Nauczyciel jest zły i niewyrozumiały. Wywyższa się. Lekcje są nudne i niepotrzebne. Uczniowie leniwi. Już nawet nie ma sensu ich aktywizować i próbować do nich dotrzeć. Jak sprawić, by jednak wyjść poza ten schemat? Zdradza trójmiejski nauczyciel języka rosyjskiego.
Złe opinie o uczniach
Przemysław Kleniewski jest nauczycielem języka rosyjskiego. Na stronie juniorowo.pl, na której gościnnie publikuje artykuły dotyczące edukacji, czytamy, że "aktywnie działa na rzecz zmian w polskiej szkole, współpracując przy tym z wieloma organizacjami oraz nauczycielami i rodzicami". Tym razem postanowił dać uczniom możliwość dojścia do głosu.
Przemysław od początku roku pracuje w nowej szkole – technikum w Trójmieście. Przyznaje, że nie słyszał o placówce, a raczej uczących się w niej uczniach, pochlebnych opinii. W pokoju nauczycielskim inni nauczyciele radzili mu natomiast, by "trzymał ich krótko".
Po trzech dniach pracy z różnymi klasami zanotował swoje wnioski i obserwacje, z których, jak sam napisał "wyłonił się, niestety, obraz polskiej szkoły, w której uwięzieni w swoich wyobrażeniach o dzieciach i młodzieży nauczyciele często nie dostrzegają ich prawdziwych potrzeb". Rusycysta podkreśla, że uczniowie w rozmowach z nim odnosili się do wszystkich lat swojej edukacji. – Więc nie są to, broń Boże, zarzuty kierowane w stronę konkretnej szkoły, lecz wnioski dotyczące edukacji w ogóle.
Pierwsza lekcja
Nauczyciel wspomina, że na pierwszej lekcji, jak to zawsze bywa, mówi nowym uczniom kilka słów o sobie. Gdy na nich patrzy, od razu przypomina sobie czas spędzony w szkolnej ławce i wskazuje na niewygodną pozycję i układ, "przy którym o współpracy klasowej nie może być mowy". Dlatego proponuje, by uczniowie sami zaaranżowali warunki, w których będą czuli się komfortowo. Większość klas reaguje szokiem i nieśmiałością. Jednak, gdy te pierwsze emocje miną, ustawiają ławki i krzesła, tak, jak jest im wygodnie. Niektórzy w okręgu, inni przy wspólnym stole. Kolejni rezygnują z krzeseł i siadają na podłodze.
– Spiszmy klasowy kontrakt – proponuję, a w oczach moich uczniów dostrzegam rysujące się słowo "nuda". Chciałbym, żebyście zastanowili się nad tym, co w szkole lubicie oraz nad tym, co chcecie zmienić. Pomyślcie, jak wyglądałaby według was szkoła idealna, taka z waszych marzeń i właśnie te wnioski wyznaczą nam zasady naszej współpracy – proponuje następnie Przemysław.
Najpierw cisza. Wstyd? Brak wiary, że szkoła może być inna, lepsza? – To my możemy mieć własne zdanie? – pyta jedna z uczennic i jak podkreśla rusycysta, jest to pytanie często powtarzające się w wielu placówkach. Następnie nauczyciel spisuje "kontrakt" na tablicy.
Zasady zapisane na tablicy
– Chcę, byście szanowali się wewnątrz grupy, jak również nie pozwolę sobie na brak szacunku wobec mojej osoby. Ale to oznacza, że i wy musicie wymagać ode mnie tego, abym was szanował – wyjaśnia, a na tablicy zapisuje "szacunek".
Lody pękają, a uczniowie mówią, że trochę nie rozumieją, po co mają przychodzić na lekcje. Do tej pory robili to, "bo trzeba" – ale po co, skoro znają zawiłości gramatyki rosyjskiej, ale gdyby spotkali kogoś mówiącego w tym języku, to nie byliby w stanie odpowiedzieć nawet jednym zdaniem?
