Choć zasada jest wszędzie taka sama, każda przedszkolna grupa rządzi się swoimi prawami. Z jakiegoś powodu często zdarza się, że między rodzicami dzieci, które chodzą razem do grupy, trwa walka. Jeden front to trójka klasowa, drugi to niezadowolona reszta. Czy ten odwieczny konflikt da się zażegnać? Będzie ciężko. Wysłuchaliśmy stanowisk obu stron.
Trójka klasowa w przedszkolu co do zasady ma takie zadanie, by zająć się organizacją tego, czego nie zorganizuje przedszkole. Czyli np. prezent na Dzień Nauczyciela, ale też dodatkowe prezenty i atrakcje dla dzieci. W związku z tym to trójka klasowa decyduje o tym, po ile rodzice będą się składać na konkretne okazje. I to jest pierwszy kamień, potem idzie lawina...
Pieniądze
Pewna nauczycielka powiedziała mi kiedyś, że rodzice dzielą się na trzy grupy: „zapłacę za wszystko, tylko dajcie mi spokój”, „ale ja się nie zgadzam” oraz trójka klasowa. Wiele wskazuje na to, że to prawda, która potwierdza się również w przedszkolu.
Na początku roku szkolnego rodzice dowiadują się, ile dodatkowych kosztów ich czeka. Książki, ubezpieczenie, wyprawka dla przedszkolaka, komitet... Robi się tego sporo, a potem jeszcze rodzice z trójki wyskakują z dodatkowymi kosztami. Wtedy wyłaniają się wspomniane trzy grupy...
Jak każdy rodzic wie z zebrań, zazwyczaj chętnych do trójki klasowej jest mało, więc wybiera się ona sama. Pozostali chcą usłyszeć kwotę i jak najszybciej iść do domu. Pretensje o składki zaczynają się później.
- Jestem w trójce w grupie mojej córki w przedszkolu drugi rok i sama jestem nauczycielką, więc wiem, jak to jest – mówi pani Karolina, mama 5-letniej Nadii. - Trójka nie może wymagać od rodziców wpłat natychmiast, trzeba to rozłożyć w czasie. Po pierwsze, nie ma takiej potrzeby, by wszyscy wpłacili pieniądze od razu – w końcu wydaje się je do końca roku. Po drugie, ostrożnie z kwotą.
Zdaniem pani Karoliny, składka rodziców nie powinna być większa niż po 50 zł. - Chodzi przecież tylko o uzupełnienie tego, co daje przedszkole. W przypadku Dnia Nauczyciela bardziej liczy się gest niż kosztowność prezentu. Na gwiazdkę i Mikołajki dzieci dostaną coś z przedszkola i tak dalej... A jeśli przyjdzie nam organizować coś więcej, zorganizujemy osobną składkę.
- U nas w przedszkolu trójka klasowa zbiera symboliczne kwoty, ale wielkim skandalem jest składka na komitet rodzicielski. 40 zł co miesiąc! - mówi w rozmowie z MamaDu pani Małgorzata, mama 4-letniej Julii. - W związku z tym np. na Boże Narodzenie dzieci z przedszkola dostaną prezenty po 100 zł każde! I tym, co to będą za prezenty, decydują rodzice z trójek, a nie wszyscy. Uważam, że to przesada.
Z tego powodu pani Karolina przestrzegała przed kwotami. - 100 zł na prezent dla dziecka to kwota naprawdę wysoka. Niektóre dzieci nie dostają tak bogatych prezentów pod choinkę nawet w domu. Dlatego rodzice mają prawo czuć się rozczarowani, gdy tak duże kwoty rozdysponowywane są na ich dzieci bez ich udziału – tłumaczy nauczycielka.
- Trójka klasowa ma odciążać resztę rodziców z obowiązków organizacyjnych. Ale ma też tę moc, że może narzucać swoje rozwiązania i uważam, że tej mocy nie należy nadużywać – wyjaśnia pani Karolina.
Chińskie badziewie kontra wycieczki
W tej kwestii zawsze znajdą się niezadowoleni. - W poprzednim przedszkolu, do którego chodziła moja córka, prezenty były symboliczne. I składki też były niskie. Te prezenty z przedszkola był zawsze taki miłym akcentem. Sądzę, że ich koszt nie przekraczał 20-25 zł. Jeśli znalazły się w nich puzzle i breloczek z odblaskiem, było super. Jednak teraz, kiedy wiem, że prezent będzie kosztował 100 zł, oczekiwania mam inne i niestety inne pomysły mają też rodzice – opowiada pani Małgosia.
