Wydział Seksualnej oraz Reprodukcyjnej Opieki Zdrowotnej (FSHR) w Wielkiej Brytanii wydał rozporządzenie, w którym rekomenduje, aby kobiety stosujące tabletki antykoncepcyjne nie robiły klasycznych 7-dniowych przerw w ich zażywaniu.
Cykl menstruacyjny trwa 28 dni, tymczasem blister z hormonami zawiera na ogół 21 tabletek. Czasem jest ich 28, ale wówczas 7 z nich to pigułki placebo. Niejedna z nas słyszała od ginekologa, że nie powinno się etapu przerwy zbyt często pomijać, bo grozi to konsekwencjami zdrowotnymi.
Tymczasem jak donosi "The Independent", nie ma żadnych zdrowotnych korzyści z odstawiania tabletek antykoncepcyjnych na tydzień. Odstęp ten wymyślił wierzący ginekolog John Rock, który liczył na to, że antykoncepcja hormonalna zyska akceptację papieża, jeśli stosująca ją kobieta będzie co miesiąc krwawiła.
Antykoncepcja a Kościół
Wiemy już, że Kościoła nie udało się w ten sposób obłaskawić, a jedyną akceptowaną przez tę instytucję antykoncepcją jest wciąż metoda objawowo-termiczna, zwana powszechnie tzw. metodą kalendarzykową.
Biorąc pod uwagę kryteria, którymi kieruje się Kościół, trudno mu się dziwić. Comiesięczne krwawienie podczas stosowania tabletek nie jest bowiem "prawdziwą" miesiączką, lecz tzw. krwawieniem z odstawienia. Oznacza to, że jeśli kobieta regularnie zażywa tabletki, nawet wówczas 7-dniowej przerwy jest przecież niepłodna. Funkcjonowanie podczas stosowania metody hormonalnej jest więc imitacją naturalnego cyklu.
Recepta na całoroczne tabletki
Tabletki antykoncepcyjne przepisywane na 365 dni mają być wkrótce powszechnie dostępne w Wielkiej Brytanii.
Eksperci liczą na to, że codzienne zażywanie pełnoprawnych tabletek zmniejszy liczbę niechcianych ciąż. I ma to sens – branie tabletki codziennie sprawi, że trudniej będzie o niej któregoś dnia zapomnieć.