Mój syn nosi starodawne imię. Mówili o mnie "chora matka", powiem wam, jak jest naprawdę
List do redakcji
·2 minuty czytania
Publikacja artykułu:
Przez pierwsze lata życia swego syna ciągle słyszała złośliwe komentarze. Że skrzywdziła dziecko, że jest "chorą matką z wybujałym ego", że funduje dziecku traumę. Dziś mama nastoletniego Kosmy opowiada, jak wygląda życie chłopca z nietypowym imieniem.
Reklama.
Niedawno opublikowany na łamach MamaDu list od czytelniczki, której syn ma na imię Alfons, wywołał lawinę reakcji. Do redakcji przyszło wiele komentarzy oraz historii związanych z nietypowymi imionami dzieci. Jedna z czytelniczek, której syn również nosi niecodzienne imię, postanowiła sprzeciwić się hejtowi, jaki spływa na rodziców.
Oto treść jej listu.
Po lekturze listu od pani Grażyny, której syn ma na imię Alfons, jestem w szoku! Naprawdę, nie spodziewałam się, że można aż tak wyśmiać dziecko i pluć na jego matkę za to, że komuś Alfons kojarzy się z alfonsem. Rozumiem – brzmi tak samo, ale ludzie! To przecież wasze skojarzenia, a nie jedyne znaczenie tego słowa! Wam się narzuca taka interpretacja, a dla kogoś Alfons był bliską osobą! Trochę szacunku.
Od razu mi się przypomniało, jak koleżanka chciała dać synkowi na imię Gniewosz, bo w starym serialu TVN "Przepis na życie" był mały Gniewko i jej się to bardzo podobało. Ale się nasłuchała! Że Gniewosz nie może być grzecznym, dobrym dzieckiem. Na pewno jest diabłem w przebraniu...
Obie sytuacje pokazują, jak chętnie ludzie przyklejają łatki. To przecież zwykłe imiona! Ręce opadają...
Mój syn ma na imię Kosma. Przez pierwsze lata jego życia ciągle słyszałam złośliwe komentarze. A już w sieci w dyskusjach to regularnie – tak samo, jak pod listem o Alfonsie: że skrzywdziłam dziecko, że jestem chorą matką z wybujałym ego, że funduję dziecku traumę. I wiecie co? G*wno prawda.
Największą traumę fundujecie mu wy – dorośli, złośliwi komentatorzy, których wyobraźnia o ładnym imieniu dla dziecka kończy się na Olku i Adasiu (bez urazy dla Aleksandrów i Adamów, oczywiście). Mój syn od dzieci nigdy nie zaznał żadnej krzywdy.
Koledzy i koleżanki nie zwracali nigdy uwagi na imię Kosmy. Był w grupie Kosma, Kostek, Olaf, Adaś, Jasiu i wszyscy byli równi. Mówię o czasach przedszkolnych. Potem w szkole trochę się dziwili (głównie nauczyciele), ale też obyło się bez incydentów.
Dziś mój syn jest nastolatkiem w liceum, jego imię się wyróżnia i z tego, co wiem, dzięki imieniu jest popularny wśród rówieśników, ale nie wynika z tego nic przykrego. Po prostu go kojarzą.
Dorośli za często mierzą wszystkich swoją miarą i za szybko zapominają, jak to fajnie było być dzieckiem szczęśliwym i pozbawionym pretensji do świata. Kiedyś pracowałam w szkolnej świetlicy, więc miałam szansę obserwować dzieci. One są tolerancyjne z natury, to przez dorosłych stają się okrutne i złośliwe. Przez to, że są źle traktowane.
Zostawcie Alfonsa, Gniewka i wszystkie inne dzieciaki z nietypowymi imionami w spokoju, to nie doznają traumy, którą przepowiadacie im w każdym komentarzu. Gwarantuję.