- Po pierwsze trójka klasowa wydała już część pieniędzy bez konsultacji z resztą rodziców. I to na jakieś plastikowe badziewie, typowe chińskie zabawki! W dużych pudłach, bez dobrej marki i konkretnego przeznaczenia. Chłopcy jakieś auta, dziewczynki zestawy do produkcji szminek, czy coś takiego. Koszmar. Zostało ok. 40 zł na dziecko. Ktoś rzucił pomysł na książkę. Alleluja! - ironizuje pani Małgorzata.
Szybko okazało się jednak, że jedna z pań w trójce klasowej twierdzi, że czytanie to niepopularna praktyka wśród dzieci, więc książki powinny być kolorowe lub klasyczne, np. baśnie Andersena! - Sprzeciwiłam się, bo ten, kto czyta dzieciom codziennie, wie, że baśnie są nie do przejścia dla współczesnego dziecka i rodzica. Chodzi o język pełen archaizmów i o przekaz pełen przemocy i seksizmu – tłumaczy pani Małgosia.
Jej opinia nie została przyjęta z entuzjazmem. - Wyłączyłam się z tej dyskusji, bo czuję, że jestem z innej bajki. Dla rodziców, którzy się w to zaangażowali, liczy się to, jak książka wygląda, a nie co w niej jest, żeby dziecko w ogóle chciało ją obejrzeć... Mi się to nie mieści w głowie. Jest mi obojętnie jaką książę dostaniemy, mamy dosyć swoich. Ponadto chodzimy do biblioteki – podsumowuje mama Julii.
Dodaje również, że jej zdaniem za te pieniądze można kupić bardzo dobrej jakości zabawki, grę planszową, klocki Lego. - Nie wspominając o tym, że ucięłabym tę kwotę do połowy i za resztę pieniędzy zorganizowała fajną wycieczkę, albo warsztaty. Ale nie wtrącam się, bo nie jestem w trójce.
- Z prezentów zawsze ktoś jest niezadowolony. Raz rodzicom nie pasuje, że w paczkach na gwiazdkę nie ma słodyczy, a za rok krzyczą, że za dużo słodyczy... Jako członkini trójki podjęłam z koleżankami decyzję, że w tym roku robimy jak najmniej prezentów, a jak najwięcej wycieczek i warsztatów. Wsadziłyśmy kij w mrowisko, bo do tego trzeba dopłacać, niedużo, ale zawsze coś wyjdzie. Jedne warsztaty już mamy za sobą – była na nich połowa grupy, bo druga połowa rodziców uznała, że 7 zł to za dużo – komentuje pani Karolina.
Decyzje
- Nie rozumiem, dlaczego rodzice mają pretensje do trójki klasowej o organizację i prezenty, skoro sami nie chcieli w niej być. Każdy może się zgłosić na pierwszym zebraniu – mówi pani Karolina – Po to istnieje trójka klasowa, by podejmowała decyzje za wszystkich. Inaczej byłaby niepotrzebna.
W jej opinii organizacja warsztatów i wyjść, których koszt nie mieści się w budżecie trójki klasowej, nie jest nie fair. - Nikt nie mówi o dodatkowych kosztach rzędu kilkudziesięciu złotych, tylko kilkunastu. Kilkanaście złotych to nie jest dużo za integrację, doświadczenia, fajnie spędzony czas. Za te same pieniądze nie da się kupić dzieciom rzeczy, której już by nie miały – komentuje pani Karolina.
Niestety nie wszyscy rodzice z trójek klasowych uważają na koszty swoich planów. - Nie dość, że się nie konsultują, a jak się konsultują, to się spierają, to jeszcze te składki! 40 zł na komitet co miesiąc, z czego finansowane są prezenty. Zapominając o tych chińskich badziewiach – w porządku. Ale wyjścia na wydarzenia to już „nieobowiązkowe” pomysły trójki klasowej, a kosztują czasem nie mało. W tym miesiącu była filharmonia – 40 zł. Za miesiąc znowu coś – 55 zł... I jeszcze wysyłają maile do wszystkich rodziców z ponagleniem! Przez to wszystko nie mam pojęcia, ile wydaję na przedszkole – żali się pani Małgorzata.