
W nocy około godziny 3:30 do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Wolsztynie zadzwonił zdenerwowany mężczyzna prosząc o pomoc. Jego partnerka była sama w domu, w miejscowości, w której mieszkała od kilku dni, a ich sześciomiesięczna córka gorączkowała. Pogotowie nie przyjechało. Dziecko wraz z matką do szpitala zawiozła policja...
– Córka miała tego dnia szczepienie. O północy dostała gorączki. O godzinie 3:00 w nocy miała 40 stopni gorączki – mówi Jacquline Szluter, mama półrocznej Mii. Dlaczego pogotowie nie przyjechało? Dlaczego dyspozytor odmówił pomocy? Pytań w tej sprawie jest naprawdę dużo.
Ojciec dziecka o sprawie powiadomił policję. A dyżurny zdecydował się wysłać na miejsce funkcjonariuszy z posterunku policji w Przemęcie. Próbowali przekonać, że w tej sytuacji pomoc jest pilna. – Jeden z policjantów zadzwonił na linię alarmową 112, tłumacząc zastaną sytuację i potrzebę udzielenia pomocy dziecku. Niestety, w przedstawionej przez policjanta sytuacji nie znaleziono podstaw do zadysponowania na miejsce karetki pogotowia – tłumaczył Wojciech Adamczyk z wolsztyńskiej policji.
Materiały dotyczące tego zdarzenia wpłynęły już do Prokuratury Rejonowej w Wolsztynie, która zajmie się tą sprawą. – Śledztwo będzie prowadzone z artykułu 160 kodeksu karnego, czyli narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – powiedział we wtorek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Michał Smętkowski.
Może cię zainteresować także: Czekała 30 minut na karetkę do duszącego się dziecka. "Dobra zmiana" ministerstwa zdrowia













