– Apeluję o zgodę między dorosłymi, między rodzicami w tym świątecznym czasie; dzięki temu dzieci będą miały lepsze święta – powiedział Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak na konferencji "Nie psuj świąt!", na której zaprezentowano vademecum "4 kroki do silnej rodziny", współfinansowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Ale choć idea jest słuszna, poradnik niepokoi.
Dużo prawdy....
W dostępnym na stronie internetowej 4kroki.pl informatorze można przeczytać, że w rodzinie jest moc. Niewątpliwie tak jest; dzieci wychowywane przez kochających się rodziców, w domu, w którym jest akceptacja, ale nie ma agresji, są dziećmi – a później dorosłymi – szczęśliwszymi i silniejszymi. Mikołaj Pawlak zaznaczył w swojej przemowie, że "wiele badań potwierdza, że demoralizacja dzieci w dużej mierze jest efektem braku odpowiednich wzorców w domu".
Odpowiednie wzorce powinny być przekazywane na co dzień, nie tylko w okresie świątecznym, lecz – jak zauważył prezes Fundacji Mamy i Taty Marek Grabowski – grudzień jest wyjątkowo trudnym miesiącem, który generuje konflikty nawet w rodzinach poprawnie funkcjonujących. To moment eskalacji, w którym warto przypomnieć sobie, że nie idealnie nakryty stół świadczy o wartości świąt.
I jeden, najważniejszy błąd
Poradnik 4kroki ma o tym przypominać. Pada w nim wiele oczywistych słów i jedno zdanie, przy którym czerwona lampka nagrzewa się bardzo mocno.
"Imprezowy styl życia i zdominowanie przez przypadkowe relacje seksualne, imprezy, popędy, mogą doprowadzić do zaniku empatii, tracenia wiary w stabilne relacje, trudności w tworzeniu przyjaźni i związków, braku szacunku do swojego ciała, chorób przenoszonych drogą płciową, gwałtu".
Twórcy współfinansowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości poradnika mówią więc wprost, że gwałt jest winą (lub współwiną) jego ofiary. Nie robią na nich wrażenia badania Fundacji Ster, z których wynika, że co piąta kobieta w Polsce została zgwałcona, a w 80 proc. przypadków sprawcą był były lub obecny partner, nie przypadkowa czy anonimowa osoba.
Nie robią na nich wrażenia też wnioski z wystawy "What Were You Wearing?", na którą ofiary gwałtu podarowały ubrania, które nosiły podczas zdarzenia – i w żadnym wypadku nie były to "imprezowe sukienki" i wydekoltowane bluzki.
Nie trafiają do nich liczne apele – ofiar, organizacji kobiecych, mediów – o to, by nie obwiniać ofiary. Gwałtowi winny jest zawsze gwałciciel, nie ma w tym temacie pola do dyskusji. Stereotyp "sama była sobie winna" restygmatyzuje ofiary traumy, ale wciąż jest w społeczeństwie żywy. Sęk jednak w tym, że Ministerstwo Sprawiedliwości jest ostatnim podmiotem, od którego moglibyśmy oczekiwać powielania szkodliwych przekonań. Przekonań, które wsączane są w głowy Polaków mimochodem, przy okazji przekonywania, że rodzina jest dla dziecka wsparciem i wartością.