Nietrudno wpaść na półnagie ciało na Instagramie. Te, które mają hasztag "sexy", "sporty" czy "fit" mają tysiące lajków i setki komentarzy napalonych (oby tylko) kawalerów czy aspirujących do podobnego wyglądu dziewcząt.
Są też osoby, które pokazują ciała niedoskonałe. One serduszek pod zdjęciami mają mniej, ale za to – o ile można to ocenić – podarowanych z większą czułością. Jedną z takich kobiet jest projektantka i vlogerka Dominika Ciemięga, obecnie współtworząca wystawę w Muzeum Sztuki w Łodzi członkini zarządu Domu Mody Limanka.
"Z czego się tak cieszysz tłusta szmato?"
W kanonie figur docenianych przez społeczeństwo się nie mieści, nie ma jednak problemu z pokazywaniem ciała – na InstaStory można zobaczyć filmik, na którym zmysłowo tańczy w samej tylko bieliźnie.
– Każdej dziewczynie chcę pomóc i mówić jej, że może być kim chce, jeśli wyjdzie z więzienia własnego ciała. I nie może się tego bać! Ciało nasze to jest przyrząd do realizacji siebie. Spotykam kobiety, które się ze mnie śmieją i mną gardzą 'taka gruba świnia, a zadowolona. Niby z czego się tak cieszysz tłusta szmato, naje.ie ci zaraz, jak nie przestaniesz'. Do takich szczerze, ale współczująco się uśmiecham i mentalnie przytulam, bo fizycznie, to serio się boję – pisze Dominika Ciemięga.
Zajmuje się głównie szyciem ubrań i tworzeniem filmików na YouTube, nie skupia się na kobiecości czy feminizmie, ale jej zdjęciem dzieli się wiele kobiet. Głównie tych, które nie uważają ciała za coś, co służyć ma wyłącznie zaspokojeniu potrzeb estetycznych i seksualnych.
"Moje ciało jest obiektem do fotografowania tak jak ciekawe budynki"
Wspomniała o tym ostatnio Andra Wiśniewska, fotografka.
– Po wszystkim co moje ciało przeszło (mam na myśli lata bulimii, samookaleczania, kompletne połamanie w wyniku wypadku, roztycie się i 16-kilogramowe schudnięcie) jestem absolutnie dumna z tego jak się w nim teraz czuję. Tak jak pisałam kiedyś - jest pięknym obiektem do fotografowania, tak samo jak rośliny, zachody słońca czy ciekawe budynki – napisała.
I coraz więcej osób to rozumie. Jeszcze niedawno pokazywanie osób 'nadważących' w mediach określano jako promowanie otyłości. Dziś zaczynamy powoli rozumieć, że nasze ciało nie musi podobać się innym, musi podobać się nam samym. Niekoniecznie zawsze w wersji "kocham każdą swoją fałdkę". Po prostu – ciało to tylko ciało, nic więcej. W żaden sposób nas nie definiuje.