Aleksandra Pezda, autorka książki "Zdrowaś mario. Reportaże o medycznej marihuanie", zamieściła na Facebooku post, który ujawnił cenzurę w polskiej szkole. Jak informuje dziennikarka, Kuratorium Oświaty postanowiło bowiem wycofać ze szkolnej biblioteki książkę "Kim jest Ślimak Sam?", którą podarował szkole jeden z rodziców. Na zawarte w niej "niepokojące treści" doniósł jeden z nauczycieli.
Wydana przez "Krytykę Polityczną" książka (która została wyróżniona w VIII Konkursie Literatury Dziecięcej im. Haliny Skrobiszewskiej i znalazła się na Liście Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej) traktuje o obojnaczym ślimaku, który odwiedza małżeństwo panów bocianów i dwie panie wiewiórki, wychowujące wspólnie dziecko.
W posłowiu autorzy – biolożka Maria Pawłowska i scenarzysta Jakub Płatek, oboje po edukacji na Uniwersytecie Cambridge – umieścili szczegółowe wyjaśnienia przyrodnicze opisanych przypadków. Żaden z nich nie jest bowiem zmyślony, lecz występuje w naturze.
– W tej książeczce chcieliśmy pokazać naszym młodszym i starszym czytelnikom i czytelniczkom, że modele rodziny, związków i tożsamości płciowej są w świecie przyrody niezwykle zróżnicowane. Wszystkie nasze historyjki o zwierzątkach mają swoje źródło w badaniach naukowych. (...) Im szybciej jako społeczeństwo przyzwyczaimy się, że cudza seksualność i płciowość nie jest przedmiotem oceny, tym szybciej nam wszystkim będzie lepiej się żyło – napisali.
"Ma być mamusia i tatuś, dziewczynka na różowo..."
Szkoła Podstawowa nr 13 w Olsztynie dotychczas była ze swojej biblioteki dumna. – Bogaty księgozbiór ostatnio odświeżono i uzupełniono o nowe lektury dostosowane do podstawy programowej, która weszła w życie we wrześniu 2017 roku. Na wybór tytułów mieli wpływ uczniowie, rodzice oraz nauczyciele. W księgozbiorze pojawiły się książki zalecane przez portal Cała Polska Czyta Dzieciom oraz zalecane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej – poinformowano na stronie internetowej placówki.
Do nowej podstawy programowej nie pasuje jednak książka o ślimaczku, który ma w szkole problemy, bo nie jest ani dziewczynką, ani chłopcem. I w związku z tym została wycofana.
– Na nic tłumaczenia autorów książeczki (Marii Pawłowskiej i Jakuba Płatka, doktorów, którzy skończyli Uniwersytet Cambridge), że tak jest w naturze – ślimaki są hermafrodytyczne, czarne łabędzie łączą się w homoseksualne pary, a wiewiórki pomagają koleżankom wychowywać potomstwo. My dzieciom w głowach mącić nie będziemy. Ma być mamusia i tatuś, dziewczynka na różowo a chłopczyk na niebiesko oraz 500 plus – ironizowała na Facebooku Aleksandra Pezda.
"Musimy przeciwstawić się wiedzofobii"
Do sprawy odniósł się m.in. Nauczyciel Roku 2018, Przemysław Staroń. – Mam tę książkę, ona pokazuje to, co nauka odnajduje w naturze, pokazuje pięknie. Uwielbiam tę książkę i ją polecam gdzie się da. Dostałem ją od biologa, osoby będącej praktykującym katolikiem, a jednocześnie naukowcem i totalnie otwartym umysłowo człowiekiem.
Musimy przeciwstawiać się tej głupocie, żenadzie i wiedzofobii tak mocno, jak możemy. Możemy się obawiać, ale nie możemy dać się zastraszyć, non possumus, you shall not pass! – napisał nauczyciel na Facebooku.
"Ślimakiem Samem" oburzono się rok temu; od tego czasu w szkole przeprowadzono już 10 kuratoryjnych kontroli. Jak podaje Onet – "to zapewne dlatego dyrektorka Daria Narbut, choć potwierdza zdarzenia, odmawia rozmowy i komentarza w sprawie bajki".