerstwa Zdrowia pojawiły się zalecenia Konsultanta Krajowego w dziedzinie Położnictwa i Ginekologii oraz Konsultanta Krajowego w dziedzinie Perinatologii dotyczące porodów rodzinnych. Wskazywały one, na jakich zasadach kobiety mogą rodzić w obecności partnera lub osób trzecich.
Partner musi mieć oczywiście rękawiczki oraz maseczkę. Ma także obowiązek wypełnienia ankiety epidemiologicznej i posiadania ważnego testu w kierunku COVID-19 z okresu maksymalnie 5 dni przed porodem.
Okazuje się, że ten punkt w rzeczywistości w znacznym stopniu uniemożliwia poród z partnerem. A to nie koniec absurdalnych zasad, które motywują szpitale do podejmowania bezprawnych działań.
Jak można przeczytać w stanowisku Fundacji Rodzić po Ludzku:
— Idąc tokiem myślenia Konsultantów, należałoby również wprowadzić taki obowiązek wobec personelu medycznego, aby zabezpieczyć zdrowe kobiety w ciąży przyjmowane do porodu, przed zakażeniem ze strony personelu medycznego.
Organizacja wyjaśnia również, dlaczego testy w kierunku COVID-19 nie znajdują uzasadnienia:
— Nie wykonuje się rutynowo testów u kobiet rodzących;
— Osoba towarzysząca, według zaleceń ma zamieszkiwać przez co najmniej 14 dni z kobietą rodzącą, stanowiąc więc epidemiologiczne ten sam poziom ryzyka;
— Wykonanie testu co 5 dni powoduje, przy niepewnym terminie porodu, konieczność wykonywania więcej niż jednego badania, na które czas oczekiwania często przekracza 24 godziny, co w rzeczywistości może uniemożliwić udział w porodzie rodzinnym;
— Wykonywanie testów u osób towarzyszących musi być realizowane na koszt tych osób w komercyjnych laboratoriach, a koszt jednego badania to ok. 600 zł;
— Czułość badań genetycznych nie wynosi 100% - waha się w zakresie 60-80% co powoduje, że osoba zakażona może mieć ujemny wynik testu, dlatego najważniejsze jest odpowiednie zabezpieczenie w środki ochrony osobistej i zachowanie dystansu od innych osób w szpitalu, a nie wykonywanie testów;
— Nierzadko zdarzają się także testy fałszywie dodatnie, co powoduje, że osoba zdrowa nie będzie miała możliwości udziału w porodzie rodzinnym;
— Okres wylęgania się COVID-19 wynosi od 2 do 14 dni, średnio 4,5-6,5 dnia, co powoduje, że nawet gdy wynik testu jest ujemny, nie wyklucza to możliwości zakażenia już po jego wykonaniu.
Dodatkowe opłaty za poród rodzinny
Co więcej, zdaniem ekspertów naruszany jest przepis o dodatkowej opiece pielęgnacyjnej nad pacjentką w warunkach ciąży, porodu i połogu. Zapanował na tyle duży chaos informacyjny z powodu przerzucenia odpowiedzialności za tę kwestię na dyrekcję szpitala, że część placówek zaczęła ustalać własne zasady dla porodów rodzinnych.
Jedne ustaliły, że testy w kierunku COVID-19 będą pokrywane z kasy szpitala, a inne zaczęły wręcz wprowadzać dodatkowe opłaty np. za oddzielną salę do porodów, badania czy strój ochronny. W skrajnych wypadkach wprowadzono nawet testy dla kobiet w ciąży, a do momentu, gdy wynik nie był jawny, pacjentkę traktowano, jako podejrzaną o zakażenie koronawirusem.
Opresyjne położnictwo w Polsce
Fundacja Rodzić po Ludzku z apelem do MZ o powołanie interdyscyplinarnego zespołu w celu ustalenia zasad dla porodów rodzinnych zgłosiła się 21 kwietnia. Do tej pory nie widać odpowiedzi, a zalecenia, które zostały wydane przez konsultantów, są oceniane, jako pochopnie i mało profesjonalnie. Sama organizacja uważa, że obecna sytuacja ma charakter wręcz opresyjny:
— Nie można oprzeć się wrażeniu, że zalecane postępowanie w oddziałach porodowych cofa nas mentalnie do lat opresyjnego położnictwa, w którym głosy i potrzeby kobiet nie były słyszane. Wówczas porody odbywały się tylko w obecności personelu medycznego, w salach wieloosobowych, a przebieg porodu dla wielu kobiet do dziś jest koszmarnym wspomnieniem poniżającego traktowania.
Manipulowanie faktami o porodach rodzinnych w innych krajach
Ze stanowiska można również wyczytać, że Fundacja dopatrzyła się manipulowania faktami przez konsultantów krajowych. Chodzi w tym wypadku o rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, jakoby w większości krajów wprowadzono powszechny zakaz dla porodów rodzinnych. Zdaniem organizacji zrobiła to bardzo wąska grupa państw, a dalej można przeczytać.
— Nie zgadzamy się, aby opieka okołoporodowa oparta była na przypadkowych i nieprzemyślanych procedurach, które nie znajdują oparcia we wskazaniach aktualnej wiedzy medycznej. Nasz sprzeciw budzi ciągła zmienność tychże zaleceń, bez podania uzasadnionych podstaw naukowych.
— Chcemy bezpieczeństwa i poczucia, że nasi decydenci opierają swoje zalecenia na wiarygodnych i merytorycznych przesłankach. Nie zgadzamy się na nieuzasadnione ograniczania naszych praw i wolności; nie zgadzamy się na to, by polskie rekomendacje pomijały zalecenia WHO i promowały opresyjne położnictwo.