
Reklama.
"Oparcie" dla mamy
Godzina 17:00. Tłum w tramwaju. Nagle wbiega rozemocjonowana matka, która do telefonu wykrzykuje wszelkie przekleństwa. Z pourywanych zdań można wywnioskować, że była to rozmowa z ojcem dziecka. Kłótnia o to, że miał być już na przystanku i odebrać dziecko. Przepychanki, nienawiść i brak hamulca, a obok 4-letnia dziewczynka, która gdzieś ginie w tłumie obcych.
Godzina 17:00. Tłum w tramwaju. Nagle wbiega rozemocjonowana matka, która do telefonu wykrzykuje wszelkie przekleństwa. Z pourywanych zdań można wywnioskować, że była to rozmowa z ojcem dziecka. Kłótnia o to, że miał być już na przystanku i odebrać dziecko. Przepychanki, nienawiść i brak hamulca, a obok 4-letnia dziewczynka, która gdzieś ginie w tłumie obcych.
Matka wykrzykuje niecenzuralne słowa bez żadnego wstydu. Nie widać w niej żadnej refleksji, raczej przeświadczenie, że jest "silną" matką. Mój wzrok nie zbija jej z tropu. W sumie nawet nie dostrzega moich reakcji na twarzy. Byłam zszokowana i walczyłam z myślą o tym, żeby złapać jej dziecko i pokazać, że ono tu jest i czuje się totalnie zagubione! Mój wzrok krążył między dzieckiem a matką. Tłum zamrożony patrzył gdzieś obok, gdziekolwiek by odciąć się od nieprzyjemnej sceny. Są w mojej głowie pytania – co mogłam zrobić, a czego nie zrobiłam? I dlaczego? Wciąż mam przed oczami małą dziewczynkę w różowej kurtce, która nie wiedziała, gdzie ma się podziać. Już dziś wiadomo, że to wszystko nakreśla jej trudną drogę w dorosłości.
Podobne pytania w głowie mógł mieć każdy, kto jechał tym tramwajem. Nikt jednak nie zareagował. Tuż przed wyjściem dziewczynka przytuliła się do mamy, padły słowa, których nie zapomnę: "Łap mamę, bo co, jeśli opadnie z sił? Będziesz musiała być oparciem". Usłyszała to dziewczynka, która dziś ma 4 lata... Już teraz ma przejmować odpowiedzialność za życie swoje i swojej matki.
Pomyślałam, że ta wiązka przekleństw musi być dla dziewczynki codziennością. Już teraz. Szybkie wkroczenie w brudny świat dorosłych. Wulgarność kobiety przeraziła mnie, podobnie, jak dziecko.
Jak reagować?!
Co robić, gdy jest się świadkiem takiej sytuacji? Anonimowość dużych miast gdzieś odbiera sprawczość, pojawia się myśl: "To jej życie i jej dziecko, nie powinnam się wtrącać". Tym bardziej, gdy w matce nie ma cienia wstydu. Mimo wszystko smutek tej sceny potęgował fakt, że nikt nie zareagował.
Co robić, gdy jest się świadkiem takiej sytuacji? Anonimowość dużych miast gdzieś odbiera sprawczość, pojawia się myśl: "To jej życie i jej dziecko, nie powinnam się wtrącać". Tym bardziej, gdy w matce nie ma cienia wstydu. Mimo wszystko smutek tej sceny potęgował fakt, że nikt nie zareagował.
Droga z pracy do domu to taki moment, kiedy można wiele zaobserwować, przyuważyć, jak funkcjonujemy w dużych miastach. Przypuszczam, że podobne sceny widziało wielu z nas. Jak zareagowaliście? Jak zareagowalibyście teraz?
Odwagą jest reagować, chowanie głowy w piasek jest pójściem na łatwiznę. Oczywiście na zdanie: "Tu jest pani dziecko, a pani przeklina" zareagowałaby pewnie przekleństwami, czyli swoim "normalnym" językiem. Zaatakowałaby obcego, który ma czelność zwrócić uwagę. Ale przynajmniej wyszłabym z tramwaju z myślą, że nie przyzwala się na łamanie zasad i niszczenie świata dziecka.
Może cię zainteresować także: Słodki obrazek na zielonej trawce, który runął tuż po tym, jak dziecko wypowiedziało pierwsze zdanie