– Jesteśmy ludźmi! Czasem robimy błędy, ale to nie dlatego, że jesteśmy źli. Po prostu czegoś nie wiemy, a wtedy najczęściej spotyka nas za to kara… Chcemy móc też być samodzielni, a nie jak roboty powtarzać słowa nauczyciela – dodaje kolejny uczeń.
Tym sposobem na tablicy zaczynają pojawiać się kolejne słowa/hasła/wnioski: życiowe tematy, brak przymusu, zrozumienie, rozrywkowa nauka, cierpliwość, lekcje na zewnątrz i związane z kulturą, "odławkowienie" i brak kar za błędy.
Za dużo nerwów i stresu
Zaczynają się odzywać nawet ci, o których rusycysta wcześniej słyszał, że są "głąbami i obibokami". Dzieci podkreślają, że zależy im na luźnej atmosferze, bo im się chce uczyć, ale nie w atmosferze nerwów, złości i wściekania się, że chcą, by poziom był dostosowany do ich możliwości, bez "lecenia z tematami". – Nie wszystko od razu rozumiemy, ale też nie dla każdego pana przedmiot będzie najważniejszy. Chcemy nauczyć się rosyjskiego, ale nie chcemy, byśmy musieli traktować pana jak boga – cytuje uczniów Kleniewski.
Kolejnym ważnym wnioskiem jest podejście uczniów do wystawiania negatywnych ocen, znanych wszystkim "pał". Przyznali, że niejednokrotnie spotkali się z podejściem, że jedynka grozi tym, którzy nie chcą robić tego, co każe nauczyciel. Taki stres nie pomaga w nauce, "nie chcemy siedzieć tu jak za karę" – przyznali. Nauczyciel po sugestii klasy zrezygnował również ze sprawdzianów. – Młodzi ludzie, ta "swołocz, tałatajstwo, głąby i lenie" zaproponowali bardzo rozsądne postulaty. Dlaczego tak się stało?" – pyta w artykule Przemysław.
Wystarczyło zacząć słuchać
Odpowiedź jest prosta – nauczyciel wysłuchał uczniów. Ci przyznali, że jest pierwszym, który faktycznie chciał dialogu, miał w sobie pokorę i zrozumienie. Na kolejnych lekcjach nauczyciel na przykładzie "zadanie ze słuchu", uświadomił młodym ludziom, że przyzwyczajono ich, że dobrze wykonane zadanie to zadanie wykonane poprawnie na 100 procent.
– Nie fiksujcie się na błędach! Ryzykujcie, popełniajcie błędy – tylko tak będziecie w stanie się czegoś nauczyć. Po trzecie, strasznie się spięliście. Wrzućcie na luz, przyjmijcie wygodne pozycje, wyłączcie skupienie "na spinie" – zachęcał nauczyciel przy drugim podejściu do zadania.
Kolejne klasy, podczas wypisywania swoich wniosków na tablicy również zwróciły uwagę na to, by lekcje były ciekawe, nastawione na mówienie, czy muzykę. Uczniowie zechcieli zrezygnować z odpowiedzi ustnych, zadań domowych, sprawdzianów i podręczników. Dla wszystkich ważna okazała się również pozytywna energia i dobra atmosfera.
– Zawsze powtarzałem, że jeśli nauczyciel będzie autentyczny w stosunku do uczniów i oprze swoją relację z nimi na szczerości i rozmowie, to uczniowie nigdy tej szansy nie zmarnują. Oni naprawdę chcą się uczyć. Na kolejnych lekcjach moje grupy, które jeszcze przed chwilą nie umiały wykrztusić słowa, pisały piękne wypowiedzi po rosyjsku. Wystarczyło, że przestali się bać błędów i wiedzieli, że stoi przy nich lider, a nie dyktator – podsumowuje rusycysta, odpowiadając przy okazji tym, którzy zastanawiają się, jak teraz zachowują się jego "źli i niegrzeczni" uczniowie.