– Niezwykłych, bezszkolnych, pełnych emocji, przygód, beki i odpałów wakacji dla wszystkich! – napisał w swoim liście Krystian Ostrowski, anglista prowadzący fanpage "School Sucks". I postanowił wyliczyć bardzo precyzyjnie, za co chce podziękować uczniom, nauczycielom i rodzicom.
Uczniom
Za to, że dali radę zwlekać się bladym świtem przez cały rok szkolny i iść do miejsca, które nie zawsze kojarzy im się pozytywne.
Za to, że się starali, że poświęcili wiele wieczorów i nocy na siedzenie nad książkami nie wiedząc często po co, zamiast spotykać się z przyjaciółmi, pójść do kina czy rozwijać pasje.
Że wbijali sobie do głowy megabajty wiedzy, której prawdopodobnie nigdy nie wykorzystają i zwykle nie mają pojęcia, po co to robili – a jednak robili.
Że mimo, iż codziennie byli oceniani "w idiotycznej skali 1-6", że oceniano nawet ich zachowanie (często niesprawiedliwie), nie rzucili tej szkoły "w cholerę". Mimo, że wymagało to wiele cierpliwości, odwagi, może łez.
Za każdą chwilę, gdy mieli ochotę "odpalić swojemu nauczycielowi tak wulgarnie, jak tylko było to możliwe", a jednak nie zrobili tego, choć było im ciężko.
Że mimo żalu do rodziców nie przestali ich kochać i próbowali choć trochę ich zrozumieć. Że pomimo niezrozumienia, złości, czasem odrzucenia, zakończyli ten rok.
Nauczycielom
Za to, że pomimo "totalnie zrąbanego" systemu edukacji chciało im się w ogóle pracować, że nie zmienili zawodu na łatwiejszy i lepiej płatny, choć mieli nie raz taką pokusę.
Za każdą chwilę, gdy byli po stronie ucznia, bronili jego praw, podczas gdy wielu zachowywało się odwrotnie. Za to, że potrafili ucznia wspierać, dawać siłę, dodawać skrzydeł gdy nie miał siły latać, obdarzać miłością i życzliwością nawet kosztem dobrych relacji z innymi nauczycielami i dyrekcją.
Że pamiętali, że to oni są w szkole dla ucznia, że są starsi, mądrzejsi i mają wiedzę.
Że nie napędzali wyścigu szczurów, kultu czerwonego paska, wysokiej średniej. Że widząc niesprawiedliwość systemu oceniania, starali się pokazywać uczniowi, że uczy się dla siebie.
Że nie "napierdzielali jak głupi" w dzienniku uwag każdego dnia, lecz raczej starali się pomagać uczniowi radzić z własnymi emocjami i hormonami.
Że nie zawalali go bezsensowną pracą domową. Że widzieliście w uczniu człowieka, a nie ucznia. Że doceniali, zamiast oceniać, a jeśli już system zmuszał ich do oceniania, to starali się oceniać wysiłek.
Że mimo wielu problemów osobistych znajdywali czas na pomoc tym mniejszym, którzy zwykle radzą sobie gorzej.
Że częściej dawali siebie, zamiast brać, choć często byli na skraju wyczerpania. Że próbowali zrozumieć świat ucznia tak różny od nauczycielskiego.
Rodzicom
Za to, że widzieli w swoim dziecku człowieka, a nie ucznia. Że doceniali zamiast oceniać. Że witali dziecko po szkole pytając co u niego słychać i jak się czuje, zamiast "co dostałeś z matmy?"
Że "mieli wylane na jego oceny" mając świadomość, że to nie one decydują o wartości dziecka, tym bardziej, że często oceny są niesprawiedliwe.
Że nie brali udziału w wyścigu szczurów i kochali swe dziecko takim, jakim jest. Że mieli gdzieś, czy jego świadectwo jest z paskiem, orłem czy żyrafą, bo dzięki temu ono wie, że kochają je bezwarunkowo.
Że nie "truli mu dupy o pracę domową", lecz pozwalali na rozwijanie pasji, spotkania z przyjaciółmi i odpoczynek po ciężkiej pracy w szkole.
Za wsparcie, uśmiech, przytulenie, dobre słowo. Za serce. Że nie zapomnieli o dziecku, którym byli jeszcze wczoraj.
Że nie czytali "tych durnych uwag z dziennika". Że byli sprawiedliwi, ale starali się stać po stronie swojego dziecka, mając świadomość, że szkołę skończy za chwilę, a ich dzieckiem będzie do końca życia.
Że pozwolili, by dom rodzinny był dla dziecka oazą miłości i spokoju, do której chętnie się wraca po wielu godzinach lekcji.
– Za miłość, która kiedyś sprawiła, że zechcieliście zostać rodzicami i która jest największym darem, jakim możecie swoje dziecko obdarzyć – napisał nauczyciel. I podkreślił, że zarówno rodzice, nauczyciele, jak i uczniowie są dla niego "superbohaterami".
Zgadzasz się z tym?
O wdzięczności, docenianiu wysiłku innych i umiejętności stawiania się na cudzym miejscu mówi się ostatnio sporo. Sęk w tym, że zbyt często to teoretyzowanie – być może takie publiczne podziękowania powinny stać się końcoworoczną tradycją? Zawsze jest za co dziękować.
Czytając ten list, miałam niestety wrażenie, że nie był adresowany do wszystkich. Jest bowiem szereg osób, które dalej tylko "oceniają zamiast doceniać" i dla których czerwony pasek jest jedynym możliwym podsumowaniem roku szkolnego. Osób, których człowieka w dziecku nie dostrzegają. Nigdy nie jest jednak za późno na zmiany!