
REKLAMA
"A twoja mama zabiła dzieci"
Czytelniczka GW przyznała, że ma przyjaciół, którzy doczekali się córeczki poczętej właśnie dzięki in vitro.
Czytelniczka GW przyznała, że ma przyjaciół, którzy doczekali się córeczki poczętej właśnie dzięki in vitro.
– Aż wzdrygnęłam się na myśl, że moja córka, bawiąc się z nią, będzie miała w głowie hasło z billboardu. Czy pierwsze, co powinna kojarzyć z nazwą in vitro, to myśl, że przez Anię umarło pięć ludzkich zarodków? Od tego jest już bardzo blisko do pomysłu, że Ania kogoś zabiła. Albo jej rodzice. I już słyszę dzieci w przedszkolach i podstawówkach krzyczące "a twoja mama zabiła dzieci" – powiedziała kobieta dziennikarzom.
Nobel za in vitro
Dyskryminacja i brak empatii to jedno, szerzenie nieprawdy – drugie. Tymczasem, jak przekonuje w rozmowie z GW prof. Michał Radwan z Kliniki Leczenia Niepłodności Gameta, przewodniczący Sekcji Płodności i Niepłodności Towarzystwa Ginekologów i Położników, treść billboardu w żadnej mierze nie jest zgodna z prawdą.
Dyskryminacja i brak empatii to jedno, szerzenie nieprawdy – drugie. Tymczasem, jak przekonuje w rozmowie z GW prof. Michał Radwan z Kliniki Leczenia Niepłodności Gameta, przewodniczący Sekcji Płodności i Niepłodności Towarzystwa Ginekologów i Położników, treść billboardu w żadnej mierze nie jest zgodna z prawdą.
Profesor przypomniał bowiem, że w Polsce funkcjonuje restrykcyjne prawo, które za zniszczenie zarodka przewiduje nawet karę więzienia. – Prawdą jest, że nie z każdego zarodka powstaje ciąża, a nie z każdej ciąży rodzi się dziecko. Tak dzieje się jednak również w przypadku naturalnego zapłodnienia – wytłumaczył, podkreślając, że nie bez przyczyny za opracowanie metody in vitro przyznano w 2010 roku nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny.
Wiadomo, że za dwa tygodnie publikacji przekazu na billboardzie zapłaciła osoba prywatna. Podobno na razie – oprócz czytelniczki GW – "nikt się nie skarży".
Źródło: Gazeta Wyborcza