
Reklama.
Zamówiła taksówkę, bo chciała wrócić bezpiecznie do domu
Nigdy nie wiemy, co czeka samotnie, wsiadającą do samochodu kobietę. Nigdy nie wiemy, kto siedzi za kółkiem i czy powrót na pewno zakończy się dobrze. Poznajcie historię pani Katarzyny, która wsiadła kilka dni temu około godziny 2:00 w nocy do taksówki firmy Bolt. Anglojęzyczny kierowca napastował swoją pasażerkę. Sytuacja miała miejsce w Warszawie.
Nigdy nie wiemy, co czeka samotnie, wsiadającą do samochodu kobietę. Nigdy nie wiemy, kto siedzi za kółkiem i czy powrót na pewno zakończy się dobrze. Poznajcie historię pani Katarzyny, która wsiadła kilka dni temu około godziny 2:00 w nocy do taksówki firmy Bolt. Anglojęzyczny kierowca napastował swoją pasażerkę. Sytuacja miała miejsce w Warszawie.
– Nie polecam Wam kierowcy, który jedną rękę trzyma na kierownicy, a druga na Waszym udzie, chociaż siedzicie z tylu. Prośby o zostawienie w spokoju nie działają. Kierowca pyta, czy i ile wypiłaś, czy jesteś pijana, gdzie jedziesz, czy masz męża i czy ktoś czeka na Ciebie w domu. W końcu mówisz, że nie piłaś nic, czujesz się super i czeka na Ciebie chłopak, który oczywiście nie istnieje. W końcu zbierasz się na odwagę i mówisz, że chcesz wysiąść. Dziwisz się, że możesz, ale kierowca wybiega z auta, żeby „uściskać” cię na pożegnanie. Wyrywasz się, kiedy obcy koleś zaczyna dotykać cię po pośladkach i piersiach. W końcu na niego krzyczysz i zbierasz wszystkie siły, żeby odepchnąć go tak mocno, jak się udaje i uciekasz – relacjonuje.
Zaraz potem dała znać firmie Bolt, że doszło do takiej sytuacji. –To było sześć dni temu i jak dotąd – zero reakcji. Jakby nic się nie stało, a stało się bardzo dużo. –Czy naprawdę nie sądzicie, że należy natychmiast usunąć takiego człowieka z pracy, Bolt? Dziewczyny, uważajcie na siebie WSZĘDZIE – dodała we wpisie.
Sprawę zgłosiła do centrali firmy
W historii fatalne jest co, co spotkało kobietę, ale również postawa firmy. Po całym zdarzeniu dokładnie po sześciu dniach opisała zdarzenie na Facebooku. Dopiero wówczas przedstawiciel Bolt zadzwonił do pani Katarzyny z przeprosinami. Wcześniej, mimo zgłoszenia nikt z firmy nie zareagował. Czy to wystarczy?
W historii fatalne jest co, co spotkało kobietę, ale również postawa firmy. Po całym zdarzeniu dokładnie po sześciu dniach opisała zdarzenie na Facebooku. Dopiero wówczas przedstawiciel Bolt zadzwonił do pani Katarzyny z przeprosinami. Wcześniej, mimo zgłoszenia nikt z firmy nie zareagował. Czy to wystarczy?