Dzieciaki oszalały na punkcie tego gadżetu, z każdego podwórka robią imprezownię. A rodzice mają spokój...
List do redakcji
03 sierpnia 2019, 15:50·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 sierpnia 2019, 15:50
Głośniki bezprzewodowe to technologiczny hit ostatnich lat. Chętnie używamy ich w domach, czy na wakacjach i coraz częściej kupujemy je dzieciom. Jednak jak się okazuje, młodzież nie zawsze wie, jak ich używać, by nie przeszkadzać innym. Znacie ten problem?
Reklama.
Do redakcji MamaDu napisała pani Małgorzata, mieszkanka jednego z warszawskich osiedli.
"Mieszkam na dużym blokowisku i obserwuję pewien trend. Trwa on drugi sezon (bo nasila się latem), ale w tym roku jest silniejszy. Każde boisko czy, o zgrozo, plac zabaw zamienia się w wielką imprezownię. Jednak nie chodzi o młodzież błąkającą się z piwem po zmroku. Chodzi o dzieci w wieku wczesnoszkolnym z bezprzewodowymi głośnikami.
To jest prawdziwa inwazja! Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że rodzice kupują to dzieciom 'bo wszyscy mają', a jednocześnie nie uczą ich zasad użytkowania. Bo taki głośnik robi dużo hałasu i ten hałas jest wszędzie!
Sobota, 10 rano. Wieszam pranie na balkonie. Na podwórko między blokami mój 8-letni sąsiad wjeżdża na rowerze w rytmie polskiego rapu. Tekst ogranicza się do kilku przekleństw. Obok bawią się przedszkolaki, które nie powinny tego słuchać. Zresztą, mój mały sąsiad też nie powinien. O tym, że słucha serii przekleństw, jego rodzice pewnie nie wiedzą, a jeśli wiedzą i się zgadzają, to pewnie nie przeszkadza im też fakt, że to mało kulturalne tak nawalać muzą.
Impreza trwa też na boisku i pod sklepem spożywczym. Niektóre z plenerowych dyskotek się przemieszczają – nieraz spotkałam grupę jadącą rowerami i słuchającą głośno muzyki. Są też tacy, którzy zamiast założyć słuchawki, odpalają głośnik, np. robiąc zakupy w markecie, albo, co najgorsze, w tramwaju!
Nie powiem, czasem fajnie jest się przyglądać, jak dziewczynki słuchają modnych utworów i układają do nich choreografię na chodniku. Nie mam nic przeciwko umilaniu sobie gry w kosza fajną muzyką. Ale naprawdę, decybele z umiarem! Nie widzę powodu, by pół osiedla musiało słuchać tego, co my, a tym bardziej cały sklep czy autobus.
Dookoła są ludzie! W wózkach śpią niemowlaki, dorośli, którzy przez dzieciaki z głośnikami nie mogą nawet porozmawiać, seniorzy wrażliwi na dźwięki, i tak dalej...
A gdzie są w tym czasie rodzice tych dzieci? Rodzice mają spokój. Wątpię, by zgadzali się na taką nawalankę w domu. Gdyby się zgadzali, dzieciaki nie eksplorowałyby tak przestrzeni publicznej. Błagam, jeśli nie chce wam się tłumaczyć dzieciom, co to znaczy szacunek do otoczenia, kupujcie im słuchawki. Zaoszczędzicie: i pieniądze, a nam – ludziom wokół – nerwów”.