Jak dobrze znasz swoją mamę i ile wiesz o swoim dziecku? Niemal każdemu wydaje się, że to osoby, które zna lepiej niż ktokolwiek na świecie. O tym, czy tak jest naprawdę, czy rzeczywistość niemile skrzeczy, możesz dowiedzieć się w prosty (i całkiem przyjemny!) sposób.
"Otherhood"
Zdaje się, że oglądałyśmy z Dorotą Zawadzką (aka Supernianią) ten sam film. "Mamusie bez synusiów" (polski tytuł wywołuje ciarki zażenowania, ale angielskie "Otherhood" jest trudno przetłumaczalne) znajdziecie na Netflixie.
To historia trzech kobiet, które zmagają się z syndromem pustego gniazda i niespodziewanie odwiedzają dorosłych już synów w mieście, w którym ci mieszkają już od kilku lat. Typowy film na lekko kacową niedzielę pod kocem.
Zawadzkiej z tego filmu zapadła w pamięć scena, w której jedna z mam żaliła się kochającemu synowi, że jej nie zna, nie wie, co ona lubi. On – jak na dorosłe i dobrze wychowane dziecko przystało – oburzył się bardzo. Poproszony jednak o listę 10 rzeczy, które o niej wie, nie potrafił jej wypełnić.
– Zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy na pewno znamy swoich rodziców, swoje dzieci, te mniejsze i te większe? I czy znamy siebie nawzajem? Właśnie siedzimy z Robertem i bawimy się w "czy wiesz" – napisała Superniania.
Zabawa polega nad tym, żeby wymienić swojej mamy (lub dziecka) ulubione:
1. Kwiaty cięte
2. Film kinowy
3. Serial
4. Książka
5. Zespół/piosenka
Jakie jest jej/jego:
6. Marzenie podróżnicze
7. Ważne i dobre wspomnienie
8. Marzenie w ogóle
(9. i 10.) Co ją/jego rozśmiesza i jaki jest jej/jego autorytet?
Na ile siebie znacie?
Nie chodzi o to, żeby wstrzelić się na 100 proc. Prawie każdy ma więcej niż jedno marzenie czy dobre wspomnienie, ukochanych filmów i książek też może mieć bez liku. Dobrze byłoby jednak swoje odpowiedzi skonsultować z bliskimi i dowiedzieć się, czy czegoś nie przegapiliśmy. Czy nie zatrzymaliśmy się na etapie sprzed 5 lat, kiedy upragnioną destynacją wakacyjną dziecka była Kuba, a teraz od miesiąca czyta już przecież tylko o Arktyce?
I czy w ogóle interesujemy się nawzajem swoim życiem wewnętrznym, czy rozmawiamy tylko o obowiązkach i sprawach najbardziej bieżących?
To może być lekcja, która uświadamia, jak mało o sobie wiemy, mieszkając przecież pod jednym dachem. A od uświadomienia do nadrabiania zaległości już niedługa droga!