"Kevin sam w domu" to film z 1990 roku. Do tej pory cieszy się niesłabnącą popularnością
"Kevin sam w domu" to film z 1990 roku. Do tej pory cieszy się niesłabnącą popularnością Kadr z filmu

Święta to nie tylko prezenty, choinka, kolędy... To również Kevin! Ten, który zostaje sam w domu lub błąka się po Nowym Jorku. Dla niektórych, chociaż obie części amerykańskiego filmu znają na pamięć, to nieodłączny element grudniowego świętowania. Są jednak 4 powody, które powinny dać wam do myślenia, czy kolejny seans to aby na pewno dobry pomysł...

REKLAMA
Wojciech Wencel w "Gościu Niedzielnym" krótko, zwięźle i na temat napisał, dlaczego lepiej darować sobie oglądanie "Kevina samego w domu". Według krytyka fabuła filmu o "dzieciaku bawiącym się ze złodziejami w berka" jest idiotyczna.
Kolejnym argumentem jest fakt, że komedia puszczana jest przez Polsat każdego roku. Po trzecie, "odtwórca głównej roli jest z twarzy podobny do Putina", ale co najważniejsze, Wigilia to czas, który należy spędzić na rozmowach z rodziną (nie przed telewizorem), a o północy pójść na Pasterkę.
O ile można zgodzić się z argumentem, że Święta to czas, który lepiej poświęcić najbliższym, a nie szklanemu ekranowi, to cała reszta jest już... mówiąc delikatnie, wątpliwa.
Będziecie oglądać "Kevina samego w domu"?