Rodziłam siłami natury i przez cesarskie cięcie. Oto moje porównanie
Redakcja MamaDu
18 stycznia 2019, 10:29·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 stycznia 2019, 10:29
Dwie ciąże i dwa różne porody – doświadczyłam obu metod narodzin dziecka i mam porównanie.
Reklama.
Cesarka a może poród siłami natury?
Dyskusja o przewadze jednego nad drugim wciąż jest żywa. Pierwsza moja córka przyszła na świat w trakcie porodu siłami natury, druga ciąża ze względu na wskazania medyczne musiała zakończyć się cesarskim cięciem. Różnic między jednym a drugim porodem było sporo i to nie tylko dla mnie, ale również dla dziecka. Zacznijmy od porównania kilku czynników, które znacznie różnią się w obu rodzajach porodów.
Termin porodu
W przypadku porodu siłami natury zostaje on wyliczony przez lekarza. I choć poda nam konkretną datę, wszyscy wiemy, że poród może odbyć się 2 tygodnie wcześniej lub później i wciąż jest tzw. porodem w terminie. Ja niestety doświadczyłam tego „opóźnienia”. Wszystkie ciotki i koleżanki wydzwaniały do mnie każdego dnia, pytając, czy to już. Z każdą kolejną dobą, w której nie pojawiały się skurcze, a liczba telefonów i wiadomości wzrastała, rósł i mój poziom zniecierpliwienia i frustracji. Sama zaczęłam się zastanawiać, dlaczego to tak długo trwa. Choć wiedziałam, że wszystko jest w porządku, presja otoczenia wywoła we mnie niepotrzebny stres.
W przypadku cesarskiego cięcia zaplanowano termin mojego porodu. To wspaniałe uczucie znać wcześniej datę przyjścia na świat swojego dziecka. Pozwoliło mi to z organizować i zaplanować opiekę do starszej córki. Spokojna, gotowa na powitanie maluszka ruszyłam w wyznaczonym terminie do szpitala.
Długość porodu i dochodzenia do siebie
Ile trwa poród siłami natury? Nikt z góry nie da ci jednoznacznej odpowiedzi, gdyż u każdej kobiety poród taki przebiega nieco inaczej. W przypadku cesarki działa się zgodnie z planem (o ile nie pojawią się komplikacje). Mój pierwszy poród trwał 20 godzin. Nie był łatwy, wręcz przeciwnie. Z powodu łamania moich praw na porodówce i braku wsparcia położnej wzrastał mój stres, przez co poród nie postępował. Hasła „przebicie pęcherza” czy „nacięcie krocza” budziły mój lęk. Przeżyłam jednak wszystko dla dobra mojego dziecka.
W przypadku cesarki 20 minut na sali operacyjnej i po sprawie.
A co po porodzie?
W szpitalu, w którym rodziłam pierwszą córkę, zepsuła się akurat winda. 2 godziny po porodzie siłami natury ze szwami na kroczu, dzieckiem na ręku i torbą z rzeczami weszłam 2 piętra po schodach. Oprócz zmęczenia nie odczuwałam żadnych dolegliwości. Mogłam od razu zajmować się dzieckiem.
W przypadku cesarskiego cięcia musiałam zapomnieć o dotyku skóra do skóry. Maleństwo od razu zostało zabrane na badania. Przyniesiono mi je po kilku minutach zawinięte i gotowe do dania mamie buziaka, jak powiedziały położne. Buzi - buzi i po sprawie. Znów mi je zabrano. Ja trafiłam na salę pooperacyjną, a dziecko do sali na drugim końcu korytarza. Następne godziny spędziłam, leżąc bez dziecka. To dziwne uczucie urodzić i nie mieć swojej córeczki przy sobie. Cały czas czułam niepokój, co się z nią dzieje, czy nie płacze. Te myśli i położna zmusiły mnie do wstania i umycia się po 6 godzinach od cesarki. Córka przyszła na świat o 14.00, w nocy nie byłam już w stanie bez niej wytrzymać i na trzęsących się nogach udałam się po nią do sali, w której leżała. Pozwolono mi ją zabrać i resztę pobytu w szpitalu spędziłyśmy już razem.
