Pracownice stacji benzynowej w Gdańsku uratowały niemowlę. "Było sztywne jak manekin"
Redakcja MamaDu
07 marca 2019, 12:36·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 marca 2019, 12:36
Dla dwóch kobiet pracujących na stacji Lotos na gdańskim Chełmie to nie był zwykły dzień pracy. W pewnym momencie na stację wbiegła przerażona kobieta z niemowlakiem na rękach i błagała o pomoc. "Dziecko było zupełnie sztywne, jak manekin" - mówi jedna z pracowniczek. Niezwykła akcja zakończyła się happy endem.
Reklama.
Zadławienie to jedna z największych zmor rodziców małych dzieci. O tym, jak w ułamku sekundy może dojść do tragedii, przekonała się pani Agnieszka, mama kilkumiesięcznej dziewczynki.
Gdy jej córka zakrztusiła się kaszką, pani Agnieszka spanikowana, zostawiła samochód na drodze, wzięła dziecko na ręce i po pomoc pobiegła na stację benzynową Lotos w gdańskim Chełmie. O sprawie informuje Radio Gdańsk. Całe zajście zarejestrowały kamery monitoringu.
Kobieca intuicja
Na stacji były akurat dwie pracowniczki. Pani Agnieszka krzyczała i prosiła o pomoc. – Podbiegłam do kobiety, która bez przerwy krzyczała. Dziecko było zupełnie sztywne jak manekin. Domyśliłam się, że się zakrztusiło i musi być skierowane głową w dół, ale matka w panice je podnosiła. Klepałyśmy je po plecach. Nie wiedziałam, czym się zakrztusiło, nie można było popełnić błędu – opowiada pani Ewa w rozmowie z Radio Gdańsk.
W tym czasie druga z pracowniczek stacji, pani Iwona, chwyciła za telefon i zadzwoniła na 112. – Gdy matka podniosła dziecko, widać było, że jest zupełnie sine. Ewa walczyła o życie dziecka, a ja z telefonem przy uchu próbowałam wydobyć z przerażonej kobiety, co się stało, czy właśnie karmiła dziecko. Akurat, gdy krzyczałam "trzymajcie główkę w dół!", uzyskałam połączenie i zaczęłam relacjonować dyspozytorce, co się dzieje – mówi pani Iwona dla Radia Gdańsk.
Jak się okazuje, zarówno pani Ewa, jak i pani Iwona są przeszkolone pod kątem pierwszej pomocy, jednak w przypadku pomocy dziecku, działały pod wpływem intuicji.
Pod wpływem odpowiedniej pozycji i klepnięć, dziewczynka w końcu wypluła kaszkę, sinizna zaczęła blednąć. Wtedy dziecko rozpłakało się. Kiedy karetka była już na miejscu, dziecko oddychało. Mimo to karetka zabrała do szpitala mamę i jej dziecko, by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Jak pisze Radio Gdańsk, niemowlę z całej sytuacji wyszło bez uszczerbku na zdrowiu.
Co robić, gdy niemowlak się dławi?
Niestety, nie ma czasu na zastanawianie się. Należy skierować dziecko głową w dół i kilka razy uderzyć otwartą dłonią między łopatki. Trzeba pamiętać o podtrzymywaniu główki dziecka. Warto znać tę technikę, ponieważ niemowlę może zakrztusić się nawet mlekiem, nie tylko stałym pokarmem.