Mimo licznych apeli o pozostanie w domach w związku z zagrożeniem koronawirusem, na polskich placach zabaw w ostatnie dni nie było pusto. Rodzice przesiadują razem na ławkach, dzieci bawią się jakby nigdy nic. Jak nie prośbą, to groźbą – kolejne miasta zamykają place, a Sosnowiec wprowadza mandaty.
Zdjęcia i nagrania grupujących się dzieci i rodziców na placach zabaw obiegły internet już na początku pandemii. Mimo ostrzeżeń i informowania o zagrożeniu, rodzice lekceważyli zalecenia. I doigrali się.
Coraz więcej miast w całej Polsce ogłasza zamknięcie placów zabaw. Lokalne media informują, przestrzegają, wywieszają tabliczki lub zabezpieczają place taśmą. Jednak są rodzice, którym koronawirus nie straszny.
"Dzieci przerzucane są na place zabaw przez płot. Tam jednak jest dużo dotykania zabawek przez dzieci i wirus się przenosi. A z dziećmi często są osoby starsze" - mówił prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński w rozmowie z tvn24.
W związku z tym miasto wydało zarządzenie o karaniu za łamanie zakazu korzystania z placów zabaw i siłowni plenerowych. Kto się nie dostosuje, zapłaci 500 zł grzywny. Strażnicy miejscy od dziś (24 marca) będą pilnować, czy mieszkańcy Sosnowca poszli po rozum do głowy.
Poza tym, w całym mieście usłyszeć można głosowe informacje o sytuacji i apele o pozostaniu w domu i nie grupowaniu się. Czy 500 zł kary to wystarczająco dużo, by rodzice zorganizowali dla dzieci inną rozrywkę niż bieganie po dworze w czasach zarazy?