Lalka dla dziewczynki, samochodzik dla chłopca. W sklepach z zabawkami podział jest jasny. Wie to każdy, kto chociaż raz zapędził się do działu dla dzieci. Zaróżowione i słodkie półki wypełnione są lalkami, kucykami i zestawami małych fryzjerek i kosmetyczek. Te w kolorach zielono-niebieskich przeznaczone są chłopcom, a znajdziemy na nich samochody, gry i superbohaterów. Oj, brzmi bardzo stereotypowo.
Dziewczynki różowe, chłopcy niebiescy
Podobnie była wychowywana większość z nas. Wychowywana przez rodziców, ale i reklamy, społeczeństwo, kod kulturowy, normy. Podobnie większość z nas wychowuje swoje dzieci. Swego czasu, gdy jeszcze byłam nianią na etacie, osiedlowe place zabaw były wręcz moim drugim domem.
Raz widziałam mamę, która wyrywała około 4-letniej dziewczynce samochodzik, bo to "zabawka Tomeczka", innym razem byłam świadkiem sklepowej awantury. Tata usilnie próbował wyrwać z objęć syna lalkę, bo przecież "to nie jest dział przeznaczony dla chłopców". Podejrzewam, że większość z nas była świadkami podobnych zajść, a ileż razy to sami w podobnych sposób odzywaliśmy się do własnych pociech.
Nie potrzeba dużo czasu, by dziecko właśnie taki przekaz zakodowało w swojej głowie: nie mogę czegoś robić tylko dlatego, że jestem chłopcem/dziewczynką. Nie brzmi to dobrze. Przecież gdy dorastamy, dociera do nas, że każdy z nas ma inne potrzeby, wrażliwość, charakter, a kategoryzowanie ludzi jest krzywdzące.
Lalka nie jest dla chłopca!
Autorki "Języka dwulatka", Tracy Hogg i Melinda Blau, przywołują historię Eileen i jej syna Robby'ego i wskazują, że mamy chłopców bardziej, niż mamy dziewczynek ulegają stereotypom związanym z płcią. 19-miesięczne dziecko bardzo lubiło bawić się lalkami, ale gdy tylko brało jakąś do ręki, interweniowała mama i zwracała uwagę, że to "dla dziewczynek". Chłopiec był przygnębiony, a ona tłumaczyła, że "mąż by nie był zadowolony, gdy dowiedział się, jakie zabawki wybiera syn".
Hogg grzmi: "To piramidalna bzdura"! Pielęgniarka wskazuje, że skoro z chęcią podsuwamy najmłodszym zabawki, które pobudzają wyobraźnię czy uczą nowych umiejętności, to równie dobrze, możemy w ten sposób eliminować z procesu wychowania stereotypy związane z płcią. – Chłopiec bawiący się lalką, uczy się opiekuńczości. Dziewczynka bawiąca się wozem strażackim uczy się aktywności i energicznego działania. Dlaczego mielibyśmy którekolwiek z nich pozbawiać pełnego zakresu doświadczeń? Gdy dorosną, będą musieli wykazać się jednym i drugim.
Dzieci myślą. Chcą się uczyć, podejmować decyzje, próbować. Nie mogą być traktowane jak zabawki dorosłych, robociki, które możemy dowolnie programować. Oczywiście rolą rodzica jest przekazywanie wiedzy i umiejętności, ale do pełnego zestawu dochodzą jeszcze doświadczenia. A te maluch może zdobywać, gdy dajemy mu swobodę działania i wybierania.
Zdarzyło wam się powiedzieć synowi/córce, że powinno odłożyć jakąś zabawkę, bo "nie jest dla chłopca/dziewczynki"? Czy raczej pozwalacie bawić się wszystkim?