Choć wiele mówi się o problemach z karmieniem piersią po cesarskim cięciu, ja tego problemu nie miałam. Mleko płynęło strugami, gdy tylko dziecko zbliżało się do piersi. Różnica w pierwszym karmieniu była jednak ogromna. Nie dla dziecka, lecz dla mnie. Po porodzie siłami natury przystawiłam dziecko do piersi sama, tuląc je i głaszcząc. Po cesarce leżałam na plecach rzucana dreszczami poporodowymi. Położna odkryła moją pierś i sama przystawiła dziecko. Ja nie mogłam nic zrobić. To jakby ktoś inny nakarmił za mnie maleństwo. Różnica była jednak tylko przy pierwszym karmieniu. Każde kolejne wyglądało tak samo po pierwszym, jak i drugim porodzie.
Co czuje dziecko?
Poród naturalny najczęściej trwa wiele godzin. Dziecko przechodzące przez kanał rodny stopniowo przygotowywane jest do przyjścia na świat. Doświadcza wtedy bardzo wielu ekstremalnych wrażeń, które jednak zdaniem naukowców są mu bardzo potrzebne. I choć to będzie ciężka i wyczerpująca przeprawa, to z pewnością nie jest ona przykra dla dziecka, a wręcz mu potrzebna. Dziecko odczuwa skurcze mamy. Każdy kolejny skurcz przepycha je do kanału rodnego. Jego ciało jest rytmicznie ściskane. Amerykańska neurobiolog Lise Eliot twierdzi, że dzięki takiemu masażowi wszystkie narządy wewnętrzne dziecka (zwłaszcza płuca) są odpowiednio pobudzane i przygotowywane do pracy poza organizmem mamy. Po narodzinach siłami natury odcięcie pępowiny odbywa się po ustaniu jej tętnienia.
Gdy cesarka odbywa się "na zimno" - została zaplanowana, a kobieta nie ma skurczy, wyjęcie dziecka z brzucha bez jakiegokolwiek przygotowania jest dla niego szokiem. Wiele badań wskazuje na to, że dzieci urodzone przez cesarskie cięcie są bardziej narażone na otyłość, astmę, alergie. Fizjoterapeuci często podkreślają, że u dzieci urodzonych w ten sposób możemy mieć też do czynienia z zaburzeniami z zakresu integracji sensorycznej. Mikroflora jelitowa dzieci urodzonych przez cesarskie cięcie może być zaburzona nawet do 6 miesięcy po porodzie. Jej odmienność powoduje, że u noworodka częściej może występować biegunka, choroby alergiczne czy stany zapalne przewodu pokarmowego. Dlatego tak ważne jest rozpoczęcie karmienia naturalnego najszybciej, jak się da, gdyż mleko mamy stymuluje prawidłowy rozwój mikroflory jelitowej. W razie potrzeby można też sięgnąć po probiotyki dla noworodków w formie kropli.
– Dziecko, które nie przechodzi przez drogi rodne kobiety, nie nabywa mikroorganizmów matczynych, które korzystnie wpływają m.in. na kształtowanie jego układu odpornościowego. W niektórych krajach dzieciaka po cesarskim cięciu smaruje się nawet wydzieliną z dróg rodnych kobiety – tłumaczył ginekolog Romuald Dębski.
Jaki poród wybrać?
Choć poród przez cesarskie ciecie był zdecydowanie szybszy, mniej bolesny, nie mam wątpliwości, że gdym miała jeszcze raz dokonać wyboru, chciałabym, aby moje kolejne dziecko przyszło na świat siłami natury. Nie bez powodu nazywa się on naturalnym. Dla mnie odpowiedź była oczywista, ale uważam, że nie powinno się narzucać kobiecie sposobu porodu. Decyzja o tym, jak dziecko ma przyjść na świat, powinna być w każdym przypadku rozpatrzona indywidualnie po rozmowach przyszłej mamy z lekarzem. Każda kobieta powinna mieć do tego prawo, by zdecydować, jak chce urodzić.