Dyrekcji nie udało dogadać się z rodzicami
Dyrekcji nie udało dogadać się z rodzicami Agencja Gazeta
REKLAMA
Rodzice uczniów z klasy 4. w grudniu otrzymali pismo z decyzją o rozwiązaniu klasy, do której uczęszczają ich dzieci. Dyrekcja Publicznej Szkoły Podstawowej Leonardo poinformowała, że "ze względu na informację o braku możliwości dalszej współpracy z rodzicami z dniem 28.01.2019 r. klasa IVa zostaje rozwiązana".
Większość rodziców przepisała dzieci do równoległej klasy lub innej szkoły, ale dwie mamy zaalarmowały kuratorium, nie zgadzając się z tą decyzją.
Złamanie prawa
I mają do tego prawo – zgodnie rozporządzeniem ministra edukacji narodowej z 21 maja 2001 r. w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych szkół (Dz.U. nr 61 poz. 624 z późn. zm.) szczegółową organizację roku szkolnego określa arkusz organizacji szkoły zatwierdzony do końca maja każdego roku. Oznacza to, że klasa mogłaby zostać zlikwidowana, ale dopiero z końcem roku szkolnego – na podstawie arkusza na przyszły rok.
– Oczywiście drobne zmiany mogą być wprowadzane w ciągu roku szkolnego, ale nie może to w żadnej sytuacji skutkować odebraniem dziecku prawa do edukacji – mówi dla Mama:Du Krystyna Kaczorowska, rzeczniczka prasowa Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty. Zauważa też, że uczeń może być przeniesiony do innej szkoły tylko "na wniosek dyrektora i decyzją kuratora".
Taki wniosek w trakcie kadencji obecnego Dolnośląskiego Kuratora Oświaty został złożony tylko raz – i rozpatrzony negatywnie. Dyrektorka szkoły początkowo ten krok w ogóle pominęła; wniosek złożyła dopiero 12. lutego, kiedy było już wiadomo, że rodzice dwójki dzieci nie ustąpią polubownie.
Jak stwierdził kurator Roman Kowalczyk w rozmowie z TVN24, 3 dni po złożeniu wniosku dyrektorka zapewniała, że jeśli uczniowie przyjdą do szkoły, zajęcia zostaną dla nich zorganizowane. Nie zrealizowała jednak obietnicy.
Nieoczekiwany zwrot
– We wtorek udałem się osobiście do szkoły, przybyły dwie matki, jedna z nich przywiozła swoje dziecko i pani dyrektor nieoczekiwanie, ni z gruszki, ni z pietruszki oświadczyła, że ci uczniowie nie są uczniami szkoły. Co więcej, nie są nimi od 28 stycznia, czyli od rozwiązania klasy – mówi Roman Kowalczyk.
Wcześniej, tego samego dnia, ze szkoły została wyproszona mama jednego z dzieci. Od portierki usłyszała, że jeśli zostanie w szkole, może mieć problemy.
Powód
Z relacji TVN24 wynika, że IVa została zlikwidowana ze względu na postawę większości rodziców, chcących usunąć z klasy dwójkę uczniów sprawiających kłopoty wychowawcze. Dyrekcja nie chciała się na takie wydalenie zgodzić, woląc te osoby wesprzeć.
Jedna z nauczycielek przyznała. że od tamtej pory rodzice uniemożliwiali jej wykonywanie zawodu – pojawiał się hejt oraz próby przemocy fizycznej i psychicznej.
Niezależnie jednak od okoliczności rozwiązanie klasy jest złamaniem prawa. – 17 osób nie przejdzie przecież do równoległego oddziału, klasa byłaby zbyt liczna. To rodzi pytanie o intencje osoby rozwiązującej klasę – zauważa Krystyna Kaczorowska.
Jak podaje TVN24, w stosunku do dyrektorki szkoły zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Tej informacji nie udało nam się jednak potwierdzić, gdyż zdaniem rzecznika dyscyplinarnego Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty, media nie są upoważnione do poznania szczegółów sprawy. Te dostępne są tylko dla dyrekcji, organu prowadzącego szkołę i obrońcę.
Źródło: TVN24